Janusz Maszczyk: W przeszłość pogońskiej uliczki Żytniej
W późniejszych latach, gdy już odkryłem okrutne karty przeszłości tych pomieszczeń, to zadawałem sobie wielokrotnie pytania? Oczywiście bez odpowiedzi. Czy ci dorośli i rodowici sosnowiczanie, w tym i urocze niewiasty z tak zwanych dobrych patriotycznych domów, mogli wtedy nie wiedzieć, że podpici i roztańczeni, oraz pełni tryskającego szczęścia i radości, jednak bawią się i tańczą w miejscach, gdzie powinny raczej być izby pamięci narodowej, a nie pomieszczenia hulankowe? Niestety ale nasze ziemskie życie bywa tak zagmatwane i pełne też takich tajemniczych zagadek, że nie sposób pewne osoby rozszyfrować. Wynika to bowiem z tego, że każdy człowiek ma przynajmniej dwa oblicza. A im bardziej jest inteligentny, to potrafi mieć ich wiele. Te oblicza niestety ale nie zawsze bywają pełne dumy i patriotycznych inklinacji, dobra i miłości do bliźniego. Złe czyny bowiem łaszą się do człowieka. Wielką więc sztuką jest ich pokonanie. Ale tym mogą się poszczycić tylko nieliczni spośród nas.
* * * *
Nowy budynek koncertowo – kinowy, przez kilka lat, o ile się nie mylę to do 1956 roku, spełniał też rolę o charakterze propagandowo – ideologicznym. Oczywiście, oprócz wspomnianych już powyżej hulanek. Tematyka dotyczyła głównie organizowania komunistycznych imprez i okolicznościowych akademii z okazji Święta 1 Maja, Wybuchu Rewolucji Październikowej, uroczystych obchodów „Dnia Nauczyciela”, „Dnia Górnika” i całego jeszcze szeregu innych komunistycznych imprez propagandowych, typowych dla okresu stalinowskiego. W następnych latach oprócz akademii ideologicznych wyświetlano też filmy, ale tylko produkcji radzieckiej. Natomiast w każdą niedzielę, w godzinach przedpołudniowych, organizowano dla dzieci tak zwane poranki. Wyświetlano wówczas też tylko filmy produkcji radzieckiej. Dzisiaj już trudno autorowi z pamięci uściślić pełną chronologię jaką ten uroczy budynek spełniał jeszcze w dalszych latach. Przypominam jednak sobie, że gdzieś pod koniec lat 50. XX wieku zadomowił się w nim „Klub Filmowy Inteligencji Sosnowieckiej”, który cieszył się stosunkowo dużym zainteresowaniem mieszkańców. W trakcie posiedzeń przybliżano bowiem znane postacie kinematografii światowej, reżyserów, scenarzystów i wyświetlano też filmy nawet produkcji USA. Czego jeszcze w innych kinach sosnowieckich absolutnie nie praktykowano. Tam dominowały wyłącznie jeszcze tylko filmy radzieckie i tylko rodzynkowo filmy z państw tak zwanego bloku komunistycznego. Później ku zdumieniu moich licznych znajomych, kolegów i przyjaciół oraz autora piękną scenę całkowicie unieruchomiono i to przynajmniej na stosunkowo bardzo długi okres czasu. Postawiono bowiem na niej ring bokserski. Prawdopodobnie był własnością sekcji bokserskiej KS „Górnik” Sosnowiec, a w pięknie wyścielanych promieniście usytuowanych fotelach w sali koncertowej, zasiedli teraz sosnowieccy kibice. Zachowywali się różnie. Niektórzy nawet demonstracyjnie wyciągali nogi i kładli wtedy swe brudne buciska na wyścielane pluszem oparcia sąsiadów. Muszę jednak stwierdzić, że ta sceneria była nie tylko przeraźliwie prostacka, ale i groteskowa. Wśród bowiem bokserów i niemiłosiernie ryczącej widowni uwijali się znani autorowi Panowie legitymujący się też wyższym wykształceniem. Zatrudnieni w wysokopłatnym górnictwie, teraz z tak zwanego polecenia partyjnego spełniali rolę „chłopców na posyłki”. W tym sportowym bokserskim świecie, wśród kibicowskich oparów z dymu papierosów i fruwających co jakiś czas części odzieży, tupania, przekleństw i krzyków zadowolenia, i niezadowolenia, i skrytego picia piwa, sprawiali jednak wrażenie komiczne. Byli bowiem całkowicie zagubieni w pełnieniu zleconych im nowych ról. Ale ponoć w życiu dla wielu liczy się dosłownie tylko „kasa”!… Więc i to zjawisko zatracenia pewnych ludzkich wartości jestem sobie też obecnie w stanie wytłumaczyć…
