Janusz Maszczyk: Uliczkami i zaułkami Konstantynowa

Getto zostało utworzone X 1942, zlikwidowane w pierwszych dniach VIII 1943. Zajmowało obszar 2 dzielnic (faktycznie były to dwa getta): I – Środula, II – Stary Sosnowiec. Ogółem przez getto przeszło ok. 12 tys. osób. Mieszkańcy getta pracowali w przedsiębiorstwach zbrojeniowych, warsztatach szewskich, krawieckich i stolarskich. W wyniku dokonywanej przez hitlerowców ‘selekcji’, młodych, zdolnych do pracy Żydów (tzw. kategoria ’A’) umieszczono w getcie w Środuli, pozostałych – w getcie w Starym Sosnowcu. Od 1 V 1943 istniało tylko 1 getto – w Środuli, do którego przeniesiono mieszkańców getta w Starym Sosnowcu. 19 III 1943 część osób wywieziono do obozów pracy na terenie III Rzeszy. W V – VI 1943 1200 osób wysłano do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Podczas likwidacji getta 300 jego mieszkańców hitlerowcy skierowali do obozów pracy w miejscowości Góra Św. Anny (woj. Opolskie), 10 tys. wywieźli do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, 600 osób rozstrzelali. Pozostałą ludność żyd. umieszczono w utworzonym na terenie byłego getta obozie pracy”. Koniec cytatu.

Planu dawnego środulskiego getta nie publikuję z przyczyn obiektywnych. A mianowicie z takich, że dawne treny Środuli, w tym i tereny zamienione na getto podczas okupacji niemieckiej już w zasadzie obecnie nie istnieją. Poza tylko pojedynczymi zabudowaniami, które można bez zbytniego trudu policzyć na palcach jednej dłoni. Dzielnica ta bowiem została doszczętnie wyburzona w latach 70. XX wieku. Więc komu jest obecnie potrzebny taki plan uliczek i zabudowań, które już nie istnieją i nie można ich też już skonfrontować z rzeczywistością.

Co jest w tym wszystkim nadal jednak niezmiernie ciekawe a nawet wręcz budzi też wiele jeszcze dodatkowych innych pytań? Ano to, że do dnia dzisiejszego historycy i publicyści nie podają, z którego konkretnie miejsca i jakim transportem wywożono wówczas Żydów z środulskiego getta do obozu koncentracyjnego i do obozów pracy. Otóż! Specjalne wagony towarowe, zwane wtedy popularnie „krowiakami” były ponoć wtedy podstawiane przy stosunkowo długiej rampie towarowego dworca kolejowego, jaki jeszcze obecnie stoi na końcowych odcinkach miejscowości Środula, łączącego się już z terenem Będzina. Podobno doprowadzani tam partiami Żydzi do miejsca ich transportu, byli niekiedy też najpierw przetrzymywani w pomieszczeniach tego wielkiego dworca. Dlaczego? Dopiero później pędzono ich na rampę i upychano w podstawionych lub dopiero podstawianych wagonach.

[Zdjęcia autora z 2019 roku. Będzin ulica Sielecka. Po prawej stronie opisywany dworzec kolejowy z długą, wysoką i szeroką rampą. W oddali po lewej stronie widoczny jest też Dworzec Kolejowy w Nowym Będzinie.]

