Janusz Maszczyk: Tajemnice bajkowego i romantycznego pałacu oraz fabryki Schoenów z Sielca
Moi dziadkowie ze strony mojej mamy Stefani Maszczyk (nazwisko panieńskie Doros) i mojego ojca Ludwika Maszczyka, zamieszkali na terenach obecnego Sosnowca dosłownie w pierwszych latach drugiej połowy XIX wieku, gdy jeszcze nawet w snach jego mieszkańców nie istniało miasto Sosnowiec. Bowiem tereny te nagminnie wtedy, a nawet jeszcze do 1920 roku, określano jako Sosnowice. Dopiero więc w 1920 roku Rada Miejska jednogłośnie ustaliła, że miasto to od 19 czerwca 1920 roku będzie już jednoznacznie zwane jako Sosnowiec (patrz poniższy artykuł). Z kolei dziadkowie ze strony mojego ojca zamieszkali – jak to zawsze podkreślali – nie na wsi Pogoń, ale na „Wygwizdowie”. Tam też w malutkiej chałupce, która jakimś cudem stała tam jeszcze kilka lat temu, przy ulicy Małąja (po 1918r, Mała, a obecnie Kolibrów), pozbawionej jeszcze wtedy prądu elektrycznego, w 1895 roku przyszedł na świat mój ojciec – Ludwik Maszczyk.
[Artykuł dotyczący ustanowienia nazwy miasta – Sosnowiec (patrz – artykuł z Rady Miejskiej).]
Natomiast moja rodzina ze strony dziadków Dorosów – co też zresztą często przy biesiadnych stołach wspominali – osiedlili się na Katarzynie, którą jeszcze wtedy określano nie jako Sielec ale Siedlce. Moja mama, Stefania Maszczyk (z domu Doros), urodziła się już jednak na Katarzynie w 1907 roku, gdy tereny Sielca kończyły się już wtedy u progu wybudowanego metalowego wiaduktu kolejowego pod którym Gwarectwo „Hrabia Renard” od 1886 roku pociągnęło już bocznicę kolejową z Kopalni „Hrabia Renard” do „Wenecji”, gdzie łączyła się już z centralną Koleją Warszawsko – Wiedeńską. Oczywiści – jeszcze wtedy zwaną przez Polaków Drogą Żelazną Warszawsko-Wiedeńską, a przez innych w tym i Rosję carską – Варшавско – Венская железная дорога (Warszawsko – Wiedeńska Żelazna Droga). A były to jeszcze takie czasy, gdy po upadku Powstania Styczniowego w formie kary, Rosja carska określała dawne Królestwo Polskie jako Kraj Nadwiślański 1/. Już wtedy mojej rodzinie znana była doskonale przybyła na te tereny z dalekiej Saksonii rodzina państwa Schön. Oczywiście, że te przekazy najczęściej były wówczas dokonywane wyłącznie tylko przez sąsiadów i dobrych znajomych, gdyż wysokie progi ich posiadłości nie były wtedy absolutnie dostępne nawet dla inteligencji sosnowieckiej. Wbrew temu co się obecnie wspomina w przekazach historycznych i publicystycznych, to tacy majętni ludzie nie utrzymywali wówczas absolutnie żadnych kontaktów z mieszkańcami Sosnowca. Na lśniące parkiety wzniesionych pałaców wstęp miała bowiem wtedy tylko tak zwana śmietanka carska, a już w okresie II Rzeczypospolitej Polski, tylko dosłownie nieliczni Polacy i to tylko osoby wywodzące się z najwyższej hierarchii sosnowieckiej.
****
Lata niestety ale biegną nieubłaganie do przodu, podobnie jak i umyka też nasze ziemskie życie. I to w takim tempie, że dzisiejsza młodzież, a nawet i starsi już wiekiem mieszkańcy Sosnowca nie tylko że nie pamiętają, bo jakże mają pamiętać, ale nawet mają ogromne kłopoty z odtworzeniem sobie w korze mózgowej jak jeszcze po 1945 roku, a nawet w latach 50. XX wieku prezentował się Sosnowiec. Tym bardziej, że większość nie tylko zabudowań i ciągów ulicznych ale nawet i dzielnic tego miasta uległa w ostatnich latach całkowitemu unicestwieniu. I to zaledwie na przestrzeni lat 70 – 80 XX wieku. Chociaż i w ostatnich też kilkunastu latach XX i XXI wieku nadal bezlitośnie wyburzane są resztki dotychczas ocalałych zabytków z tego miasta. Więc jakże trudno sobie wielu mieszkańcom z tego miasta wyobrazić takie przepastne lata, gdy jeszcze nie istniało miasto Sosnowiec, gdyż prawa miejskie uzyska dopiero w 1902 roku. A dotyczyło to tylko Starego Sosnowca, Pogoni, Sielca, Kużnicy, Środulki, Radochy i Ostrej Górki.
