Janusz Maszczyk: Zaułkami Nowego Sielca. Cz. 1
Zupełnie całkiem z przodu, stosunkowo szerokim pasem – tak jak jeszcze w latach 50 XX wieku – zalegają ogrody pracownicze, kiedyś wielkiego koncernu „ Hrabia Renard”. Poza jezdnią i niskimi tulącymi się do ziemi folwarczno – robotniczymi zabudowaniami są jednak też widoczne o stosunkowo dużym gabarycie budynki. To stojący tam jeszcze wtedy młyn parowy i piekarnia (powstały w 1880 roku) oraz fabryczne budynki administracyjne i mieszkalne, które jednak w czasach okupacji niemieckiej już jednak nie istniały. Z kolei zachowały się widoczne przed nimi malutkie o różnorodnej architekturze zabudowania o skośnych, pokrytych czarną papą dachach. Te ciągnące się szeregowo wzdłuż uliczki Piekarskiej niezwykle zróżnicowane zabudowania, to już folwarczno – robotnicze osiedle, też jednak przynależne do koncernu renardowskiego. Część z nich bowiem pokryta była kamieniem wapiennym, inne tylko kamieniem, a jeszcze inne tylko chropowatą cegłą w kolorze ciemnego brązu i czerwieni. Stały jednak też tylko takie, których cała elewacja była tylko pokryta kamieniem, lub częściowo z kamienia i z drewna. Na tyłach tych urokliwych niskich folwarczno – robotniczych budynków, ciągnęły się też ozdobne drewniane galeryjki z parterowymi dwupiętrowymi komórkami, które na tym zdjęciu są jednak niewidoczne. Co ciekawe?… W tym ciągu komórek mieściły się też dostępne nie tylko dla mieszkańców, ale nawet i dla przechodniów, typowe wtedy w Sosnowcu – proste ubikacje – zwane popularnie „wychodkami”. Niestety, ale standard wyposażenia tych malutkich uroczych dla autora mieszkalnych budynków był kiepski. Pozbawione bowiem były wodociągów i kanalizacji oraz sanitariatów. W tych malutkich romantycznych budynkach mieszkała więc tylko renardowska biedota, która najczęściej była zatrudniana w pobliskim dworze, kamieniołomach i browarze, też należącym do koncernu Renardów. Wodę donoszono jeszcze wtedy do mieszkań w specjalnych nosidłach, do których po dwóch stronach na łańcuchu doczepiano wiadra, a czerpano ją ręcznie z podwórkowych żeliwnych, niezwykle jednak malowniczych ręcznych pomp. Wielka szkoda, że w trakcie niwelowania tego wielkiego terenu w latach 70. XX wieku nie zadbano o uratowanie przynajmniej tych drobnych elementów i poszczególnych też niezwykle romantycznych zabudowań, gdyż dzisiaj rozciągający się z okolicy Katarzyny pejzaż byłby niewątpliwie bardziej urokliwy i ciekawszy niż ten pustynny krajobraz widoczny na zdjęciu nr 36.
Wijące się w tej części Nowego Sielca zaułki uliczek: Browarnej, Dworskiej i Piekarskiej były tak ze sobą ściśle zabudowane, wręcz zespolone i zabezpieczone też różnego rodzaju parkanami i murami z kamienia wapiennego, że cały ten długi nowosielecki labirynt uliczny sprawiał wrażenie wielkiego wielokilometrowego wąwozu lub parowu. Znalezienie więc w nim drogi wiodącej na skróty było w tamtych czasach zarezerwowane wyłącznie tylko dla osób, które się tu urodziły, lub te tereny wprost doskonale znały. Osoby natomiast nieznające tych tajnych przejść aby szybko przedostać się z jednej do drugiej dzielnicy miasta zmuszone były poruszać się tylko tymi wąwozowymi ulicznymi szlakami.
