Janusz Maszczyk: W przeszłość pogońskiej uliczki Żytniej

„OJCZYNA TO ZIEMIA, GROBY I MIEJSCA PAMIĘCI  NARODOWEJ. NARODY TRACĄC PAMIĘĆ, TRACĄ TEŻ ŻYCIE”…

Warto o tym pamiętać. Oj warto!…

[Dawny Dom Kultury „Górnik”.]

        3 września 1939 roku przywitała sosnowiczan ciepła i słoneczna niedziela. Wówczas nasza rodzina nie wiedziała, że są to już jednak ostatnie dla nas tak beztroskie i jakże szczęśliwe lata polskiej wolności. Bowiem dosłownie już w następnym dniu ten bajkowy świat, polskich maków, polskich pszczół i polskich słoneczników, ulegnie całkowitej metamorfozie. Wszystko jak za dotknięciem jednej niewidzialnej dla oczu człowieka czarodziejskiej różdżki, nagle się zawali. W następnych dniach, miesiącach i kolejnych latach nasza egzystencja wyglądało już bowiem zupełnie, ale to zupełnie inaczej niż dotychczas.

         Poniedziałek 4 września 1939 roku jak na polską ironię, również przywitał nas słoneczną i ciepłą pogodą. W tym dniu formacje niemieckie SS – Standarte Germania już od godziny 13 wkraczały od strony Mysłowic, do Sosnowca, pokonując najpierw Modrzejów i Niwkę. Główne jednak ich siły militarne zdążały ulicą Ostrogórską. Niemcy po dotarciu do granic Sosnowca byli już  jednak bardzo poirytowani, a nawet  rozwścieczeni  bohaterską  obroną  naszych braci z Górnego Śląska1/. Bowiem III Rzesza Niemiecka  traktowała  te ziemie, które w wyniku powstań śląskich utraciła, dalej za swoje i tak naprawdę to się ich nigdy nie wyrzekła. Niemcy szukali więc tylko pretekstu, by odreagować na swe dotychczasowe niepowodzenia i uspokoić też urażone ambicje  wielkich zwycięzców. Podobno pretekstem pierwszej  publicznej egzekucji w Sosnowcu, były zamknięte na głucho drzwi wiodące do Ratusza i nikt z urzędników z tego gmachu ich nie powitał. Ten błahy fakt niemieckie dowództwo SS – Standarte Germania uznało jednak za poważną prowokację III Rzeszy Niemieckiej. Więc na tyłach Ratusza  zamordowano  tylko, tak dla przykładu 4. osoby. Jednym z zamordowanych był piętnastoletni harcerz, Henryk Słomka. Jego jedyną winą było to, że paradował w mundurku harcerskim po ulicy Sosnowca nie bacząc, że to miasto jest już zajmowane przez  wojsko niemieckie2/.

                                       * * * *

       Już pod koniec września 1939  roku ul. Żytnia zatracała stopniowo swe sielskie, romantyczne i urokliwe oblicze. Okupant  niemiecki  zadecydował  bowiem, że w północnej  części  tej uliczki będzie się mieściła sosnowiecka centrala tajnej policji polityczne – Gestapo i Kripo, z całym swym morderczym zapleczem3/.

[Zdjęcie nr 1 pochodzi z 2008 roku. Sosnowiec – Pogoń, ul. Żytnia nr 8 – dawna centralna siedziba szefostwa tajnej policji politycznej Gestapo i Kripo.]

       W okupowanym mieście jednoosobowe, lub dwuosobowe filie sosnowieckiego Gestapo pośpiesznie zlokalizowano też przy każdej placówce policyjnej i przy niemal  każdym dużym zakładzie pracy. Areszt Gestapo mieścił się nawet „w suterenach budynku przy ob. ul. Czerwonego Zagłębia 294/. Nie znam obiektywnej przyczyny dlaczego siedziba centralnej placówki sosnowieckiego Gestapo jest jednak przez rodzimych historyków z Sosnowca utożsamiana dosłownie tylko z tym jedynym malutkim willowym budyneczkiem nr 8 leżącym tuż przy uliczce Żytniej (zdjęcie 1). Natomiast  całkowicie się pomija we wspomnieniach historycznych ówczesny ogromny kompleks drugiego też  budynku  i jego piwniczne pomieszczenia (cele aresztu) wraz z salą gimnastyczną, leżące dzisiaj na tyłach tak zwanego powojennego (po 1945 r.) Domu Kultury „Górnik”, a jeszcze dawniej, czyli w okresie II Rzeczypospolitej Polski stanowiące integralną część niewykończonej budowli Domu Społecznego Pracy (więcej na ten temat w dalszej części felietonu). Co ciekawe, w publikacjach historycznych o Sosnowcu nie natknąłem się też dotąd nigdzie na informację, że w tym samym wysokim budynku mieściły się też liczne pomieszczenia niemieckiej policji kryminalnej – Kripo.  Z dużą więc dozą prawdopodobieństwa także w willowym pomieszczeniu przy ul. Żytniej nr 8 Gestapo użyczyło też  pewną ilość pomieszczeń dla sosnowieckiego kierownictwa Kripo. Policji, która na co dzień przecież niczym bliźniacy, współpracowała też z Gestapo.