Jeszcze wówczas rzeki Czarna Przemsza i Brynica toczyły swe krystalicznie czyste wody w nieujarzmionych korytach. Płynęły więc leniwie, tworząc na wielu swych odcinkach zatoki, płycizny i łachy żółtego jak mniszek lekarski – piasku. Podtopienia okolicznych terenów były więc wtedy tak liczne, że nawet miejscowa ludność uznawała to zjawisko jako naturalne i nie do ujarzmienia. Jeszcze w wieku XIX rzeki te były poprzegradzane jazami by mogły poruszać koła wodne tartaków, młynów, kuźnic i foluszy. Nieodłącznym pejzażowym kolorytem tych terenów były jeszcze wtedy ciągnące się bory i lasy, sąsiadujące z podtopionymi wiecznie siedliskami ludzkimi, i bagnami oraz topieliskami pełnymi dzikiego ptactwa i zwierzyny. W tych odludnych miejscach grasowały więc uzbrojone bandy rabusiów, które bezlitośnie grabiły nie tylko przemieszczających się przez te tereny kupców ale nawet i miejscową ludność.
[Zdjęcie z 2007 roku. Rzeka Czarna Przemsza utrwalona z mostu ulicznego 1 Maja w Sielcu.]
Gęste lasy sosnowe – jak wspomina to pani Fanny Lamprecht – ciągnęły się jeszcze w pierwszych latach XX wieku od ich pierwszej fabryki i domu ze Starych Sosnowic, aż do Milowic 2/. „Wtedy to nie było bowiem w całych Sosnowicach (przyp. autora: około 1800 r.) ani hotelu, ani kantyn, lub czegoś podobnego. Miejscowość była po prostu stacją kolejową (Dworzec Kolejowy powstał w 1859 roku) z niewielką liczbą mieszkańców. Byli nimi: przemysłowcy, żydowscy kupcy, chłopi i rzemieślnicy oraz niewielu rosyjskich urzędników celnych i państwowych”. Konic cytatu (przyp. autora: F. Lamprecht, S-owiec 2002. s.49.)
****
W 1875 roku do przygranicznej, jeszcze wtedy malutkiej wsi Kużnicy, późniejszej dzielnicy Sosnowca Sielec, położonej w pobliżu krystalicznie czystej jeszcze wtedy rzeki Czarnej Przemszy przyjeżdża z dalekiej Saksonii Franz Schön wraz ze swoją siostrą Fanny, późniejszą małżonką Paula Lamprechta (ur. 1844; zmarł 1907). Już w roku W 1883 r. małżonką Franza Schöna, pochodzącą z Werdau, zostaje pani Emma Hepfer. Wraz z przyjazdem Franza Schöna i państwem Dietel zaczyna się w Sosnowcu złota era rozwoju przemysły włókienniczego. Podstawową przyczyną, która zadecydowała o rozwoju włókiennictwa na tych lesistych terenach była przede wszystkim „taniość siły roboczej i możność wykorzystania w fabrykach pracy kobiet i dzieci. Pierwszym dużym zakładem tej branży była przędzalnia wełny wigoniowej, zbudowana w latach 1875 – 1879 przez spadkobierców saskiego przemysłowca Christiana Gottlieba Schöna, a konkretnie to przez Franza Schöna (ur. 1851 zmarł 1918) przędzalnia wełny wigoniowej” 3/, a później jeszcze przy przędzalni powstanie też farbiarnia. Do założonej w Sielcu fabryki sprowadzano surowiec nie tylko z Rosji, ale też z Ameryki, Egiptu i Indii. Już w 1892 roku w fabryce tej znalazło zatrudnienie 722 robotników, głównie pochodzenia polskiego. W roku następnym, czyli 1876 do wsi Sosnowicy przyjeżdża też jego brat – Ernest, który z kolei zakłada na Środulce szwalnię i przędzalnię czesankową wełny 4/. A właściwie to zakład ten prowadzili już jego synowie Oskar i Wilhelm.
Ważnym elementami przyjazdu tych Saksończyków były też wprowadzone przez Rosję carską stosunkowo niskie cła, które opłacały się tym obcokrajowcom na lokowanie swego kapitału poza granicami Prus. Tym bardziej, że do Sosnowca już od 1859 roku poprowadzono z Ząbkowic odnogę Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej i poprzez most ponad rzeką Brynicą, połączono tę rosyjską kolej z Koleją Pruską i Wiedeńską. Ważnym też elementem były zalegające na tych terenach pokłady surowców, szczególnie węgla kamiennego.
Pani Fanny Lamprecht, rodzona siostra Franza Schöna (ur.1857; zmarła 1922) w swych wspomnieniach (patrz: poniższe Przypisy i Publikacje, s.37) przytacza jeszcze inne aspekty tych decyzji osiedleńczych. Jak wspomina to „wielu Niemców osiedliło się w Łodzi, ale Sosnowice z gospodarczego widzenia były o tyle lepiej usytuowane, zadysponowanym na miejscu dostępem do wody i dużej ilości węgla. Leżały poza tym tuż przy granicy. Ułatwiało to transport, a więc i przywóz części maszyn oraz innych niezbędnych do produkcji materiałów, w tym także artykułów spożywczych. Moi bracia wzięli to bardzo rozsądnie pod uwagę. Katowice górnośląska nadgraniczna stacja, była osiągalna koleją z Sosnowic w 15 minut, a do Mysłowic zaprzęgiem z Sielca można było dojechać w ciągu 45 minut. Do Wrocławia pociągiem jechało się trzy godziny (przyp. autora: z Katowic).” Koniec cytatu.
