Janusz Maszczyk: Pomnik Tadeusza Kościuszki w Sosnowcu

[Rysunek autora. Okres II Rzeczypospolitej Polski. Fragment  Plac Tadeusza Kościuszki i odnoga uliczna 3 Maja wijąca się w kierunku centrum Sosnowca.]

 Sosnowiec prawa miejskie uzyskuje dopiero w 1902 roku za czasów jeszcze zaborów Rosji carskiej. I to jeszcze w takiej w chwili gdy zdecydowanej większości mieszkańcom tego miasta wydawało się, że panowanie caratu nad podbitym narodem polskim nie będzie jednak absolutnie miało nigdy końca. Tymczasem w dniu 28 lipca 1914 roku wybucha I wojna światowa, która na kartach historii będzie odnotowana też jako „Wielka Wojna”. W wyniku toczących się na frontach działań wojennych już 2 sierpnia 1914 roku przerażone wojska rosyjskie wysadzają graniczne mosty na Brynicy i zupełnie bez walki opuszczają Sosnowiec. A wojska niemieckie dreptając im niemal po piętach wkraczają do miasta. Już w pół roku później, bowiem w 1915 roku nowi okupanci – tym razem Niemcy i Austria – podzielą pomiędzy sobą swoje interesy i wpływy w Zagłębiu Dąbrowskim. I tak Sosnowiec oraz Będzin i większość dzielnicy dostanie się pod okupację niemiecką, a z kolei Dąbrowa Górnicza i pozostała część Zagłębia Dąbrowskiego będzie już z kolei kontrolowana tylko przez Austriaków 1/.

****

W wyniku działań wojennych sosnowiecki przemysł w 1914 roku zostaje jednak całkowicie unieruchomiony, czy wręcz nawet sparaliżowany, a bezrobocie z tego tytułu i towarzyszący prawie zawsze temu zjawisku głód wśród mieszkańców tego miasta stanie się niemal powszechny. Nowi okupanci, jak to bywa prawie zawsze, w takiej sytuacji oferują bezbronnemu społeczeństwu – zarówno „kij” jak i przysłowiową „marchewkę”. Już w pierwszych więc miesiącach po ucieczce władz rosyjskich grupa działaczy z Sosnowca, za zgodą Niemców organizuje Komitet Bezpieczeństwa Publicznego, który później zostanie przemianowany na Komitet Obywatelski. A Niemcy, by nie zaogniać stosunków, oficjalnie uznają go jako tymczasową radę miejską. Nowo powołany Komitet Obywatelski prawie natychmiast zajmie się więc zarówno utrzymaniem porządku w mieście jak również poprawą zaopatrzenia żywnościowego. Za aprobatą Niemców niebawem powstaje też Komisja Żywnościowa, której zasadniczym celem jest zapatrzenie wygłodniałej ludności miasta w artykuły żywnościowe pierwszej potrzeby oraz niedopuszczenie do spekulacji i złodziejskiego wzrostu cen. Równocześnie nowi okupanci w ramach rewanżu by pozyskać polskie społeczeństwo i grać na uczuciach antyrosyjskich, wyrażą kolejny już raz zgodę, tym razem już jednak na względne swobody polityczne. W taki oto sposób Polacy po 129 latach totalnej dyskryminacji, mogą już legalnie uczestniczyć w swych uroczystościach narodowych i patriotycznych, których ostrza są wyraźne skierowane nie wobec Niemców ale wobec Rosji carskiej.