      Mam uzasadnione wątpliwości, czy w tej urokliwej jeszcze z czasów II Rzeczypospolitej Polski  willi, podczas okupacji niemieckiej Gestapo i Kripo przeprowadzało nawet wszystkie wstępne rutynowe śledztwa. Z tego co wiem i co ostatnio pozyskałem, w tym również od osób, które  przeżyły gehennę śledczą w tym budynku, to brutalne, wprost nie do opisania przesłuchania przeprowadzano przede wszystkim jednak w gestapowsko – kripowskich pomieszczeniach tego kilkupiętrowego głównego budynku i w sąsiadującej z nim dużej sali gimnastycznej,  leżących obecnie na tyłach dawnego Domu Kultury „Górnik” (zdjęcia 2,3 i 4). W prezentowanym  na zdjęciach trzypiętrowym budynku mieściło się przynajmniej kilkanaście, o ile nie więcej gestapowskich i kripowskich pomieszczeń, takie jak:  wartownia, sekretariaty, pomieszczenia administracyjne, zamienne pomieszczenia, t.zw. pokoje śledcze, gdzie Gestapo i Kripo przeprowadzały rutynowe krwawe przesłuchania, obszerne powierzchniowo sale przyjęć dla niemieckich gości, sala konferencyjna i sala szkoleniowa. Dodatkowo jeszcze były pomieszczenia archiwalne, pomieszczenia, gdzie stała umieszczona w odpowiednich stojakach różnego kalibru broń długa i inne jeszcze akcesoria, które wykorzystywano w terenie w różnego rodzaju specjalnych akcjach, itd., itd., itd…

[Zdjęcie nr 2 – utrwalone od strony ul Żytniej; widoczny po prawej stronie wysoki  budynek ( parter i cztery piętra) z malutkimi drzwiami i charakterystycznym dla architektury II Rzeczypospolitej Polski okrągłym oknem, to dawna katownia Gestapo i Kripo. W tym budynku zarówno policja polityczna Gestapo jak i kryminalna Kripo przeprowadzała rutynowe bestialskie śledztwa. Po lewej stronie to już część dobudowana  po 1945 roku,tak zwanego  Domu Kultury  „Górnik”.]

[Zdjęcie nr 3 – ujęcie od strony ul. Reymonta; sala gimnastyczna ( widoczne 7 okien ) i przybudówka (widoczne tylko 2-go okna) łącząca salę z główną  katownią Gestapo i Kripo.]

[Zdjęcie nr 4 – ujęcie od strony ul. Reymonta. Po lewej stronie sala gimnastyczna (widoczne 6. okien), połączona z przybudówką (widoczne 3 okna) i z kilkupiętrowym gmachem Gestapo i Kripo. Zabudowania po prawej stronie powstały dopiero po 1945r.]

Natomiast w podziemiach tego budynku mieściły się jeszcze cele aresztanckie. Do tego ostatniego  tematu jeszcze powrócę w dalszej części tego artykułu. Natomiast zbiorowe pokazy brutalnej siły, niekiedy wraz ze sprowadzonymi tam rodzinami, by już we wstępnym śledztwie całkowicie załamać ofiarę, były też organizowane zbiorowo w sali gimnastycznej. Można nawet realnie przyjąć taką hipotezę, że sala gimnastyczna stanowiła przerażający przedsionek do gestapowsko – kripowskiego piekła, swoisty w swej wymowie „tramwaj” jakim dysponowało Gestapo w Warszawie przy ulicy Szucha (dzisiaj ul. Wojska Polskiego), gdzie najpierw zbiorowo  łamano psychikę polskich patriotów, a w „biurach” w trakcie kolejnego już bicia ofiary przeprowadzano dalsze rutynowe śledztwo i spisywano już tylko protokół z przesłuchania.

A skala  tortur w trakcie śledztw była iście przerażająco długa i tak dantejsko piekielna, że te krwawe „przesłuchania” wytrzymywali  tylko nieliczni, co wynika nawet z publikacji książkowej, której autorem jest pan Andrzej Szefer 5/. Przy czym zarówno policja kryminalna Kripo jak i Gestapo stosowała prawie identyczne krwawe „przesłuchania”, a metody bandyckich popisów różniły się tylko tym kiedy i co chcieli oprawcy w konkretnym dniu pozyskać od pojmanego Polaka.  Wszystkich bandyckich metod nie będę więc wymieniał, gdyż są tak sadystyczne i przerażające w swej wymowie, że według uznania autora nie nadają się jednak obecnie do przekazu publicznego. Podam więc tylko dla przykładu, te bardziej „ludzkie”. Wg Wikipedii – w trakcie śledztwa prowadzonego przez Gestapo i Kripo stosowano takie metody jak: „bicie pejczem, nahajką, kolbą od broni, przypalanie palnikiem, wieszanie głową w dół, tortury prądem elektrycznym i wiele, wiele jeszcze innych sadystycznych, niezwykle brutalnych i wyrafinowanych metod śledczych”. Wielu więc przesłuchiwanych polskich patriotów umierało już w trakcie tych sadystycznych policyjnych popisów. Jedną z form śledztwa, było też szantażowanie delikwenta unicestwieniem jego najbliższej rodziny, o ile nie będzie „sypał” swych przyjaciół i struktur organizacji konspiracyjnych i nawiązania konfidenckiej współpracy z Gestapo i Kripo.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7

Bear