Janusz Maszczyk: Wątki historii ze Starego Sielca
[Rysunek autora – lata 1909 – 1914. Widok ze Starego Sielca w kierunku obecnej ulicy Parkowej i 3 Maja. W tyle cerkiew prawosławna pw. Świętego Mikołaja Cudotwórcy.]
Pokolenie moich dziadków jak i moich rodziców, jak również moje, wprost perfekcyjnie potrafiło odróżnić na jakim terenie w Sosnowcu rozlokowany był Stary Sielec, a na jakim z kolei Nowy Sielec. Podobne rozróżnienia terytorialne są też widoczne na niektórych jeszcze starych mapach Sosnowca. Obecnie po masowych wyburzeniach i przebudowie komunikacyjnej Sosnowca istnieje już tylko dzielnica – Sielec. Na terenie Sielca przetrwało jednak jeszcze do współczesnych lat co najmniej kilka starych i zabytkowych jeszcze obiektów architektonicznych, z którymi związane są nietuzinkowe historyczne wspomnienia. Autor w tym artykule przypomni trzy takie ciekawe miejsca.
[Powyżej rysunek autora. Rok 1915. Widok na dawny Stary Sielec i Wawel. Na pierwszym planie drewniany most i rzeka Czarna Przemsza. Po lewej stronie widoczny budynek z elewacją pobielaną, stoi przy uliczce Legionów.]
Józef Piłsudski, jeden z twórców niepodległego Państwa Polskiego, bywał w Sosnowcu co najmniej kilkakrotnie i to jeszcze przed 1918 rokiem. Niestety historia nie zarejestrowała skrupulatnie nie tylko wszystkich jego dat pobytu ale i celów oraz też miejsc zakwaterowania. Również ludność tego miasta nie odnotowała tego w swych przekazach rodzinnych. Natomiast w mojej rodzinie, jeszcze w dziecięcych latach, funkcjonowała informacja o jednym takim miejscu jego pobytu na terenie Sosnowca. To miejsce było nawet wtedy niedaleko położone od naszego rodzinnego mieszkania z Placu Tadeusza Kościuszki. Gdy więc już tylko trochę podrosłem, a było to jeszcze za czasów okupacji niemieckiej, to bywałem tam z moją mamą co najmniej kilkakrotnie. Te konspiracyjne okupacyjne wizyty przed wydartą już z murów budynku tablicą pamiątkową, były wówczas swoistą matczyną lekcją polskiej historii i polskiego też patriotyzmu. Budynek ten jeszcze wtedy stał przy tej cichutkiej uliczce – w całej swej krasie – nienaruszony nawet zrębem czasu, tylko na jego jednej elewacyjnej ścianie, tej od strony ulicy Legionów widniało charakterystyczne wgłębienie. Miejsce gdzie kiedyś podobno była wmontowana tablica z pamiątkową inskrypcją. Treść tej inskrypcji, niestety ale komentowano wtedy w mojej rodzinie różnie. Jedni więc twierdzili, że ponad wszelką wątpliwość dotyczyła znamiennego dla sosnowiczan roku 1905, a inni jak to zwykle w takich patowych sytuacjach bywa przekonywali, że owszem ale roku 1914.
O tym budynku nr 27 przy ulicy Legionów i tablicy pamiątkowej, informuje nawet wydany w 1939 roku Przewodnik po Zagłębiu Dąbrowskim 1/. Z zawartej w nim treści nie wynika jednak jednoznacznie, że tablica pamiątkowa z ulicy Legionów, dotyczyła wyłącznie tylko roku 1905. Wprawdzie w formie enigmatycznej wspomina się o tej dacie, ale brak jest szczegółowego cytatu jaki był jeszcze wtedy wyryty na tej pamiątkowej tablicy. To symboliczne dla nas Polaków miejsce, jako młodzieniec, już po 1945 roku, wielokrotnie odwiedzałem. Jak pamiętam, to ten budynek był jeszcze wówczas niemal przyklejony do drugiego, niemal bliźniaczego pod względem urbanistycznym, o numerze jednak 29. Ten ostatni stykał się już jednak z zaczarowaną bramą „Parku Renardowkiego”, a raczej z końcowymi już fragmentami murów parkowych, czy obmurowaniem kawiarni, czy jak inni to jeszcze bardziej precyzyjniej określali, z tym co po dawnej restauracji Mauvego do naszych czasów jeszcze wtedy pozostało.