****

W 1915 roku wyjątkowo więc uroczyście – jako już święto narodowe – jest obchodzona rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja. W tym celu wszystkie szkoły na terenie miasta zawieszają swą podstawową edukacyjną działalność, a podejmują natomiast szeroko zakrojone akcje patriotyczne. Z tej okazji w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny przy obecnej ulicy Kościelnej, odbyła się uroczysta msza święta, którą wówczas celebrował ks. kanonik Bożek. Uczestnikami tego patriotycznego nabożeństwa były zarówno Straż Obywatelska, Straż Ogniowa, Liga Kobiet, związki zawodowe, legioniści, jak i uczniowie ze wszystkich szkół sosnowieckich. W tym samym dniu ale już po południu, na Pogoni w sali związków zawodowych, „odbył się okolicznościowy koncert i przedstawienie Dziadów część III Adama Mickiewicza”2/. Aby jeszcze bardziej do swych celów pozyskać mieszkańców Sosnowca – nowy okupant niemiecki – wyraża też wreszcie zgodę na znaczne pogłębienie obchodów uroczystości z okazji uchwalenia 125 rocznicy Konstytucji 3 Maja. Tym bardzie, że jej ostrze było przed laty przecież skierowane nie w stronę Niemców, ale głównie Rosji carskiej. Patronat nad obchodami obejmuje specjalnie do tego celu powołany Komitet Obchodów 3 Maja. Już więc z samego niemal rana, bowiem o godzinie 9, zorganizowano we wszystkich kościołach parafialnych zarówno dla osób starszych jak i i młodzieży oraz dzieci, uroczyste msze święte. Równocześnie już po zakończonej mszy świętej w kościele parafialnym pw. Wniebowzięcia NMP zorganizowano masowy pochód społeczeństwa, który po pokonaniu uliczkami sosnowieckimi kilku kilometrów dotarł na Pogoń, na ulicę Orlą, do stojącego tam już od 1904 roku kościoła pw. Św. Tomasza (budowę rozpoczęto w 1904 r. a zakończono w 1911 r.). Jak wspominała to moja rodzina to w tym dniu wzięły udział w pochodzie takie nieprzebrane rzesze polskiego społeczeństwa, że w kuluarach biurowych Ratusza i biurach „Rurkowni Huldczyńskiego”, ponoć nawet zaczęto szeptać w gronie Niemców, czy był jednak sens, że wyrażono zgodę na aż taką masową polską manifestację patriotyczną. Bowiem oprócz maszerujących w pochodzie z patriotycznym śpiewem Polaków, niesiono też sztandary narodowe i patriotyczne transparenty, maszerowali też w galowych mundurach legioniści i weterani powstania styczniowego, członkowie „Sokoła”, uczniowie wszystkich szkół, straże ogniowe, a nawet członkowie Rady Miejskiej Opiekuńczej. Natomiast w tym samym dniu ale już po południu, na ten cel w odświętnie udekorowanych salach odbyły się jeszcze uroczyste spotkania, przeróżne koncerty i pogadanki o charakterze historyczno – patriotycznym. Niemcy by jeszcze bardziej pozyskać Polaków, wyrazili nawet zgodę na zmiany dotychczasowych nazw ulic. Nazw, które były dziełem poprzednich okupantów miasta – Rosji carskiej. I tak zamiast ulicy Głównej powstała ulica 3 Maja, a Fabryczną zamieniono na Małachowskiego, z kolei carską Mikołajewską na Kołłątaja. Może przy okazji jeszcze tylko wspomnę, że ulica 3 Maja ciągnęła się wówczas niczym wąż boa od obecnej ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego aż do samego obecnego Placu Tadeusza Kościuszki, czyli do miejsca mojego urodzenia i przez wiele lat zamieszkiwania.

****

     Już niebawem, bowiem zaledwie po kilku miesiącach nadarza się kolejna okazja, by Polacy mogli publicznie zademonstrować swe patriotyczne uczucia. Zbliżała się bowiem z każdym dniem setna rocznica śmierci Tadeusza Kościuszki. Polskiego bohatera, który walczył z Moskalami, a nie z Niemcami. Władze niemieckie Sosnowca w związku z toczącymi się walkami z wojskami rosyjskimi w I wojnie światowej więc tę przynętę niemal z miejsca podchwycili. Kto konkretnie wówczas ze strony polskiej te kolejne już uroczystości zainicjował, to obecnie już nie sposób ustalić. W każdym razie ustalono z władzami niemieckimi, że 14 października 1917 roku odbędą się nie tylko same patriotyczne uroczystości ale również nastąpi uroczyste odsłonięcie pomnika Tadeusza Kościuszki. Oczywiście, że pieniądze na budowę pomnika zaoferowało społeczeństwo polskie i majętni Polacy. Niemieckie jednak władze tak sprytnie tymi datkami pokierowali, że wielu mieszkańców było pewnych, że pomnik jest darem zarządu miasta zdominowanego przez Niemców, za co Polacy powinni być im nawet winni wieczną pamięć. Jak wspominali po latach moi rodzice, to na niewielkim obszarowo placu, tuż, tuż przed naszymi oknami jeszcze we wrześniu 1917 roku stanął pomnik Tadeusza Kościuszki. Na terenie, który dopiero później będzie ozdobiony nazwą Placu Tadeusza Kościuszki.