****
Franz Schöen zanim postawił bajkowy Pałac i obok niego hale fabryczne i park to najpierw wybudował w Sielcu dla siebie i żony dom mieszkalny. W jego budowie i wznoszeniu hal fabrycznych wspierali go ponoć finansowo też jego bracia z Saksonii. Oprócz tego wysyłali więc z Saksonii do Sielca nie tylko niemieckich utalentowanych majstrów, ale nawet i robotników. Ci jak to z kolei wspomina pani Fanny Lamprecht (przyp. autora s. 37 cytowanej już publikacji) szkolili dopiero Polaków, gdyż nie byli oni przyuczeni do pracy w tej branży przemysłowej. Jak wspomina to w pierwszej kolejności „przyzwyczajali ich do porządku i czystości, o czym posiadali oni bardzo niewiele pojęcia. Polacy byli jednak jednocześnie zręczni i chłonni na wiedzę oraz zdobywanie nowych umiejętności. Z czasem wyrośli z nich bardzo sprawni majstrzy i robotnicy. Trzeba jednak było jednak do tego dodać niemiecki wysiłek, wytrwałość i sumienność. Tego jest niestety mało w cechach narodowych Polaków”. Koniec cytatu. Jak się okazuje to Polacy mogli być wtedy tylko robotnikami, a w wyjątkowych przypadkach co najwyżej tylko majstrami. No cóż? Tak nas wtedy obcokrajowcy widzieli i taką dawali nam też wtedy najczęściej zapłatę za wykonywaną ciężką w wielu przypadkach ponad 12 godziną pracę. Jak się okazuje to nawet gospodynią domu państwa Schön nie mogła być wówczas mieszkanka z Sosnowca, tylko sprowadzona z pruskich jeszcze wtedy Mysłowic – kobieta. Pani Fanny Schöen, późniejsza małżonka Paula Lamprechta, dostrzegała nawet różnice pomiędzy obsługą celnicza rosyjską a pruską. Na stronie bowiem 38 cytowanej już publikacji pisze bowiem oto tak: -„Różnica z Niemcami była od razu dostrzegalna. Celnicy i żandarmeria na przejściu, a także pełniący służbę urzędnicy w białych fartuchach, stali za ławkami celnymi, gotowi odprawić niemiecki lokalny pociąg z Katowic do Sosnowic, który codziennie sześć razy jeździł tam i z powrotem. Był olbrzymi ruch i wysiadało wielu pasażerów. Wszystkie sztuki bagażu były szczegółowo badane przez celników. Mój brat był już znany wszystkim urzędnikom, tak że przeszłam przez to łagodnie, zaś pan kapitan żandarmerii von Schön, z Kurlandii, towarzyszył nam, aż do kolorowo pomalowanych sanek….[…]…..To była podróż! (przyp. autora po terenie Sosnowca). Śmiałam się ustawicznie, ponieważ na nieutwardzonej drodze jechało się jak w kołysce, cały czas kolebiąc się z jednego boku na drugi, podczas kiedy w Saksonii jechało się zawsze gładko jak po stole”. Koniec cytatu.
****
Już na samym wstępie pragnę zasygnalizować, że w wielu publikacjach powojennych podaje się, że Franz Schön, jako już obywatel rosyjski 5/, zakończył w Sielcu budowę przepięknego pałacu w stylu eklektycznym w roku 1903, w którym zamieszkali Franz i Emma Schönowie. Natomiast pani Fanny Lamprecht (rodowe nazwisko Schön), rodzona jego siostra, w swych opublikowanych wspomnieniach (przyp. autora – patrz poniżej przypisy i publikacje, poz. 2, s.54) podaje, że już w 1887 roku „zorganizowano wystawę przemysłową w pałacu w Sielcu”, którą nota bene nawet wspaniale przygotowano. I to do tego stopnia, że zaszczycił ją nawet swym otwarciem sam carski gubernator Szuwałow. Tereny pod budowę tego bajkowego pałacu i hal fabrycznych oraz parku, zostały ponoć zakupiony w 1885 roku od hrabiego Mortimer-Tschischky’ego. Przynajmniej taki przekaz można pozyskać z wielu obecnych publikacji. Jednak istnieją też jeszcze z dawnych lat przekazy, że tereny po lewej stronie rzeki Czarnej Przemszy zostały zakupione od spadkobierców państwa Renard. Co jest jednak w tym wszystkim jeszcze ciekawe? Ano to, że również i po prawej stronie tej samej Czarnej Przemszy i też naprzeciw pałacu oraz parku, też zostały pewne tereny wykupione przez państwo Schön, gdzie do dzisiaj jeszcze stoją zabudowania mieszkalne pracowników, którzy przed laty byli zatrudnieni w ich sieleckiej fabryce. Ale o tym w wielu publikacjach raczej się już nie wspomina. Większość tych zabytkowych zabudowań, niestety ale już wyburzono. Obecnie w ocalałych od wyburzeń zabudowaniach