Janusz Maszczyk: W przeszłość dymiącej huty…

W 1881 roku powstają pierwsze elementy budowlane i produkcyjne Huty „Katarzyna”. Już niebawem w tej hucie znajdzie zatrudnienie kilka tysięcy miejscowych i napływowych osób. od samego niemal początku, bowiem już w 1895 roku, podejmie w niej też pracę mój dziadziuś, Wawrzyniec Doros – ojciec mojej mamy, Stefani Maszczyk. Później w jej murach po 1950 roku, aż do śmierci (1954 r.) będzie TAM jeszcze pracował TAKŻE mój ojciec, Ludwik Maszczyk.

[Powyżej rysunek autora. Lata II Rzeczypospolitej Polski. Fragment dawnej ulicy Gampera, a obecnej Fabrycznej. Po prawej dawna Huta „Katarzyna” i dwa wielkie piece. Po lewej zakład popularnie określany jako „Fabryka Kotłów Parowych W. Fitzner i Gamper.]
Jest rok 1880. Państwa Polskiego jeszcze nie ma, zostało bowiem wymazane nie tylko z mapy Europy, ale też z wielu sumień i serc stopniowo i skutecznie rusyfikowanych Polaków. Sosnowiec pod względem administracyjnym jako miasto jeszcze nie istnieje. Powstanie bowiem dopiero w 1902 roku, jako rosyjskie miasto na dalekich zachodnich kresach wielkiego Cesarstwa Rosyjskiego. Jak to symptomatycznie określił nieżyjący już badacz dziejów Sosnowca – pan Jan W. Przemsza Zieliński –w drugiej połowie XIX wieku do tej „największej wsi na świecie” docierają kolejni kapitaliści spoza zaboru carskiego, głównie z Cesarstwa Niemieckiego 1/.

Wówczas Katarzyna, podobnie jak stykający się już z nią Konstantynów i położona o krok dalej Środula, są jeszcze w zasadzie terytoriami nierozpoznawalnymi i to zarówno przez tutejszych mieszkańców, jak i pierwszych przybyszy jacy tu zawitają za chlebem i pracą z sąsiednich i dalszych wiosek Królestwa Polskiego; o cudzoziemcach to nawet już nie wspominam, gdyż oni z pewnością całkowici zatracili w tym zakresie jakiekolwiek rozeznanie. Zamieszkujący więc te tereny dotychczasowi mieszkańcy, przeważnie analfabeci – biedacy, podobnie jak stosunkowo duża rzesza grupka osób przyjezdnych, będą więc te tereny zaliczali jeszcze do wsi Sielce. W roku 1929 Stanisław Andrzej Radek tak wspominał tamte czasy:

– „Robotnicy w dzisiejszym Zagłębiu, a blisko trzydzieści lat temu, to ogromna różnica. Nie tylko tu szkół nie było, nie wychodziło ani jedno pismo, nie było żadnych instytucji oświatowych; ówcześni górnicy, to przeważnie analfabeci, zapędzeni pracą, zgnębieni biedą, maltretowani przez dozorców, bici przez policję, terroryzowani przez bandy zorganizowanych złodziei – ledwie, że żyli i to jakby z łaski tych wszystkich ‘potęg’ przemożnych i wielmożnych” 2/.

To ostatnie jakże trafne określenie dokonane przez pana St. Andrzeja Radka odnosiło się też do rzeszy zatrudnionych tu robotników i ich rodzin. Nawet więc na starych pocztówkach utrwalających Hutę „Katarzynę”, które prezentuję poniżej, ten charakterystyczny napis, a dotyczący starej jeszcze nazwy widnieje jako – „Widok z Sielca”, a nie widok na Katarzynę i Konstantynów. Niebawem jednak, dzięki rozbudowie przemysłu i zdobyciu wykształcenia, ich dzieci i bardziej inteligentni przyjezdni już bez trudu i nawet z dużą dozą dokładności będą odróżniali Środulę od Konstantynowa, a ten ostatni od Katarzyny, która przecież była położona znacznie dalej od Sielca.

[Źródło: Sosnowiec Archiwum, własność pana Pawła Ptak.
Pocztówka z dużą doza prawdopodobieństwa pochodzi jeszcze z końcowych lat XIX wieku. Proszę zwrócić uwagę na pieczęć, gdyż widnieje jeszcze na niej napis – „SOSNOWICE”. Prawdopodobnie została wydana w związku z sensacyjnym, bowiem dotąd niespotykanym na tych wiejskich terenach uruchomieniem wielkich pieców w 1890 i 1895 roku.]