Uroczystości narodowe w dniu 14 października 1917 roku najpierw poprzedziła msza święta, która się odbyła w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Już od samego rana przed pomnikiem Tadeusza Kościuszki, tuż, tuż obok naszych okien, wartę honorową pełnili w pełnym umundurowaniu harcerze. A po mszy świętej z wyżej wymienionego kościoła na czele z orkiestrą dętą w stronę pomnika ruszyła ogromna rzesza mieszkańców. Tłumy mieszkańców z chorągwiami transparentami patriotycznymi, wieńcami i bukietami kwiatów były tak olbrzymie, że nie mogły się absolutnie pomieścić na niewielkim przecież placu wokół pomnika. Wielu więc młodych wiekiem sosnowiczan wdrapywało się wtedy na rosnące tam drzewa i dachy okolicznych zabudowań, by być tylko naocznymi świadkami tego uroczystego i patriotycznego odsłonięcia pomnika. Większość okien w zabudowaniach okalających pomnik, ponoć były już na oścież otwarte od samego rana. Do wielu mieszkających w zabudowaniach rodzin przybyli też ich bliscy, przyjaciele i znajomi. A nawet i sąsiedzi, których okna wychodziły na rzekę Czarną Przemszę. Bowiem każdy chciał być świadkiem tej wielkiej, aż po tylu latach niewoli, polskiej patriotycznej uroczystości. A po południu w wielu szkołach i salach odbywały się tematyczne historyczne odczyty, pogadanki oraz zabawy taneczne. Natomiast w sosnowieckich kościołach na znak narodowej żałoby, potężnie bito w dzwony i modlono się za duszę świętej Pamięci Tadeusza Kościuszki – generała lejtnanta wojska Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

[Źródło: www.fotoplska.eu. Zdjęcie utrwalone po uroczystościach 14 października 1917 roku.]

[Źródło: Pan Paweł Ptak. Dwa powyższe zdjęcia utrwalono po uroczystościach 14 października 1917 roku.]

****

W okresie II Rzeczypospolitej Polski jeszcze z większą wrażliwością i pasją niż bywało to dawniej czczono przed pomnikiem wszelkie uroczystości patriotyczno – narodowe. Podobno niekiedy tłumy na Placu Tadeusza Kościuszki bywały tak wielkie, że ludzie stali nawet w dużej odległości w sąsiednich odnogach ulicznych, nie widząc absolutnie całej uroczystości. Inni natomiast, głównie młodzież i starsze osoby sprawne fizycznie wdrapywały się nawet na okoliczne niskie zabudowania i rosnące tam drzewa. W tym samym przedziale czasowym uporządkowano też teren integralnie wówczas zaliczany do Placu Tadeusza Kościuszki. Przede wszystkim wybrukowano więc dotychczasowe klepiskowe uliczki ozdobnym kamieniem, tak zwanymi „kocimi łbami”. Podobnie też spory odcinek ulicy 3 Maja jaki ciągnął się od tego reprezentacyjnego miejskiego placu w kierunku centrum Sosnowca. Jednocześnie od strony torów dawnej Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej postawiono długi na kilkaset metrów kamienny mur z kamienia wapiennego. Mur wysoki na ponad 3 metry i wyjątkowo uroczy, mieniący się bowiem wieloma barwami, jaki ten kamień przyjmuje z upływem lat.

[Rysunek autora. Okres II Rzeczypospolitej Polski. Fragment Plac Tadeusza Kościuszki i odnoga uliczna 3 Maja wijąca w kierunku centrum Sosnowca.]