mieszkają jeszcze ludzie, którzy nie byli zatrudnieni w tej nieistniejącej już fabryce. Więc niektórzy z nich zupełnie niezainteresowani przeszłością historii tego skrawka ziemi nawet nie mają pojęcia, że te okazałe budynki to były kiedyś wznoszone z kiesy właścicieli pałacu i fabryki stojących po drugiej stronie rzeki Czarnej Przemszy, przez przybyszy z dalekiej Saksonii. A było nimi małżeństwo Franz i Emma Schönowie. Od tamtych lat z XIX wieku minęło zaledwie około 134 lata. Jak pamięć ludzka potrafi być nie tylko krótka, ale i pozbawiona wdzięczności, to o tym może świadczyć brak upamiętnienia tego miejsca. Bowiem w pobliżu tych budynków, czy nawet na jednej elewacji z tych budynków brak jest nawet zwykłej, taniej plastikowej tablicy, kto i kiedy oraz dla kogo wybudował te budynki. Możliwe, że do takich form upamiętnienia w postaci zawieszania w masowej formie tablic pamięci nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni, tak jak stosuje się to już powszechnie w innych krajach zachodnich. A może wynika to z zakodowanej w naszych genach płytkiej mentalności. Wszak przez wiele, wiele lat nie mieliśmy swojej Ojczyzny, a po 1945 roku nie decydowaliśmy przecież o wszystkim sami o sobie, tylko nadal ktoś nami zawsze kierował. Dopiero więc obecnie nadrabiamy to co inni robili to już samodzielnie i to przez wiele, wiele lat. A może jeszcze nie wyczuwamy tego, że te zabytki z XIX i przełomu XIX i XX wieku i ciekawe miejsca powinno się jednak dla młodzieży i kolejnych pokoleń dokumentować. Któż to bowiem wie, co jest jednak tak naprawdę tego obiektywną przyczyną?
[Powyżej zdjęcia z 2018 roku. Budynki wzniesione przez państwo Schön, po prawej stronie rzeki Czarnej Przemszy, dla pracowników zatrudnionych w ich prywatnej fabryce w Sielcu. Zlokalizowane są w odległości około 300 – 400 metrów od rzeki, nie od strony Sielca, ale od strony ulicy Ostrogórskiej.]
****
Podobno pałac w części północno – wschodniej został wyposażony w przeszkoloną oranżerię. Po 1923 roku kiedy to obiekt ten został już definitywnie przekazany polskiemu sądownictwu, to ta część budowli została więc już pokryta dachem i zamieniona na pomieszczenia biurowe. Dawną oranżerię więc unicestwiono. W dawnym pałacu, a obecnie budynku sądownictwa, do dzisiaj ponoć jednak przetrwała okazała klatka schodowa wiodąca na pierwsze piętro i wiele, wiele jeszcze innych też elementów zdobniczych. W tym ponoć przepiękna dwukondygnacyjna dawna jeszcze sala balowa państwa Schön, która jest też wyposażona w szereg oryginalnych jeszcze elementów zabudowy, gdy pomieszczenia te tętniły pańskimi zabawami i baletniczym rytmem. Jak przystało na tajemniczość tej budowli, to ponoć do dzisiaj w tej dawnej rezydencji ukryte są jeszcze w ścianach tajemne kręte schody i przejścia. Według przekazów, to pałac otoczony był od południa i wschodu rozległym i przepięknym parkiem, pełnym ozdobnych drzew, krzewów i wijących się alejek oraz sztucznie w różnych miejscach wzniesionych ozdobnych skał i ruin zamku. Podobno wiele wiekowych drzew w tym parku pochodzi już jednak z tak odległych czasów, gdy te tereny nie były jeszcze wtedy zaplanowane przez państwo Schön do zakupu. A już od strony samej rzeki roztaczał się stosunkowo duży sztuczny staw. Nie wiem ile w tych przekazach tkwi prawdy? Ale jeden z moich dobrych znajomych z Sielca z ulicy 1 Maja, już po 1945 roku przekazał mi niezmiernie ciekawą informację. A mianowicie taką, że ten malowniczy sztuczny staw przez pewien okres czasu połączony był też z rzeką Czarną Przemszą. Więc właściciele tego pałacu i zapraszani doń dostojni goście mogli na łodziach żeglować nie tylko po samym stawie, ale też po krystalicznie jeszcze wtedy czystej rzece Czarnej Przemszy. Jednak z czasem ten przekop łączący staw z rzeką musiano zasypać wysoką i do tego jeszcze wzmocnioną skarpą, gdyż tereny te coraz częściej nawiedzone zostały podtopieniami rzecznymi. Szczególnie w okresie wiosny i jesieni jak i zdarzających niekiedy wyjątkowo silnych opadów deszczu w czasie gwałtownych burz.