****
Mimo, że huta już stoi i niemiłosiernie dymi oraz zatruwa powietrze, to wokół jak okiem tylko sięgnąć dalej zalegają tu jeszcze rozległe i niezagospodarowane pod względem urbanistycznym i ulicznym tereny, a w stronę dzisiejszego katarzyńskiego Pekinu ciągną się jeszcze ogromne obszary kolorowych i rozśpiewanych ptactwem łąk i gdzieniegdzie tylko uprawnych pól. Natomiast już w kierunku zachodnim zalegają ugory i dzikie łąki, porosłe tylko drobną, niemal skarłowaciałą, bowiem zduszoną od bagien sosną, które im bliżej są położone rzeki Czarnej Przemszy, to tym bardziej zamieniają się w tereny coraz bardziej podmokłe, a nawet i bagniste. Jednak już nieco dalej, gdyż za tą szeroko toczącą swe wody krystalicznie czystą rzeką, na dzikim jeszcze wtedy i niezagospodarowanym terenie, już od 1859 roku przebiega główne torowisko Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej (Варшавско-Венская железная дорога), znanej jeszcze wtedy jako Droga Żelazna Warszawsko – Wiedeńska. Jest to pierwsza w dziejach linia kolejowa jaka pojawiła się na tych, przygranicznych jeszcze wówczas, terenach. To właśnie dopiero co przeprowadzona kolej, podobnie jak czysta rzeczna woda i drzemiące tu od wieków pod ziemią ogromne pokłady węgla kamiennego oraz zręczne granie przez carat cłami eksportowymi spowoduje, że lokowanie inwestycji na tych wiejskich terenach stanie się prawdziwą kopalnią pieniędzy dla ludzi z żyłką do interesów, reprezentujących obcy kapitał – prawdziwym złotym eldoradem.

Jako pierwsi przedstawiciele świata fabrykanckiego, już w 1877 roku, na tych prawie jeszcze opustoszałych terenach pojawiają się wysłannicy z pruskiego towarzystwa akcyjnego założonego przez hrabiego H. Henckela von Donnersmarcka – VereinigteKoenigs- undLaurahutte, z siedzibą w Berlinie, którzy po wstępnej transakcji nabywają od niemieckich właścicieli terenów Modrzejowa i Sielca – hrabiego Mortimer von Tschirsky-Renard i hrabinyEufemiiEulenburg-Prassen – część terenu jeszcze wtedy określanego jako wieś Sielec. I tak na tych wiejskich i porosłych jeszcze lasami obszarach w latach 1881-1883 powstanie huta, która swą nazwę przyjmie od imienia Katarzyny II Aleksiejewnej Wielkiej, carycy Rosji, pochodzenia niemieckiego; notabene monarchini, która zawsze była nieprzychylnie ustosunkowana do Polaków.
Drugim w kolejności przybyszem, który dotrze na tereny sieleckie, będzie siemianowicki fabrykant kotłów parowych pan Wilhelm Fitzner, który już w roku 1880 obok przebiegających w Konstantynowie torów Drogi Żelaznej Warszawsko–Wiedeńskiej uruchomi „wytwórnię kotłów, przewodów rurowych, konstrukcji stalowych oraz aparatów dla cukrowni, gorzelni i fabryk chemicznych”.
* * * *

Już w okresie od 1890 do 1895 roku zostaną w Hucie „Katarzyna” wybudowano dwa wielkie piece do produkcji surówki, każdy z nich z roczną„produkcją 1.800.000 pudów surowca wytapianego z miejscowej rudy żelaznej brunatnej i gliniastej (sferosyderytów), jak również z rudy sprowadzanej z Krzywego – Rogu”. Huta w tym czasie dysponuje też specjalną stalownią z „2–ma piecami systemu Martina”, więc każdy z tych pieców jest wstanie wyprodukować w ciągu tylko jednego roku „1.250.000 żelaza zlewnego”. Ponadtohuta dysponuje już nowoczesną, jak na ówczesne raczkujące przemysłowe czasy, „puddlingarnią z 14 puddlowemi piecami i trzema młotami (przyp. autora: – wszystkie cytaty są zgodne z oryginalną pisownią z poniższej ulotki)”. Roczna produkcja puddlingarni sięgała aż „1.250.000 pudów milbarsów”. Już w roku 1894 podjęto też kooperację z usytuowaną na Pogoni „Rurkownią Huldczyńskiego”, gdzie odpłatnie do dalszej przeróbki przekazywane są duże ilości wyprodukowanych u siebie blach i wstęg. W nowouruchomionym wydziale walcowni blach, wyposażonym w 5 maszyn do walcowania i 600-tonowy młot parowy produkowano więc rocznie „1.750.000 pudów żelaza”, w tym blachy cienkie i grube, jak również płaskowniki z przeznaczeniem do budowy mostów, kotłów parowych i parowozowych oraz innych jeszcze urządzeń, w których niezbędne były elementy metalowe. Większość produkcji z tego wydziału przeznaczona została jednak „dla rządowych dróg żelaznych (przyp. autora: – czyli Rosji Carskiej). Natomiast tylko część odsprzedawano też „prywatnym odbiorcom”.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

Bear