Ponadto po dwóch stronach tego reprezentacyjnego placu uzupełniono też niezwykle urokliwe parkany, a sam teren został ozdobiony urzędową nazwą – Placu Tadeusza Kościuszki. Natomiast sam teren pomnikowy został otoczony ozdobnym niskim rurkowym parkanikiem. Ozdobne rurki dostarczyła bezpłatnie fabryka z terenu uliczki Nowopogońskiej, zwana wtedy popularnie – „Rurkownią Huldczyńskiego” (po 1845 r. Huta „Sosnowiec”). W tym samym niemal czasie ponoć znawcy ornitologii stwierdzili, że postawiony w październiku 1917 roku za zgodą Niemców pomnik obraża jednak patriotyczne uczucia Polaków. Największe zastrzeżenia wysunięto wtedy wobec stojącego na cokole ptaka. Gdyż ponoć według znawców tej tematyki nie był on absolutnie, ale to absolutnie orłem – polskim godłem – ale tylko sokołem i do tego jeszcze z charakterystycznie opuszczonymi, a nie wzniesione do lotu wolności skrzydłami. Dokonano więc i jego wymiany, podobnie jak zmieniono też inne jeszcze detale pomnikowe i samo też otoczenia tego pięknego pomnika.

[Pięć powyższych pocztówek autor pozyskał od Pana Pawła Ptak.]

[Wczesny okres II Rzeczypospolitej Polski. Zdjęcie pozyskane od mojej koleżanki – Teresy Wiprzyckiej. Plac Tadeusza Kościuszki.]

[Dwie powyższe pocztówki autor pozyskał od Pana Pawła Ptak.]

[Źródło:Pan Paweł Ptak. Manifestacja patriotyczna przed pomnikiem Tadeusza Kościuszki z 1923 roku.

„Podobno niekiedy tłumy bywały tak wielkie, że ludzie stali nawet w dużej odległości w sąsiednich odnogach ulicznych, nie widząc absolutnie całej uroczystości. Inni natomiast, głównie młodzież i starsze osoby sprawne fizycznie wdrapywały się nawet na okoliczne niskie zabudowania i rosnące tam drzewa”…]

****

     4 września 1939 roku, był takim samym dniem ciepłym i pogodnym jak poprzednie dni sierpniowe i wrześniowe. W tym dniu już po zajęciu Katowic wkroczyły już jednak do Sosnowca oddziały SS Standarte „Germania”. Dla nas, mieszkańców z Sosnowca, był to też koniec naszej wolności i polskich marzeń o naszej Ojczyźnie wśród kwitnących na łąkach oraz polach maków i słoneczników. Do Sosnowca, do naszego mieszkania przy Placu Tadeusza Kościuszki, moja rodzina z letniskowego olkuskiego Pazurka, dotarła dopiero, gdzieś pod koniec września 1939 roku. Już wówczas Niemcy przystąpili do eksmisji niektórych Polaków mieszkających na Osiedlu Urzędniczym „Rurkowni Huldczyńskiego”. Z upływem niemal każdego dnia, III Rzesza Niemiecka już naocznie pokazywała nam Polakom nieznane dotąd swoje oblicze narodowego socjalizmu3/.

I tak, już w pierwszych dniach listopada 1939 roku – jak to po latach wspominali moi rodzice – przed pomnikiem Tadeusza Kościuszki zaczęli się nagle pojawiać jacyś umundurowani funkcjonariusze niemieccy. Coś podobno między sobą namiętnie gawędzili i od czasu do czasu wskazywali też gestykulującymi palcami na stojący pomnik naszego narodowego bohatera. Zaledwie po kilku dniach od tej mundurowej wizytacji, ponownie w obecności umundurowanych wojskowych pojawili się, tym razem już jednak jacyś nieznani nam zupełnie robotnicy. Według mojego ojca – kasjera z „Rurkowni Huldczyńskiego” – nie byli to jednak pracownicy z tego zakładu pracy. Byli ubrani po cywilnemu. Już od samego rana zaczęli najpierw wyrywać rosnące wokół pomnika ozdobne byliny, krzewy i drzewka oraz demontować metalowy ozdobny rurkowy parkanik. Kilka dni później w formie plotkowych podwórkowych przekazów dowiedzieliśmy się, że ponoć tymi nieumundurowanymi robotnikami byli Polacy, ale pochodzenia żydowskiego. Czy te przekazywane cichcem z ust do ust przekazy polegały jednak wtedy na prawdzie? To trudno, to obecnie już ocenić.