****
W 1907 roku wybucha pożar w położonych obok pałacu halach fabrycznych przędzalni i halach waty. Państwo Schön jednak niezbyt długo cieszyli się urokami wzniesionego pałacu, gdyż trudności finansowe jakie ich dosięgły po I wojnie światowej, zmusiły ich do jego odsprzedania. Takie przynajmniej oficjalne i sugestywne informacje krążą wśród współczesnych publicystów i historyków. W mojej natomiast rodzinie przekazywano informacje odmienne. Ponoć mieszkańcy z rozrastającego się z każdym niemal rokiem i coraz to bardziej gwarnego Sosnowca, od strony Sielca jak i szczególnie od centrum tego miasta, od strony ulic Fabrycznej (obecna Małachowskiego) i Modrzejowskiej zaczęli nagminnie nękać posiadłość państwa Schön. Docierali więc niekiedy też na skleconych tratwach poprzez rzekę zarówno na tereny ich parku, a nawet pod różnymi pretekstami starali się też wedrzeć do wnętrz tego bajkowego pałacu. Kiedyś więc idylliczne i cichutkie tereny, nagle dla przybyszy z Saksonii stały się gwarne i pełne ciekawskich obcych dla nich oczu. Okoliczna bowiem ludność, szczególnie robotnicza, ponoć bywała tak natrętna i niekulturalna, że nawet po drugiej stronie rzeki Czarnej Przemszy zaczęła sobie urządzać biwaki nadrzeczne i brodzić w nurtach Czarnej Przemszy w pobliżu samego pałacu, docierając nawet do cichych dotąd alejek parkowych. W tych przeprawach poprzez rzekę na tereny przypałacowo parkowe brała udział nie tylko dziatwa ale ponoć nawet też dorośli ludzie. Ponoć w wielu przypadkach wielu z nich było do tego stopnia odurzonymi narkotykiem (przyp. autora: prawdopodobnie alkoholem), że zarówno stróże parkowi jak i wzywana na pomoc straż fabryczna nie mogła z nimi nawiązać żadnego ludzkiego kontaktu.
****
W czasie Pierwszego Powstania Śląskiego, w roku 1919, w budynku dawnego pałacu była już siedziba dowództwa powstania wraz z siedzibą dowództwa obrony plebiscytu, przygotowującego nie tylko sam wybuch powstania w 1921 roku, ale nawet pierwsze potyczki z Niemcami. Do pałacu tego pewnego dnia przybył nawet sam dyktator Powstania Śląskiego, Górnoślązak – Wojciech Korfanty 6/. Oficjalnie sam pałac został przez państwo Schöen wydzierżawiony polskiemu sądownictwu dopiero w 1923 roku. A odsprzedany został przez właścicieli państwu polskiemu dopiero w 1925 roku. Właściwie to już od tej pory zarówno sam park jak i pałac ulegał stopniowemu ale widocznemu zaniedbaniu. Od 1945 r. pełni już ponownie funkcję siedziby sądu.
Jak wspomina, doskonale mi przez lata znany pan dr Jan Przemsza Zieliński, to „w 1924 roku firma „C.G. Schoen” została przemieniona na spółkę akcyjną pod nazwą Zakłady Przemysłu Włókienniczego C. G Schón. W skład zarządu spółki wchodzili wówczas: Wilhelm Schön – prezes. Tadeusz Filipii – vicepreses, Fritz Schön. Włodzimierz Schön i Feliks Mieszkowski jako członkowie. Dyrekcję zakładów tworzyli: Włodzimierz Schön. Albert Oderman. Paweł Ruppert. Paweł Gerard. Józef Zarybnicki i Antoni Kromer. Synowie Wilhelma: Borys i Aleksander brali udział w wojnie we wrześniu 1939 roku w wojsku polskim jako oficerowie 7/. Koniec cytatu.
****
4 września 1939 roku, niemieckie wojska – Pułk SS Standarte „Germania”, wkraczają do Sosnowca. A wraz z tym pułkiem przemieszcza się poprzez Sosnowiec i Będzin, specjalna Grupa Operacyjna – Einsatzgruppen, której podstawowym zadaniem była likwidacja warstwy przywódczej narodu polskiego i jak to wówczas po stronie Niemców określano – elementów zagrażających III Rzeszy Niemieckiej. Stopniowo więc, jak wspomina to pan dr Juliusz Niekrasz „życie w Sosnowcu przypominało wyspę, z której wydostanie się nastręczało coraz to większe trudności. Zagłębie i przyległe tereny zostały zewsząd otoczone granicami. Na południu granicą z Rzeszą stanowiła rzeka Brynica – na północy – przez Poraj, okolice Olkusza i Dulową – przebiegała granica z utworzonym Generalnym Gubernatorstwem. Cały ten wykrojony teren otrzymał nazwę ‘eingegliederte Ostgebiete’, czyli wschodnich ziem przyłączonych” 8/. Z tym, że dekretem Adolfa Hitlera z 8 października 1939 roku („Reichsgesetzblatt”, nr 203, 17 października 1939 r., s. 2042) została utworzona Regierungsbezirk Kattowitz (rejencja Katowicka), która była częścią składową prowincji śląskiej. Ten dekret zaczął już obowiązywać wszystkich żyjących na tych terenach ludzi od 26 października 1939 roku. Wtedy to do III Rzeszy Niemieckiej wcielono też Sosnowiec i inne jeszcze tereny z Zagłębia Dąbrowskiego oraz tereny przyległe, aż po miejscowość Poraj na północy i na wschodzie po Dulowę. Już jednak ustawą podpisaną przez Adolfa Hitlera z 20 grudnia 1940 roku („Preussische Gesetzsammlung” nr 1, 4 stycznia 1941 roku, poz. 14 534 && 1 i 2) Śląsk został podzielony na dwie prowincje: Oberschlesien (Śląsk Górny) i Niedersclesien (Śląsk Dolny). Z tym, że Śląsk Górny miał dwie rejencje: katowicką i opolską. Sosnowiec został jednym z miast Oberschlesien (Górnego Śląska). Na rzece Brynicy była więc tylko granica dokumentowa, gdyż aby można było przedostać się dalej w stronę Kattowitz (Katowic), to koniczne było okazanie przepustki. Głównym motywem przyłączenia Sosnowca i innych miast z Zagłębia Dąbrowskiego do III Rzeszy Niemieckiej, były zarówno zalegające na tych terenach pokłady węgla kamiennego i na tyle już rozwinięty przemysł, że niemal natychmiast wiele fabryk i hut rozpoczęło szeroko zakrojoną produkcję zbrojeniową na potrzeby niemieckiej armii.