W roku 1963 już po zawarciu małżeństwa, zmuszony jednak byłem opuścić moje miasto Sosnowiec, gdyż mimo czynionych starań, nie mogłem jednak otrzymać stosownego przydziału na mieszkanie. Zamieszkałem więc wraz moją żoną w jej rodzinnym, kilku izbowym mieszkaniu w Katowicach. W tym okresie, a raczej już w latach 70. XX wieku, w Sosnowcu ruszyły niespotykane dotychczas na tych terenach prace modernizacyjne miasta. Tak przynajmniej te wielkie wtedy inwestycje określano. Budowano nowe osiedla mieszkaniowe i wyburzano stare budynki, w wielu przypadkach niestety ale burzono też zabytkowe. Pojawiły się nowe uliczne szlaki komunikacyjne, kosztem wyburzeń nawet stosunkowo dużych sektorów budowlanych. Tempo prac inwestycyjnych było tak intensywne, że przyjeżdżając w cotygodniowe odwiedziny do samotnie już wtedy mieszkającej mojej mamy nie rozpoznawałem już mojego dawnego rodzinnego miasta.
****
Fotografią, która jest w pewnym sensie zbliżona też do malarstwa sztalugowego, zajmowałem się już wtedy od wielu, wielu lat. Przy występujących jednak brakach w sprzedaży detalicznej kliszy filmowej, szczególnie wysokoczułej oraz papieru i tego wszystkiego co jest związane z ich obróbką w ciemni fotograficznej, zmuszony więc byłem tylko do utrwalania naświetlonych już fotek filmowych. A końcowy efekt w postaci konkretnego zdjęcia odkładałem na dalsze, bardziej sprzyjające fotografowi lata. W tym niecodziennym wyścigu, czy swoistej rywalizacji, by jeszcze utrwalić na kliszy fotograficznej znany mi zabytek zanim nie będzie wyburzony dochodziło do pewnej nie do opisania rywalizacji. Kto pierwszy osiągnie skuteczny efekt?… Inwestorzy i ekipy dokonujące przeobrażeń infrastruktury sosnowieckiej, czy autor tego artykułu? Ostatecznie jednak przegrałem z burzycielskim kilofem i młotkiem. Nie miałem w tej rywalizacji po prostu absolutnie żadnych szans… Tym bardziej, że mieszkałem już wtedy w Katowicach i skrępowany też byłem specyficzną pracą zawodową, której efekty uzależnione były od niemal niekończących się delegacji służbowych do różnych odległych zakątków naszego kraju. Nie zdołałem więc wtedy utrwalić na kliszy fotograficznej historycznego budynku z ulicy Legionów nr 27 – miejsca gdzie przebywał Józef Piłsudski.
****
Do ulicy Legionów dotarliśmy więc z moją żoną Renią, dopiero w roku 2008, lub 2009. Jakie było moje zdziwienie i zaskoczenie tym co zobaczyłem, to tylko niektórzy osobnicy obdarzeni darem utrwalania przeszłości mogą sobie to tylko wyobrazić. Budynku historycznego o numerze 27 już w tym miejscu nie było. Pozostał natomiast po nim tylko nienaruszony sąsiedni budynek o numerze 29 i porośnięta dziką trawą, i krzakami wielka patelnia po wyburzonych pobliskich zabudowaniach.
[Zdjęcia autora. Końcowe fragmenty ul. Legionów od strony „Parku Renardowskiego”. Pozostał tylko widoczny budynek nr 29. Na pierwszym zdjęciu, za parkanem z podmurówką, widoczny goły plac po wyburzonym budynku nr 27, gdzie przebywał Józef Piłsudski. W głębi „Park Renardowski”, obecnie zwany Parkiem Sieleckim.]
Pytani starsi mieszkańcy z sąsiednich budynków o los budynku nr 27 wzruszali tylko ramionami. W toku dalszej wymiany zdań okazało się, że większość z rozmówców, to jednak, nie rodowici mieszkańcy z mojego miasta, ale przyjezdni. W Sosnowcu – jak się okazało – mieszkają bowiem zaledwie od 20 do 40 lat. Kiedy dopytuję trochę młodszych wiekiem o konkretne fakty związane z pobytem w tym budynku Józefa Piłsudskiego, to niektórzy są tymi pytaniami wyraźnie zaskoczeni i zdziwieni, a nawet tak rozbawieni, że niedowierzająco z jakże charakterystycznym drwiącym przymrużeniem oka, szelmowsko się jeszcze uśmiechają na samo tylko wymówienie imienia i nazwiska tego Wielkiego Polaka.