Janusz Maszczyk: Rozśpiewana Pogoń

[Powyżej protokół pomeczowy z dnia 10 lutego 1956 toku rozegrany w Sosnowcu na Placu Schoena, pomiędzy KS. „Unia” w Krupskim Młynie, a KS „Włókniarz” w Sosnowcu. W tym przypadku sędziowie znakiem „0” oznaczali niewykorzystane rzuty osobiste, z kolei „O” przekreślone oznacza rzut osobisty trafiony. Znaki „X” – to uzyskane dwupunktowe rzuty.

Zdobyte punkty przez KS. „Włókniarz”:

Oleksiaka Lucjan – 2 punkty, Dzidowski  Janusz – 0 punktów, Imach Łukasz – 4 punkty. Maszczyk Janusz – 16 punktów ( w tym 4 punkty zdobyte z rzutów osobistych), Broen Andrzej – 6 punktów, Nowiński Jerzy – 0 punktów, Broen Ryszard – 18 punktów.

Jurek Nowiński w tym protokole jest wymieniony jako szósty w kolejności w składzie KS „Włókniarz”.]

[Powyżej oficjalne powiadomienie Klubu Sportowego „Włókniarz”, przez Koło Sportowe „Stal” przy Hucie „Sosnowiec” o terminie i miejscu rozegrania koszykarskiego spotkania. Natomiast poniżej, oryginalny protokół z tego spotkania, w którym brał też udział Jurek Nowiński. 3/]

[Jurek Nowiński jest wymieniony w tym protokole jako trzeci w kolejności zawodnik od samej góry z uzyskanymi dla KS „Włókniarz” bardzo cennymi 12. punktami (w tym dwa punkty uzyskał z rzutów osobistych).]

Poniżej kolejny dowód z jego obecności i brania udziału w koszykarskim spotkaniu, to odpis z oryginalnego protokołu z dnia 16 Lutego 1957 r. i informacja  prasowa jaka  na temat tego koszykarskiego spotkania ukazała się w dniu 17 lutego 1957 roku w czasopiśmie „Wieczór”, lub w „Wiadomościach Zagłębia Dąbrowskiego”. Obydwa oryginalne dokumenty są dostępne do wglądu w moim domowym archiwum. Oto skrócona treść protokołu:

„Protokół z zawodów mistrzowskich piłki koszykowej rozegranych dnia 16. II.1957 r. w hali sportowej w Sosnowcu.

KS „Włókniarz” w Sosnowcu.

  1. Broen Ryszard – uzyskane punkty – 14 (w tym 4 z rzutów osobistych)
  2. Broen Andrzej – uzyskane punkty – 5 (w tym 3 z rzutów osobistych)
  3. Bryła Andrzej – uzyskane punkty – 7 (w tym 3 z rzutów osobistych)
  4. Nowiński Jerzy – uzyskane punkty – 0
  5. Imach Łukasz – uzyskane punkty – 6 (w tym dwa z rzutów osobistych)
  6. Dzidowski Janusz – uzyskane punkty – 0
  7. Maszczyk Janusz – uzyskane punkty – 11 (w tym 3 z rzutów osobistych)

KS AZS w Gliwicach.

  1. Barszczewski Ryszard – uzyskane punkty – 9 (w tym 3 z rzutów osobistych)
  2. Lomper Stanisław – uzyskane punkty – 0
  3. Czarski Eugeniusz – uzyskane punkty – 7 (w tym 3 z rzutów osobistych)
  4. Cubała Stanisław – uzyskane punkty – 12 (w tym 3 z rzutów osobistych)
  5. Chrobok Stanisław – uzyskane punkty – 0
  6. Cubała Janusz – uzyskane punkty – 8 (w tym 2 z rzutów osobistych)
  7. Hankiewicz Jerzy – uzyskane punkty – 5 (w tym 1 z rzutu osobistego)
  8. Chwalibóg Wojciech – uzyskane punkty – 0
  9. Malinowski Gwinon – uzyskane punkty – 0
  10. Sobolski Zbigniew – uzyskane punkty – 0

Końcowy wynik meczu- 43 : 41 (pierwsza połowa 16 : 12) dla KS „Włókniarz” w Sosnowcu.

[Powyżej informacja prasowa z dnia 17 lutego 1957 roku, jaka się ukazała w czasopiśmie „Wieczór”, lub w „Wiadomościach Zagłębia Dąbrowskiego”.]

Poniżej kolejny już odpis z protokołu z zawodów towarzyskich piłki koszykowej rozegranych 12 maja 1957 roku w Sosnowcu.

KS „Gwardia” w Dąbrowie Górniczej.

  1. Płaczek – uzyskane punkty – 8 (w tym 4 z rzutów osobistych)
  2. Galiński – uzyskane punkty – 26 (w tym 6 z rzutów osobistych)
  3. Wąż – uzyskane punkty – 3 (w tym 1 z rzutu osobistego)
  4. Domagała – uzyskane punkty – 2
  5. Niedziałkowski – uzyskane punkty – 0
  6. Cybulski – uzyskane punkty -0

KS „Włókniarz” w Sosnowcu.