****
Już niebawem dawny pałac w Sielcu zostaje więc też zajęty przez funkcjonariuszy partyjnych z III Rzeszy Niemieckiej, w którym utworzono mile i dobrotliwie dla polskiego ucha brzmiący – Dom Niemiecki (Deutsches Haus). Od Volksdeutschów, którzy tak jak i nasza rodzina, też mieszkali przy Placu Tadeusza Kościuszki, a posługiwali się lepiej językiem polskim niż niemieckim, dowiedzieliśmy się, że w Deutsches Haus, oprócz szkoleń politycznych odbywają się też cyklicznie uroczyste spotkania i bale członków NSDAP, w których ponoć nawet uczestniczą Niemcy z innych też miast Zagłębia Dąbrowskiego. Na spotkaniach z NSDAP, ponoć też niekiedy bywał Fritz Bracht – gauleiter i nadprezydent prowincji Górnego Śląska w III Rzeszy Niemieckiej. A młodzi członkowie z Hitler – Jugend oprócz specjalistycznych partyjnych nazistowiskich szkoleń w tym budynku, to jeszcze w okolicznym parku byli szkoleni pod względem ćwiczeń fizycznych oraz korzystali też namiętnie z postawionych jeszcze przez państwo Schöen kortów tenisowych. To dla nich więc prawdopodobnie podjęto też decyzję, by jeszcze w pierwszych miesiącach 1944 roku, gdy III Rzesza Niemiecka już ponosiła porażki na wszystkich frontach, zakończyć w parku, na tyłach Deutsches Haus, budowę basenu kąpielowego i związanego z nim otoczenia do uprawiania rekreacji sportowej. Z budową tego basenu jest związana niebywale ciekawa historia, którą w szczegółach opisałem w kilku moich opublikowanych już artykułach i komentarzach na Facebook, więc obecnie tylko ją przypomnę, ale jednak już tylko w znacznie okrojonej tematycznie formie tekstowej. Około 1943 roku Ukraińcy z organizacji Todt 9/ rozpoczęli na tyłach Deutsches Haus ponoć budowę specjalnie wyprofilowanego basenu, który po napełnieniu wodą miał wyłącznie tylko służyć do gaszenia pożarów, jakich Niemcy się obawiali, że mogą powstać w wyniku bombardowań alianckich. Takie wyprofilowane baseny do gaszenia pożarów na wypadek bombardowań alianckich wybudowano też zresztą wtedy w kilku innych jeszcze miejscach na terenie Sosnowca. Do Deutsche Haus dotarłem wraz moim bratem, już jako dziecko, w pierwszych miesiącach 1944 roku. Przyjechałem na furmance ukraińskiej z Nowego Sielca, załadowanej kradzionym wapnem jakie jeszcze wtedy zalegało w głębokich wykopach na placu kościelnym Niepokalanego Poczęcia NMP. Tę o wyjątkowo niskich burtach furmankę ciągnął wtedy tylko jeden koń zaprzężony w charakterystyczną uprząż – zwaną hołoble. A powoził tym pojazdem starszy już wiekiem mężczyzna, obok którego siedziała na desce opartej na dwóch burtach furmanki też starsza wiekiem kobieta. Prawdopodobnie była to jego małżonka. Obydwoje byli dla nas bardzo mili i potrafili się jako tako posługiwać językiem polskim. Ukraińcy, którzy mnie i mojego brata wtedy tam na tej furmance załadowanej wapnem zawieźli, to twierdzili, że wapno będzie użyte do wykończenia usterek wybudowanego już na tyłach Deutsche Haus basenu przeciwlotniczego. Drugi raz dotarłem tam w latach 50. XX wieku wraz z moim nieżyjącym już przyjacielem – piłkarzem ręcznym – Rysiem Kępą, gdy z boiska KS „Włókniarz” z Alei Mireckiego przewoziliśmy na platformie konnej konstrukcje metalowe do gry w koszykówkę. Bowiem tam w parku, na tyłach pałacu, miało być boisko do gry w koszykówkę, które miał nadzorować KS „Włókniarz” w Sosnowcu. Zwykły przewóz, konnym pojazdem, już niebawem mógł się jednak zakończyć dla nas bardzo nieszczęśliwie. Bowiem pod tak zwanym „Tunelem katowickim” konstrukcje metalowe do gry w koszykówkę nagle i niespodziewanie dla nas, podobnie jak i dla furmana, zetknęły się z umieszczoną ponad nami trakcją elektryczną tramwajową. Na szczęście posypało się tylko tysiące iskier i usłyszeliśmy huk spięcia elektrycznego, więc wystraszone konie tym nagłym hukiem i sypiącymi się na ich karki iskrami, ruszyły nagle tak jak z kopyta, że tylko cudem nie runąłem z Rysiem na tory tramwajowe. Po dotarciu na miejsce nie zauważyłem jednak wtedy, a może zaabsorbowany ustawieniem konstrukcji koszykarskich, nawet nie zwróciłem na to wtedy uwagi czy ten z roku 1944 budowany basen przeciwlotniczy jeszcze się zachował. Bowiem już gotowy był ponoć pod koniec w 1943 roku, ale kierownictwo Deutsche Haus zażyczyło sobie postawienia jeszcze w jego bezpośredniej odległości urządzeń prysznicowych i usunięcia też wad z samego basenu jakie ponoć tam kierownictwo z tego budynku jeszcze dostrzegło.