****
Obecnie (wizyta 2011 roku), po prawie kilkudziesięciu latach odkąd tam ostatni raz bywałem, w dawnej sali koncertowo – kinowej Domu Kultury „Górnik”, zamiast ringu bokserskiego, z kole zlokalizowano czytelnię i bibliotekę uniwersytecką. Tego kiedyś ekskluzywnego pomieszczenia nie było mi jednak dane dokładniej spenetrować. Delikatnie więc tylko otworzyłem drzwi i błyskawicznie nasyciłem wzrokiem wnętrze, co trwało bardzo krótko, niemal jak mgnienie oka, ale i tak po prostu zdrętwiałem. Wrażenie tego co zobaczyłem było tak niesamowite i zaskakujące, że straciłem czucie w nogach i musiałem chociaż na chwilę skorzystać z pobliskiej ławy uniwersyteckiej. Dawna, po 1945 roku przepiękna sala koncertowo – kinowa wyposażona w scenę i ekskluzywne trzy rzędy wyścielanych pluszem foteli, dzisiaj wygląda wprost okropnie. Wszędzie widoczne rzędy prostych stolików i krzeseł, a obok poustawiano typowe, proste szeregi regałów bibliotecznych. Sceny nie dostrzegłem. To wszystko niemiłosiernie się kłóci, podobnie jak dawny ring bokserski, z dostojnym wystrojem i przeznaczeniem tej nietuzinkowej koncertowej sali. Pozostaje jeszcze merytoryczne pytanie? Dlaczego na tyłach dawnego DK „Górnik”, gdzie jest jeszcze stosunkowo dużo niezagospodarowanego terenu, nie wybudowano parterowej, przestronnej sali z przeznaczeniem na typową bibliotekę i czytelnię, tylko te akcesoria prawie na siłę wtłoczono do tak pięknej sali koncertowej? Tym co zastałem nie powinienem jednak być, aż tak emocjonalnie podekscytowany i zaskoczony. To kolejny przecież już raz daje nam znać o sobie chichot sosnowieckiej historii?… Starsze wiekowo pokolenie rodowitych Sosnowiczan zapewne wszak jeszcze doskonale pamięta, jak po 1945 roku dawne pałace Schoenów „przerabiano” na lokatorskie mieszkania fabryczne, sypialnie i pomieszczenia nauki dla uczących się tam dziewcząt nowego dla nich fachu dziewiarstwa (lata 50. XX w), a w głównej bryle pałacu Dietlów w tym samym niemal czasie ćwiczyły dziewczęta z baletu (Szkoła Baletowa), a później była Szkoła Muzyczna, Klub Inteligencji, brydżyści, itd… a obok pałacu stojącą ekskluzywną drugą bryłę „wjazdową” przyznano, o zgrozo, Klubowi Sportowemu „Włókniarz”, a później podobno pachnące jeszcze świeżością przestronne sale i hrabiowską łazienkę w tym klubowym budynku „przerobiono” na mieszkania lokatorskie.
[Zdjęcie 12 – Dawne wejście do sali gimnastycznej (okres II Rzeczypospolitej Polski, czasy okupacji niemieckiej i lata 60.-70. XX wieku). Zdjęcie 13 – wywieszka informacyjna umieszczona na drzwiach (nr 124) wiodących do dawniej sali gimnastycznej.]
****
W sali gimnastycznej bywałem setki razy już jako zawodnik w latach 60. XX wieku, gdy była już koszykarską areną sportowych zmagań Górniczego Klubu Sportowego „Zagłębie”, a ja byłem jego zawodnikiem. Byłem już wówczas bardzo doświadczonym koszykarzem z 1 ligowego zespołu koszykówki „Sparta” Nowa Huta i z 2 ligowego AZS Częstochowa. Jeszcze wówczas absolutnie nie wiedziałem, że w tym rozśpiewanym budynku i o zgrozo radosnej dla autora sali gimnastycznej, kiedyś Gestapo i Kripo dokonywali zbiorowych przesłuchań Polaków. A przecież wśród licznych kibiców i działaczy z tego klubu sportowego byli też osobnicy na tyle starsi już wiekiem i dojrzali umysłowo, i chyba prezentujący taki już poziom intelektualny i wrażliwości społecznej, że powinni pamiętać jakie tajemnice z okresu okupacji niemieckiej kryje zarówno ten budynek jak i sala gimnastyczna. Tej niesamowitej zagadki milczenia nie jestem w stanie rozwiązać do dzisiaj.