  1. Broen Ryszard – uzyskane punkty – 13 (w tym 1 z rzutu osobistego)
  2. Maszczyk Janusz – uzyskane punkty – 44 (w tym 2 z rzutów osobistych)
  3. Bryła Andrzej – uzyskane punkty – 6
  4. Kuśnierz Marek – uzyskane punkty – 0
  5. Hamerlak Jan – uzyskane punkty – 9
  6. Dzidowski Janusz – uzyskane punkty – 0
  7. Nowiński Jerzy – uzyskane punkty – 0

Końcowy wynik meczu – 69:39 (pierwsza połowa 27:9) dla KS „Włókniarz” w Sosnowcu.

[Powyżej informacja prasowa z „Wiadomości Zagłębia Dąbrowskiego” z 1957 roku (dnia ?)]

****

     Jeszcze w pierwszych latach 50. XX w. wizyty Jurka Nowińskiego na meczach koszykówki wśród nas biedaków wywoływały nie lada sensację, podobną chyba do wizyt jakie w Sosnowcu, w okresie II Rzeczypospolitej serwował mieszkańcom tego miasta Jan Kiepura, gdyż na koszykarskich meczach najczęściej pojawiał się z malutką skórkową walizeczką, na której były ponaklejane niezwykłe kolorowe zagraniczne hotelowe naklejki. A były to jeszcze takie lata, gdy nawet w pobliskich Beskidach nie było nam wolno usiąść na pół kroku poza słupkami jakie wyznaczały pas graniczny pomiędzy Polską a Czechosłowacją, gdyż natychmiast jak spod ziemi pojawiał się żołnierz z Wojsk Ochrony Pogranicza (WOP) i groził nam z tego tytułu poważnymi konsekwencjami. O podróżach zagranicznych, ze zrozumiałych względów, więc nawet nikt z nas absolutnie wówczas nie marzył. Można więc sobie tylko wyobrazić jak te kolorowe ponaklejane cudeńka w postaci hotelowych zagranicznych naklejek, wyciskały piętno na naszej mimo woli podekscytowanej psychice. Po pewnym jednak czasie pojawiał się już tak jak i my, tylko ze sportową typową jak na tamte czasy torbą sportową. Jurek twierdził, że taka jednoczesna podwójna przygoda – koszykarza i pieśniarza – była dla niego nie lada frajdą i wyzwaniem zawodowym. Według niego lubił bowiem szybkie życie i odmiany, a w tym konkretnym przypadku, ponoć sukcesy w sporcie nakręcały też jego śpiewaczą karierę.

Dalej jednak jak to bywało dotychczas, był tylko sobą. Zawsze niezwykle inteligentny i kulturalny oraz taktowny, zawsze też z pełnymi garściami życzliwych opowieści o swych dalekich podróżach i długich, przeciągających się najczęściej w nieskończoność chwil rozstania. Takim przynajmniej ja go zapamiętałem. Na zawsze. Nawet wówczas gdy piął się coraz to wyżej i wyżej w swym śpiewaczym fachu.

****

Jednak już w latach 60. XX w. całkowicie i na zawsze porzucił swoją dotychczas tak ponoć uwielbianą koszykówkę. Nadal jednak i to wielokrotnie spotykałem go jednak w Katowicach. Wówczas bowiem wraz z moją najbliższą rodziną mieszkaliśmy już w katowickiej „Superjednostce”, a on z kolei zamieszkał też w pobliżu nas, tuż, tuż obok dzisiejszego ronda im. gen. Jerzego Ziętka, dosłownie obok już postawionego wtedy pięknego „Spodka”. Otrzymał wówczas w jednym ze stojących tam do dzisiaj punktowców kilkuizbowe mieszkanie. Kilka razy Jurka w tym mieszkaniu odwiedziłem, a on pokazywał mi wtedy z dumą nieznane i piękne strunowe instrumenty perkusyjne jakie przywiózł z dalekich podróży. Wtedy jak mi wspominał, to w zasadzie nie wiązał już wielkich nadziei na karierę w zespole „Śląsk”, a raczej był już zaangażowany tylko w Operze Bytomskiej i w Operetce Gliwickiej. O jednoczesnym też zatrudnieniu w Teatrze Wielkim w Łodzi – jak to wynika ze współczesnych publikacji – jednak mi wtedy nigdy, ale to nigdy absolutnie nie wspominał. Podobno w tych dwóch pierwszych placówkach artystycznych już po pewnym czasie osiągnął takie uznanie, że był pierwszoplanowym tenorowym śpiewakiem. Mogą zresztą o tym świadczyć oferowane mu wówczas przez dyrekcje tych placówek pierwszoplanowe role. Już wówczas ponoć występował w „Halce” i w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki, w „Tosce” Giacommo Pucciniego, w „Fauście” Charles’a Gounoda,w „Rigoletto” Giuseppe Verdiego, w „Baronie cygańskim” i w „Ptaszniku z Tyrolu” Johana Straussa i ponoć w wielu, wielu jeszcze innych utworach scenicznych, które ozdabiał swym przepięknym jak kryształ górski donośnym tenorowym głosem.

Strony: 1 2 3 4 5

Bear