Jakie więc było moje zaskoczenie w latach 80. XX wieku, to proszę sobie tylko wyobrazić. Pewnego letniego dnia, w trakcie utrwalania zdjęć w Sielcu, dawnego pałacu a obecnie siedziby sądowej, natknęliśmy się wtedy z moją żoną Renią (Renia zmarła 1 sierpnia 2017 r.), na zupełnie nieznajomego nam mężczyznę, który w trakcie przypadkowej wymiany zdań, oświadczył nam, że on w latach 60. XX wieku (dokładny rok?) był ratownikiem na basenie kąpielowym jaki jeszcze wtedy tam był w parku poza dawnym pałacem państwa Schön. W te jak mnie się wówczas wydawało bajkowe opowieści jednak wtedy absolutnie nie uwierzyłem. Jak bowiem miałem uwierzyć w to, że ponoć pragmatyczni na co dzień Niemcy, ponoć nawet bijący nas na głowę nie tylko kulturą ale i realnym postrzeganiem tego świata, jeszcze w roku 1944 wykańczali w parku nie basen przeciwlotniczy ale typowy basen kąpielowy. Tego oczywiście nie mogłem wtedy absolutnie pojąć. Podobnie zresztą jak i moja Renia. Zresztą Niemcy mieszkający od 1939 roku do 1945 roku na tym samym osiedlu przy Placu Tadeusza Kościuszki co autor, nigdy nikomu nie przekazali informacji, że w Sielcu na tyłach dawnego pałacu buduje się basen kąpielowy. Również po 1945 roku, a nawet jeszcze do pierwszych lat 60. XX wieku nikt absolutnie w Sosnowcu przynajmniej z mojego najbliższego koleżeńskiego otocznia, również nie wiedział o tym, że w Sielcu, na tyłach dawnego pałacu jest czynny basen kąpielowy. A w 1963 roku już na stałe opuściłem Sosnowiec i zamieszkałem w Katowicach. Więc raczej w tamte strony mimo woli już nie zaglądałem.
Co się jednak okazuje. Ano to, że w opublikowanym wydaniu albumowym „Sosnowiec – fotoarchiwum” została udokumentowana na trzech zdjęciach budowa nie basenu przeciwlotniczego, ale typowego basenu kąpielowego 10/. Te niezwykle unikatowe niemieckie zdjęcia jak udało mi się ustalić, to zostały utrwalone przez profesjonalnych niemieckich fotografów na polecenie samego gauleitera i nadprezydenta prowincji Górnego Śląska w III Rzeszy Niemieckiej – Fritza Brachta. Te utrwalone setki zdjęć z Sosnowca miały bowiem być dokumentem jaki miał zamiar Fritz Bracht przekazać dygnitarzom ówczesnej III Rzeszy, a szczególnie samemu Adolfowi Hitlerowi, w związku z projektowanym sprowadzeniem na te tereny Niemców do stałego zamieszkania w tym mieście. Dokumentem autentyczno – wizualnym, który miał potwierdzić dofinansowanie i to znaczne budżetu tego miasta, by zaniedbany wg Brachta Sosnowitz (Sosnowiec), tak gruntownie przebudować by się w nim mogli też osiedlić masowo już sprowadzani na te tereny Niemcy.