Już wówczas – jak wspominali to moi rodzice – bardzo nas Polaków jednak zadziwiło, że, gdy ktoś tylko pojawił się w oknie koszarowych budynków otaczających pomnik, to umundurowani Niemcy krzycząc i gestykulując rękami polecali natychmiast je zamykać. Wprowadzono nawet na naszym urzędniczym osiedlu ponoć nawet takie nadzwyczajne rygory, że nie pozwalano mieszkańcom zerkać na Plac Tadeusza Kościuszki nawet spoza zamkniętych okien. W tej sytuacji mój ojciec jako urzędnik zatrudniony w pobliskiej dawnej „Rurkowni Huldczyńskiego”, teraz jako już zbrojeniowej fabryki niemieckiej, pełen obaw popartymi ponoć wyjątkowo rygorystycznymi niemieckimi konsekwencji, poprosił moją mamę, by raczej już nie podchodziła bardzo blisko okien. Kobieca ciekawość chyba jednak jak zwykle wzięła nad moją mamą górę, bowiem odtąd – jak to później dyskretnie mnie i mojemu bratu opowiadała – patrzyła jednak nadal ale już tylko wtedy gdy dysponowała wolnym czasem i zawsze już tylko spoza zawieszonych w mieszkaniu firanek. A wiszące firanki w naszym pokoju stołowym ponoć były na tyle gęsto utkane, że była dla osób będących na ulicy zupełnie, ale to zupełnie niewidoczna. W ten sposób absolutnie nie narażała swojego męża, a naszego ojca, na jakiekolwiek konsekwencje ze strony niemieckiego kierownictwa fabrycznego.

Już pierwszego dnia kiedy przystąpiono do demontażu pomnika, to od strony dawnej „Rurkowni Huldczyńskiego” podjechała solidna platforma, którą ciągnęły dwa olbrzymie i masywne oraz niezwykle też sprawne konie rasy perszeron. Siedzący dotąd spokojnie na koźle woźnica, w pewnej chwili na polecenie Niemców wstał i zarzucił podany mu gruby powróz na głowę pomnikową Tadeusza Kościuszki. A w tym samym niemal czasie inni z kolei robotnicy zaczepili drugi jego koniec do ciężkiej platformy. Po pewnej chwili uderzone nagle batem konie ruszyły do przodu jak z kopyta, w wyniku czego przynajmniej górna część pomnika została natychmiast przewrócona na ziemię. Później przy pomocy ciężkich robotniczych kilofów i młotów druzgotano doszczętnie jeszcze resztki stojącego cokołu i powalonego popiersia Tadeusza Kościuszki. Aby prace przebiegały sprawnie, to nad robotnikami cały czas czuwali umundurowani Niemcy. Później załadowana konna platforma gruzem i wyrwanymi krzewami oraz obramowaniem rurkowym pomnika, jeszcze kilka razy odjeżdżała dawną uliczką 3 Maja w kierunku centrum Sosnowca. Prace z wyburzaniem zarówno samego pomnika jak i uporządkowaniem terenu trwały przez co najmniej dwa dni. Następnie cały teren, gdzie stał dotąd na nim monument pomnikowy został skrupulatnie zagrabiony i przywiezionym walcem doprowadzony do klepiska. A w kilka dni później na opustoszały i wyklepany już całkowicie plac przywieziono jeszcze kilkanaście ton czystego niczym łza sypkiego piasku. W tym samym niemal czasie do mieszkańców z urzędniczego osiedla dotarła też w formie plotkowej informacja, że piach został specjalnie przywieziony dla polskich dzieciaków zamieszkujących Urzędnicze Osiedle Mieszkaniowe z dawnej „Rurkowni Huldczyńskiego” z odległych od Sosnowca terenów, bowiem aż z byłych polskich „plaż nadbałtyckich”. Ten ubarwiony przekaz był szczególnie nagłaśniany i rozpowszechniany przez sąsiadów niemieckich. I tak na dawnym Placu Tadeusza Kościuszki już niebawem powstała wielka okupacyjna dla polskich dzieci piaskownica, w której jednak autor tego artykuły nigdy się nie bawił. Bowiem – jak mawiała to moja mama – „po prostu nam polskim dzieciom nie wypada się bawić i stawiać piaskowych babek w takim hańbiącym naszą dumę narodową miejscu”. Inne dzieci z naszego osiedla, niekiedy w obecności swoich opiekunów, jednak się tam bawiły. Bowiem nie wszystkie osoby jak to się nam obecnie najczęściej jednak tylko wydaje, które na co dzień posługiwały się wówczas tylko mową polską były też polskimi patriotami i przyzwoitymi ludźmi, do tego jeszcze przestrzegającymi na co dzień wyższe wartości ludzkie i narodowe. Życie człowieka, niemal każdego, bywało podczas okupacji niemieckiej, niekiedy tak niesamowicie skomplikowane, że trudno było oczekiwać od innych wyjątkowego poświęcenia się tylko sprawom narodowym. Wymienione zagadnienie o tyle jest wyjątkowo skomplikowane, że aby je uczciwie i bardziej gruntowniej opisać to należy mu poświęć już zupełnie odrębny artykuł.