Rampa kolejowa jest na tyle długa, szeroka i wysoka, że konwojowani przez niemieckich oprawców pojedynczy Żydzi oraz całe ich rodziny wraz z malutkimi dziećmi, bez trudu mogli z tej szerokiej rampy niemal z marszu być wpychani do oczekujących nań wagonów towarowych. W trakcie tych czynności nie tylko Niemcy ale i policja żydowska, stosowała bardzo często formę przymusu bezpośredniego. Ponoć policja żydowska, gdy akcja na rampie nie przebiegała sprawnie i powstawały tak zwane korki to ponaglała ich wtedy używając do bicia w formie pejczy – drewniane kije. Przypuszczam, że policjanci żydowscy chyba jednak wtedy jeszcze nie przeczuwali tego, że również i oni już niedługo podzielą los swoich współbraci. Dopiero po „załadowaniu” już wszystkich Żydów do stojących przy rampie wagonów – jak twierdzili to moi rozmówcy – parowóz delikatnie i powoli przeciągał załadowane z tymi biedakami wagony, by przy rampie zatrzymały się kolejne już puste „krowiaki” z otwartymi szeroko drzwiami. Transport kilkunastu, czy kilkudziesięciu wagonów ruszał dopiero wtedy w dalszą drogę do piekła na ziemi, jakim był podczas okupacji niemieckiej obóz koncentracyjny KL Auschwitz – Birkenau. Podobnie jak i inne niemieckie obozy pracy. O tych pod specjalnym nadzorem transportach śmierci, wiedzę pozyskałem od mieszkających w pobliżu tego dworca kolejowego mieszkańców zarówno z końcowych terenów jeszcze sosnowieckiej Środuli jak i od ich sąsiadów z Będzina. Informatorzy z Będzina nawet twierdzili, że z tego samego dworca towarowego zostali też wywiezieni transportem kolejowym Żydzi z będzińskiego też getta. Na zabudowaniach dworca kolejowego brak jest jednak jakiejkolwiek informacji w postaci tablicy informacyjnej lub pamiątkowej. A same zabudowania dworca podobnie jak i sąsiadująca z nim infrastruktura kolejowa sprawiają raczej wrażenie jakby obecnie jego podstawowa rola już zupełnie zamarła. Bowiem nawet jego obszerne pomieszczenia dostosowano są już raczej do funkcji jaką powinien spełniać magazyn prywatnej firmy. A nie typowy kolejowy dworzec towarowy. Czy jednak te przekazy pozyskane od tamtejszych mieszkańców polegają na prawdzie absolutnej?

 

[Zdjęcie autora z 2019 roku. Zdjęcie utrwalone od strony ulicy Sieleckiej w Będzinie (dosłownie ten sam trakt uliczny co ulica Piotrkowska jaka się ciągnie od Konstantynowa wzdłuż Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej).

”A same zabudowania dworca podobnie jak i sąsiadująca z nim infrastruktura kolejowa sprawiają raczej wrażenie jakby obecnie jego podstawowa rola już zupełnie zamarła. Bowiem nawet jego obszerne pomieszczenia dostosowano są już raczej do funkcji jaką powinien spełniać magazyn prywatnej firmy. A nie typowy dworzec towarowy”…]

[Zdjęcie z 2000 roku. Środula. Według informacji pozyskanych od mieszkańców z tego budynku, to w okresie gdy jeszcze funkcjonowało getto w jego pomieszczeniach, ponoć mieściła się żydowska pralnia i suszarnia bielizny.]

****

W niektórych współczesnych publikacjach podaje się, że w ceglastej Szkole Podstawowej nr 16 położonej na Środuli przy ulicy Okrzei, Niemcy utworzyli dla zgrupowanych w getcie Żydów – szpital. Znając jednak psychikę i mentalność okupanta nie wyobrażam sobie, by dla Żydów, których traktowano jako podludzi, przeznaczono taki piękny ceglasty i obszerny obiekt. Do tego jeszcze wzniesiony nie tak dawno temu, bowiem w okresie II Rzeczypospolitej Polski. Ja więc natomiast wprost doskonale jeszcze pamięta, że w okresie okupacji niemieckiej, przynajmniej do roku 1942 w tym budynku siedzibę mieli wyłącznie tylko umundurowani niemieccy żołnierze, policja i gestapo. Dlaczego jednak podaje tylko datę 1942 roku? Ano dlatego, że po tym terminie nam Polakom nie pozwalano już absolutnie swobodnie poruszać się po tym terenie. Naszą rodzinę na Środuli odwiedzaliśmy więc tylko do roku 1942, zanim nie utworzona tam getta.

Pamiętam również, że przed samym już gmachem tego ceglastego budynku dawnej polskiej szkoły, niemalże u jego stóp, po lewej stronie zawsze stała wojskowa drewniana o skośnym dachu typowa wojskowa budka, przed, którą zawsze też wartę pełnił umundurowany z karabinem żołnierz niemiecki (formacja wojskowa?). Natomiast zaledwie kilka metrów dalej, jednak już po prawej stronie tego samego budynku, postawiono w czasie okupacji niemieckiej wysoki na około kilkanaście metrów maszt drewniany. Na szczycie, którego zawsze łopotała niemiecka flaga. Jednocześnie kilkanaście metrów już poniżej tej szkoły, jeszcze przed 1942 rokiem, idąc już jednak w kierunku Konstantynowa, ulice i chodniki przedzielał zawsze opuszczony szlaban, który uniemożliwiał przemieszczenie się jakichkolwiek pojazdów poprzez ulicę Okrzei, bez zgody stojącego tam niemieckiego wartownika. Przechodzących cywilów bowiem jednak jeszcze wtedy nie legitymowano.

Strony: 1 2 3 4 5 6

Bear