****
Już we wrześniu 1939 roku mieszkańcy Sosnowca zostali zawiadomieni i pouczeni o odpowiedzialności karnej o ile w terminie natychmiastowym nie złożą w fabryce państwa Schön w Sielcu nart, lornetek, radioodbiorników, telefonów, itd., czyli tego wszystkiego co było kategorycznie zabronione do posiadania Polakom. Natomiast w końcu 1940 roku w halach fabrycznych państwa Schön przy obecnej ulicy 1 Maja 21/23 utworzony już został areszt policyjny – Erstzpolizeige – fängnis. Gefängnis“. Oto jak profesjonaliści z Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce opisują losy tego aresztu 11/:
-„Mieścił się przy ob. ul. 1 Maja 21/23 w halach byłej fabryki tekstylnej Schoena. Utworzony jako obóz przejściowy dla więźniów politycznych (Gfangenenssammellager, Durchgangs – lager, Häftlingslager). Miał charakter obozu koncentracyjnego. Obsługę obozu stanowiło SS – Sonderkommmando Sosnowitz. Pierwsza grupa więźniów – 54 osoby przybyła 29. III. 1940. Decyzja o utworzeniu obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu spowodowała likwidację obozu i rozwiązanie komanda SS (w końcu IV.1940). 10.V.1940 obóz przejął prezydent policji (Polizeipräsident) w Katowicach. Obóz otrzymał nazwę Ersatz Polizeigefängnis; obsługę stanowił Polizei – Bataillon 83. Stan więźniów w V.1940 wynosił oko. 300 osób. Planowano poszerzenie aresztu o dalsze 300 miejsc. W okresie 22 – 27. VI.1949 wysłano z Sosnowitz 5 transportów więźniów politycznych (211 osób) do obozów w Dachau, Ravensbrück. 24.XII.1940 liczba więźniów w areszcie wynosiła 133 mężczyzn i 65 kobiet. Zdarzały się przypadki pojedynczych i masowych zabójstw. W aktach stanu cywilnego zanotowano w XII. 1940 – 8 zgonów w areszcie, a w I. 1941 – 11 zgonów. Likwidację aresztu motywowano trudnościami w strzeżeniu więźniów, licznymi próbami ucieczek, nieodpowiednimi warunkami. Więźniów przekazano do zastępczego więzienia w Mysłowicach. Łącznie w okresie od IV. 1940 do II. 1941 przeszło przez areszt kilka tysięcy osób; wielu więźniów zostało zamordowanych”. Koniec cytatu.
****
Jak już powyżej wspomniałem dawny pałac nadal pełni funkcję sądowniczą. Podobno są jednak plany by w jego wnętrzach utworzyć Muzeum Zagłębia Dąbrowskiego. Oby tylko te plany się jednak spełniły. Bowiem wielką byłoby szkodą dla Sosnowca by taki bajkowy pałac nie zamienić na profesjonalne muzeum. Natomiast o rewitalizacji zabytkowego parku, z licznymi okazami drzew posadzonymi tu już ponad 120 lat temu, to w przekazach publicystycznych o tym się już nie wspomina. Warto chyba jednak sypnąć groszem, by Sosnowiec mógł się poszczycić i pałacem i parkiem. Bowiem w przyszłości w miarę napływu turystów i to nie tylko polskich, te wydane obecnie fundusze na pewno się wtedy zwrócą i to z nawiązką.
Zdjęcia z 2018 roku. Dawny pałac państwa Schöen, utrwalony od strony ulicy Ostrogórskiej.
…………………………………………………………………………………………………………………
1 – „Kraj Nadwiślański (ros. Привислинский край, Priwislinskij kraj) – półoficjalna nazwa Królestwa Polskiego używana po zniesieniu przez władze Imperium Rosyjskiego jego autonomii instytucjonalnej. Nazwa ta nigdy nie zastąpiła całkowicie określenia Królestwo Polskie, lecz była stosowana obok niego. W polskim piśmiennictwie spotyka się także termin Kraj Przywiślański, będący kalką językową z języka rosyjskiego”.. Koniec cytatu z Wikipedii A z dnia 22 maja 2021 r.
2 – Fannny Lamprecht, Rodziny Lamprechtów i Schoenów w Sosnowcu, Sosnowiec 2002, s. 48.
3 – Henryk Rechowicz, Sosnowiec, Zarys rozwoju miasta, PWN, Warszawa – Kraków 1977, s. 36 i 37.
4 – Więcej na temat środulskiej fabryki w moim opublikowanym artykule: BYŁ SOBIE PLAC SCHOENA.
5 – Według pani Fanny Lamprecht (rodowe nazwisko Schön) w swych cytowanych już wyżej wspomnieniach na stronie 54 pisze, że jej brat Franz przyjął obywatelstwo rosyjskie natychmiast, czyli zaraz po przyjeździe do Sosnowca.
6 – Znacznie więcej na ten temat w moim artykule, pt.: – SOSNOWIEC. POLOWE WOJSKOWE LOTNISKO, który został opublikowany na mojej stronie internetowej 28 maja 2021 roku.
7 – Jan Przemsza Zieliński, SOSNOWIECKA ENCYKLOPEDIA HISTORYCZNA, SOSNOWIEC MAJ 1994
8 – Juliusz Niekrasz, Z dziejów AK na Śląsku, wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1985, s. 29.
9 – Utworzona w 1938 roku w III Rzeszy Niemieckiej organizacja Todt (Organisation Todt, OT) , której zadaniem była budowa obiektów wojskowych. Początkowo kierowana była przez Fritza Todta, a po jego śmierci od 1942 przez Alberta Speera
10 – Dariusz Kmiotek, Sosnowiec fotoarchiwum 1940 – 1943, wyd. Dąbrowa Górnicza 2008, s.74.
11 – Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce Rada Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa, OBOZY HITLEROWSKIE NA ZIEMIACH POLSKICH 1939 – 1945, Informator encyklopedyczny, PWN, Warszawa 1979, s. 465.
12 – Wspomnienia rodzinne i własne.
Katowice, maj 2021 rok
Janusz Maszczyk