Równocześnie trakt wiodący od rzeki Czarnej Przemszy, uliczkami Browarną, Dworską i Piekarską, był nie tylko wyjątkowo urokliwy, ale cichy i w pełni bezpieczny, gdyż mieszkający tu od XIX wieku ludzie, głównie Polacy, lub spolonizowani już Niemcy, byli do każdego obcego nastawieni wyjątkowo tolerancyjnie, wręcz przyjaźnie. To zagadnienie znam nie tylko z opowiadań moich dziadków z hutniczego osiedla mieszkaniowego z Katarzyny i rodziców, ale poznałem też osobiście te zaułki i mieszkających w nich ludzi. Bywałem zresztą na zapleczach tych niskich zabudowań wielokrotnie, na wielkim już wtedy i niezagospodarowanym placu, i nigdy ze strony tutejszych mieszkańców nie spotkała mnie absolutnie żadna przykrość. Absolutnie nigdy! Wręcz odwrotnie, gdyż jako gaduła nawiązałem z niektórymi tu osobami, szczególnie z ludźmi ze starszego, wiekowego już pokolenia, w pewnej formie bliskie przyjaźnie, których owocem były niekiedy przegadane, a trwające nawet kilkadziesiąt minut, tęskne wspomnienia o przeszłości tej okolicy. Te w podeszłym już wieku osoby, mimo klepanej na co dzień biedy i ubóstwa, nie sprawiały jednak wrażenia prymitywnych i umartwiających się tylko nad swym losem ludzi, a wręcz odwrotnie. Były niezwykle rozmowne i dysponowały prawdziwą kopalnią wiedzy o zaułkach w Nowym Sielcu i sąsiednich dzielnicach Sosnowca. Obecnie te tereny wyglądają już jednak jak wymarłe oraz sprawiają wrażenie jakby również zabrano im polską duszę, sumienie i serce. Po prostu znikł bezpowrotnie ich zaułkowy sentymentalny i romantyczny charakter, a pozostawiono tylko niezagospodarowaną pofałdowana rozległą polanową patelnię…
****
Obok stosunkowo szerokiego chodnika dla pieszych jaki się ciągnął przy ulicy Piekarskiej, ale tylko od strony kolorowych urzędniczych ogrodów, w ozdobny parkan wmontowane były drewniane furtki. Jak sobie przypominam, to w okresie okupacji niemieckiej, zawsze solidnie je jednak zamykano na klucz. Od nich dopiero poprzez płuca zielonych ogrodów wiodły różnej długości alejki, otoczone po dwóch stronach parkanami, aż do samych usytuowanych tam urzędniczych budynków. Jeden z tych dawnych budynków jest utrwalony, całkiem po prawej stronie na poniższym zdjęciu nr 31. Jak już wyżej wspominałem, to w tych eleganckich jak na ówczesne czasy o pokaźnym gabarycie budynkach, w okresie okupacji niemieckiej, ponoć mieszkali już wyłącznie tylko Volsdeutsche, Reisdeutsche i przyjezdni Niemcy, ale tylko tacy, którzy głównie byli zatrudnieni w Kopalni „Graf Renard – Mauveschacht”, czy w innych też zakładach tego nadal wielkie koncernu 6/. Z kolei już po 1945 roku, niektórzy lokatorzy z tych samych budynków – z tego co wiem osobiście – nie byli już absolutnie powiązani żadnymi nićmi zatrudnienia z dawnym koncernem górniczo – hutniczym „Hrabia Renard”.
Jak już wspominałem poza ciągiem malutkich i powyginanych przyulicznych folwarczno – robotniczych zabudowań, to na zdjęciu nr 29 sam browar w Nowym Sielcu, który powstał w 1882 r., wbrew opisu na pocztówce jest zupełnie jednak niewidoczny, gdyż młyn i piekarnia parowa oraz budynek administracyjny całkowicie go zasłaniają. Widać natomiast tylko trzy kominy browarne. Na tej pamiątkowej fotce są jednak niewidoczne mury przyszłego kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Całkiem jednak możliwe, że są ukryte wśród potężnych gabarytowo drzew jakie już wtedy rozrosły się przy uliczce Dworskiej.
[Zdjęcie nr 31 – źródło: pan Paweł Ptak.
Dawna uliczka Piekarska. Na zdjęciu widoczny ozdobny parkan jaki się ciągnął od bramy i portierni Parku Renardowskiego w kierunku Sielca i katarzyńskiej huty oraz osiedla mieszkaniowego. Poza parkanem niewidoczne na tym zdjęciu ogrody pracownicze. Na tym zdjęciu w okolicy wieży ciśnień (tej samej uliczki co na zdjęciu nr 32) jest widoczna furtka, poprzez którą pokonując alejkowy labirynt parkanowy mieszkańcy tego budynku i goście mogli do niego dotrzeć. Jak już wspominałem, to wiodące przyuliczne furtki do tych ogrodowych zbudowań, w okresie okupacji niemieckiej zamykano na klucz. Po lewej stronie na tym zdjęciu ciąg fornalsko – robotniczych zbudowań jest absolutne niewidoczny. Utrwalono tylko fragmencik chodnika i rynsztoka.]