Zlokalizowanie ogromnej osiedlowej piaskownicy na dawnym Placu Tadeusza Kościuszki i to jeszcze na terenie dawnej płyty pamięci narodowej, w miejscu społecznego kultu naszego bohatera narodowego, było chyba nie tylko premedytacyjną, ale i głęboko też przemyślaną akcją dokonaną przez okupantów niemieckich oraz też ewenementem nigdzie dotąd w Zagłębiu Dąbrowskim chyba jednak nie spotykanym. Jakże jednak wymownym w swym wyrazie antypolskim i upodlającym nas Polaków. Dlatego chyba przez cały okres okupacji niemieckiej ta kłująca nasze polskie oczy piaskownica była z takim nabożnym porządkiem pielęgnowana przez delegowanych robotników z pobliskiej huty, i to aż do okupacyjnej jesieni 1944 roku. Już pod koniec 1945 roku, tym razem już jednak zgodnie z poleceniem polskich władz z dyrekcji Huty „Sosnowiec” (dawna „Rurkownia Huldczyńskiego”) piach po kilku dniach zebrano i na to samo miejsce przywieziono ponoć kwiatową ziemię, na której następnie posadzono ozdobne krzewy i o ile mnie pamięć nie myli to w narożnikach tego terenu – też jeszcze posadzono trzy ozdobne drzewka.

Bardzo dokładnej daty ostatecznego przez Niemców zburzenia pomnika Tadeusza Kościuszki jednak nasza rodzina w swej pamięci nie odnotowała. W przekazach rodzinnych operowano więc tylko ogólnym terminem, że dokonano tego w listopadzie 1939 roku. Bardziej natomiast dokładniejszą datę pozyskałem dopiero w 1988 roku ze wspomnień sosnowieckich harcerzy, którzy tak tamte karty historii wspominają: – „pierwszym czynem patriotycznym nowo powstałej Komendy Chorągwi było więc złożenie biało – czerwonych kwiatów” na miejscu zburzonego pomnika Tadeusza Kościuszki4/. Jak z tego cytowanego książkowego przekazu wynika, to pomnik w takim razie został już zburzony przed dniem 11 listopada 1939 roku. Autor przypuszcza, że z dużą dozą prawdopodobieństwa duszą i polskim patriotycznym sercem opisywanego czynu, czyli złożenia biało czerwonych kwiatów na miejscu zburzonego pomnika, był nasz sąsiad z tego samego budynku gdzie mieszkała też nasza rodzina. Przedwojenny jeszcze harcerz, tym razem już z Szarych Szeregów oraz członek Armii Krajowej, pan Zygmunt Korek, w którego to mieszkaniu w tych mrocznych dla Polaków czasach miał też swą „melinę” Komendant Śląskiego Okręgu Armii Krajowej, wtedy jeszcze w stopniu podpułkownika pan Zygmunt Walter Janke5/.

