Janusz Maszczyk: Zaułkami Nowego Sielca. Cz. 1

     Powyższe zdjęcie nr 31 wykonano od strony dawnej bramy i portierni Parku Renardowskiego. Po lewej stronie niewidoczne niskie i zróżnicowane zabudowania folwarczne (patrz zdjęcie nr 29). Poza widocznym parkanem skąpane w bujnych i kolorowych renardowskich ogrodach, usytuowane już tylko były urzędnicze budynki. Może warto jeszcze przypomnieć, że cechą wyjątkowo charakterystyczną całego ciągu zabudowy tej zaułkowej uliczki Piekarskiej, było to, że już od bramy i portierni Parku Renardowskiego pięła się ona wyraźnie cały czas pod górkę, aż do samego kopalnianego wiaduktu, co wprost doskonale jest widoczne na pozyskanych od Pana redaktora Pawła Ptak zdjęciach nr 31 i 32. Z kolei na fotce nr 29 jest to jednak absolutnie niewidoczne, gdyż zdjęcie utrwalono ze znacznej wysokości, co spowodowało nienaturalne spłaszczenie całego pejzażu.

****

Dalszy z kolei fragment uliczki Piekarskiej, ze zdjęcia nr 29 i 31, jest natomiast wprost doskonale uchwycony aparatem fotograficznym na kolejnym już zdjęciu nr 32. Można więc przyjąć prawie w 100 procentach taką wersję, że te dwa w ostatnim czasie pozyskane rarytasowe zdjęcia: nr 31 i 32 prezentują dosłownie całą dawną uliczkę Piekarską. Z tym, że konieczne jest jeszcze uzupełnienie tego pejzażu o widok uchwycony na zdjęciu nr 29. I tak dzięki wprost nieprawdopodobnemu zbiegowi okoliczności, czyli na skutek cudownego pozyskania tych fantastycznych zdjęć, jesteśmy już teraz w stanie, prawie w 99,99 procentach przywrócić pasjonatom przeszłości Sosnowca nieistniejący już absolutnie obecnie cały ciąg dawnego urokliwego i romantycznego zaułku dawnej uliczki Piekarskiej.

[Zdjęcie nr 32 jest własnością Pana redaktora – Sosnowiec Archiwum – Pawła Ptak.]

Na prezentowanym powyżej zdjęciu nr 32 zostały utrwalone już dosłownie końcowe fragmentem uliczki Piekarskiej i dawnej dzielnicy Nowy Sielec. Zdjęcie, w lewem rogu, jest  opisane jako – „Sosnowiec. Huta św. Katarzyny”, co jest jednak niezgodne z prawdą obiektywną, gdyż nazwa tej huty absolutnie nie dotyczy świętej osoby,ale znanej nam doskonale i to jeszcze do tego wrogo zawsze ustosunkowanej do Polaków, rosyjskiej carycy – Katarzyny II Wielkiej. W tamtych bowiem carskich czasach wielu zagranicznych inwestorów, by czerpać korzyści materialne, grało w tej samej orkiestrze zaborczej i imionami znaczących się osób z Rosji, ozdabiało też wznoszone przez siebie inwestycje. Poza tym, wymieniona  Huta „Katarzyna” na tym akurat właśnie zdjęciu poza kominami jest absolutnie niewidoczna. Natomiast na zdjęciu wykonanym od strony Sielca, doskonale wprost uchwycono nie tylko ostatnie dosłownie fragmenty dawnej urokliwej uliczki Piekarskiej, ale po prawej stronie nawet część zabytkowego ceglastego fabrycznego osiedla mieszkaniowego, dawnej jeszcze Huty „Katarzyna”. Większość tych widocznych na zdjęciu zabytkowych i wielorodzinnych  budynków, podobnie jak i ozdobnych ceglastych murów już jednak nie istnieje. W takiej zabytkowej z XIX jeszcze wieku krasie stały tam bowiem jednak jeszcze do lat 50. XX wieku.