****

     Po 1945 roku i przez wiele, wiele jeszcze dalszych lat nie tylko, że nie wznoszono zburzonego przez Niemców pomnika Tadeusza Kościuszki, ale demontowano też z premedytacją jego otoczenie. Padł więc pod kilofami piękny i romantyczny w swym wyrazie kilkusetmetrowy ciągnący się mur z kamienia wapiennego. Zburzono też wszystkie otaczające ten kiedyś reprezentacyjny miejski plac murki oporowe i urocze o różnych wzorach architektonicznych parkany. Zabudowania osiedlowe „Rurkowni Huldczyńskiego” doprowadzono do kompletnej ruiny, a dotąd romantycznie pokryte kamieniem uliczki bezlitośnie zalano szpetnym asfaltem. Na samym końcu dawną, ciągnącą się od wielu, wielu lat w kierunku centrum Sosnowca odnogę uliczną 3 Maja zamieniona na Plac Tadeusza Kościuszki. W końcu w roku 1983 postawiono na nowo na tym już obecnie do cna jednak ogołoconym kiedyś reprezentacyjnym miejskim placu – pomnik Tadeusza Kościuszki. Jednak historia ma to do siebie, że niekiedy po upływie wielu, wielu lat – na nowo jednak powraca. Tym razem niestety ale jednak tylko w postaci kilkunastostronicowego artykułu nostalgiczno – wspomnieniowego i darowanych przez przyjaciela uroczych starych pocztówek.

[Powyższe cztery zdjęcia są własnością autora.]

[Źródło: Pan Paweł Ptak. Oferowany w latach 80. XX wieku społeczeństwu sosnowieckiemu talon do kupna, z którego zamierzano też pokryć wydatki związane budową pomnika Tadeusza Kościuszki.]

****

W grudniu 2018 roku w trakcie wspólnego spaceru po deptaku ulicy 3 Maja w Sosnowcu z moim przyjacielem Pawłem Ptak, całkiem przypadkowo spotkaliśmy pana Dariusza Jurka. Znanego w Sosnowcu społecznika i prezesa Stowarzyszenia Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego. W trakcie Jego niezwykłych przekazów w Centrum Informacji, dowiedzieliśmy się wówczas o absolutnie nieznanej nam dotąd historii związanej z dalszymi losami pomnika Tadeusza Kościuszki. Nie ukrywam, ale szczególnie na mnie przekazywane wówczas przez Pana Darka przy aromatycznej kawie, te niesamowite wspomnienia wywarły takie wrażenie, że już wtedy podjąłem decyzję o napisaniu niniejszego artykułu. Jako bowiem człowiek, który przeżył okupację niemiecką i jej straszliwy terror oraz wymazywanie z pamięci Polaków wszystkiego co by się tylko miało kojarzyć z naszą wolną i niepodległą Ojczyną, usłyszałem coś takiego czego nigdy bym dotąd nie przewidział. Bowiem okupant niemiecki nie tylko usunął z Placu Tadeusza Kościuszki wzniesiony tam pomnik, ale w trakcie jego rozbiórki, kilofami i młotami robotników został on z premedytacją porozbijany na drobne części. A później w głębokiej tajemnicy przed mieszkańcami z Placu Tadeusza Kościuszki został jeszcze wywieziony w absolutnie nieznanym nam kierunku, gdzie miano go już kompletnie unicestwić. I to na zawsze, by nikt już z Polaków go na oczy nigdy, ale to już nigdy nie ujrzał! Okazuje się jednak, że załadowana pogruchotanym pomnikiem platforma, dotarła w okolice Dworca Południowego, gdzie ją następnie na odludziu w gąszczu rosnących tam jeszcze wtedy krzewów opróżniono. Pan Darek będąc jeszcze dzieckiem, penetrując okolicę Dworca Południowego w latach 70. XX wieku, przez przypadek odnalazł w ukrytym gruzowisku przy ulicy Wspólnej, fragmenty jakiegoś nieznanego mu pomnika. Okazało się, że te drobniutkie kamienne części pokryte wyrytymi literami są na tyle jeszcze czytelne, że bez trudu Pan Darek je wówczas odczytał i ustalił, iż pochodzą z pomnika Tadeusza Kościuszki, który był wzniesiony w Sosnowcu przy Placu Tadeusza Kościuszki. Te drogocenne dla niego odłamki polskiej historii ponoć zachował na wieczną pamiątkę w rodzinnej domowej piwnicy. Obecnie po upływie wielu już lat od tamtych dziecięcych eksploratorskich poszukiwań i zmiany miejsca zamieszkania, nie jest już jednak pewny tego, czy u jego rodziców ten dziecięcy skarb jeszcze się w piwnicy do chwili obecnej zachował.