****

     Na pewno wielkie wrażenie na czytelniku powinna wzbudzić dostojna, wprost majestatyczna wieża ciśnień. Elewacja tej wieży była w całości zabudowana ze znakomitej jakości pozyskanej cegły, w kolorze brązu i czerwieni. Wiodące na jej szczyt schody i wypolerowane poręcze, wykonane były jednak tradycyjnie, czyli z drewna. Z kolei malutkie drzwiczki wmontowano w nią od strony uliczki Piekarskie, czyli od strony Parku Renardowskiego. Na tym zdjęciu są więc niewidoczne.Woda pitna dla mieszkańców, mieściła się na samym czubku tej potężnej gabarytowo wieży, w jej znacznie szerszej owalnej części, niż sam stojący na ziemi ten potężny wymiarowo ceglany korpus. Była obiektem niezwykle urokliwym i z tego powodu podziwianym zarówno przez miejscowych, a szczególnie przez przyjezdnych. Konkurowała swym majestatem z podziwianą stożkową katarzyńską żużlową hałdą. Była tak potężna gabarytowo i jednocześnie na tyle wysoka, że widać ją na wielu starych jeszcze zdjęciach i pocztówkach. Nawet tych wykonanych z pogranicza Środuli i Konstantynowa. Jest też widoczna na poniższym zdjęciu nr 35. W tamtych bowiem latach była prawdziwą perełkową ozdobą architektoniczną nie tylko samego Sosnowca, ale też naszego Zagłębia Dąbrowskiego. W doskonałym wprost technicznym stanie została jednak, ku osłupieniu mieszkańców z tych stron, na zawsze zlikwidowana w latach 70. XX wieku.

****

Na tym unikatowym powyższym zdjęciu są też jeszcze doskonale widoczne, po prawej i po lewej stronie porośnięte trawą spadziste skarpy, które od zawsze – jak tylko pamiętam – były integralną częścią tego stosunkowo głębokiego kolejowego parowu. W jego głębi, od Kopalni „ Hrabia Renard”, aż do samej „Wenecji” (okolice dzisiejszej uliczki Chemicznej), już od 1886 roku poprowadzona była dwutorowa kopalniana bocznica kolejowa, o czym już wyżej też wspominałem, a teraz jeszcze mogę to wizualnie zaprezentować. Ta kilkukilometrowa trasa bocznicy kolejowej dopiero w tamtej odległej okolicy, stykała się z główną linią kolejową, dawnej Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej. Była to główna trasa kolejowa, którą transportowano wydobywany z kopalni węgiel, aż do czasu całkowitego unieruchomienia KWK „Sosnowiec” w 1997 roku. Pamiętam więc jeszcze doskonale jak w głębi tego parowu poruszały się sapiące i buchające parą parowozy i ich charakterystyczne gwizdy oraz słane mi odwzajemniające uśmiechem i mechanizm ręką życzliwie pozdrowienia od maszynisty. Te sapiące parowozy i sznury doczepionych doń załadowanych po brzegi węglem wagonów, zawsze w mej dziecięcej psychice wywierały pełne dumy wrażenie. Bo dla nas sosnowiczan węgiel zawsze był traktowany jako czarne polskie złoto, z zatrudnieniem tysięcy moich rodaków i chlebem na polskich stołach.

     Skośny płot po prawej stronie wieży ciśnień, a ciągnący się od chodnika przy jezdni, aż w głąb samego zielonego parowu, jest charakterystycznym elementem z tamtych odległych lat. Podobne płoty są też widoczne na wielu jeszcze starych zdjęciach, czy pocztówkach sosnowieckich. Ten konkretny, a utrwalony na opisywanym zdjęciu miał wtedy utrudniać swawolnym osobnikom pokonywania tego parowu na skróty. A takich śmiałków jak pamiętam, to wówczas w tych stronach nigdy nie brakowało. Podobne płoty jednak stawiono też wtedy nad rzeką Czarną Przemszą, w pobliżu Parku Renardowskiego, a nawet w miejscu mojego urodzenia przy Placu Tadeusza Kościuszki, co zresztą też widać na wielu starych pocztówkach i zdjęciach pamiątkowych.

****

     Ta z pozoru tylko klepiskowa jezdnia, od czasów II Rzeczypospolitej Polski została już jednak pokryta pięknym romantycznym kamieniem, tak zwanymi „kocimi łbami”. O ile chodnik był stosunkowo szeroki i ciągnął się od samego Parku Renardowskiego poprzez końcowe fragmenty Nowego Sielca, aż do samego Sielca, to z kolei po drugiej stronie tej jezdni, szczególnie tam gdzie już wkomponowano parów, to widać typowe bariery ochronne, które tylko z króciutką przerwą na samym wiadukcie kolejowym, ciągnęły się jeszcze znacznie dalej, bowiem dosłownie aż do samych sieleckich murów otaczających wtedy Kopalnię „Hrabia Renard”. Z kolei obok barier na tym samym długim odcinku ulicznym brak było jakiegokolwiek typowego chodnika. Może niejako przy okazji warto jeszcze przypomnieć, że ulica G. Narutowicza w kierunku Sielca już z kolei jednak opadała w dół, do samej jednak tylko uliczki Zamkowej na „Renardzie”. Odnosiło się więc wtedy nawet takie wrażenie, że spadek tej uliczki był pod takim samym stopniem nachylenia jak wznoszenie się uliczki Piekarskiej na odcinku od Parku Renardowskiego do wymienionego już wyżej wiaduktu kolejowego.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

Bear