……………………………………………………………………………………………………………….

Bardzo serdecznie dziękuję Pani Danucie Bator z www.fotoplska.eu za wyrażenie zgody na bezpłatną prezentację zdjęcia. Dziękuję również bardzo serdecznie Panu Pawłowi Ptak – mojemu przyjacielowi – za wyrażenie zgody na publikację z dawnych lat pocztówek oraz Panu Dariuszowi Jurkowi za przekazanie niezwykle ciekawych informacji związanych z pomnikiem Tadeusza Kościuszki oraz za wyrażenie zgody na opublikowanie tych niezwykłych wspomnień.

Przypisy i bibliografia:

1 – W związku z podziałem przez nowych okupantów Zagłębia Dąbrowskiego już w 1915 roku do miasta Sosnowca zostają dołączone takie osiedla jak: Milowice, Dębowa Góra, Modrzejów, Pekin, dwór Zagórze, Konstantynów, Środula i Środulka. W wyniku czego dotychczasowe terytorium miasta Sosnowca osiągnie już obszar – 30, 5 km kw.

2 – Zbigniew Studencki, „Sosnowieckie ABC”, Sosnowiec 2003. s.49.

3 – Według WIKIPEDII A – Narodowy socjalizm, nazizm (skrót od niem. Nationalsozialismus), czasem określany również jako hitleryzm (od nazwiska Adolfa Hitlera) – rasistowska, antykomunistyczna, antydemokratyczna i antysemicka ideologia Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP). Niemiecka skrajna odmiana faszyzmu, opierająca się na darwinizmie społecznym, biologicznym rasizmie, w szczególności na antysemityzmie, wyrosła na gruncie militaryzmu pruskiego i niemieckiego szowinizmu, czerpiąca z haseł zarówno nacjonalistycznych, jak i socjalnych, trudna do jednoznacznego uplasowania na klasycznej osi prawica-lewica, a łatwiejsza do umiejscowienia z pomocą podziału dwuosiowego. Ideologia państwowa w czasie sprawowania władzy w totalitarnych Niemczech przez NSDAP w latach 1933–1945. koniec cytatu.

4 – Jerzy Jabrzemski, „Szare Szeregi, tom II – Harcerze 1939 – 1945”, wyd. Państwowe Wydawnictwo naukowe, Warszawa 1988, s. 342.

Przez Komendę Chorągwi należy rozumieć – CHORĄGIEW ZAGŁĘBIOWSKĄ „UL. BARBARA”.

5 – Więcej na ten temat szczegółów przekazałem w kilku moich artykułach, które zostały opublikowane na mojej internetowej stronie jak i na portalu mojego przyjaciela Pana Pawła Ptak – 41 – 200.pl Sosnowiec dobry adres – Wydarzenia, ciekawostki, historia (w rubryce „We wspomnieniach Janusza Maszczyka”)

6 – Praca zbiorowa pod redakcją Henryka Rechowicza, „Sosnowiec- zarys rozwoju miasta”, wyd. PWN Warszawa – Kraków 1977.

7 – Wspomnienia rodzinne i własne.

 

Uprzejmie przypominam, że wszystkie artykuły  autora jak do tej pory są publikowane bezinteresownie. Z tego tytułu nie korzystałem więc dotąd nigdy i nie czerpię też nadal żadnych korzyści materialnych, ani też innych jakichkolwiek profitów, poza satysfakcją autorską.

Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.

 

Katowice, grudzień 2018 rok

                                                                                                                 Janusz Maszczyk

Bear