Janusz Maszczyk: Niósł nie tylko kaganek oświaty – wspomnienie o Władysławie Mazurze
[Zdjęcie nr 26 z 2007 roku. Po prawej stronie dawne hale tekstylnej fabryki Schoena, a w okresie okupacji niemieckiej – zastępczy areszt policyjny (więcej w źródłach w punkcie nr 4).]
[Zdjęcie nr 27 z 2007 roku. Wnętrza dawnych hal fabrycznych Schoena. W okresie okupacji niemieckiej –zastępczy areszt policyjny (więcej w źródłach w punkcie nr 4).]
[Zdjęcie nr 28 z 2007 roku. Dawne hale tekstylnej fabryki Schoena, w okresie okupacji niemieckiej – zastępczy areszt policyjny (więcej w źródłach w punkcie nr 4). W trakcie wykonywania zdjęcia w widocznych pomieszczeniach mieściła się bliżej nieokreślona hurtownia.]
[Zdjęcie nr 29 z 2007 roku. Dawne hale tekstylnej fabryki Schoena, w okresie okupacji niemieckiej – zastępczy areszt policyjny (więcej w źródłach w punkcie nr 4). W trakcie wykonywania zdjęcia w tych pomieszczeniach mieściła się bliżej nieokreślona hurtownia.]
Z pozyskanych po 1945 roku przekazów od więzionych tam moich sosnowieckich znajomych wynika, że po przewiezieniu aresztowanego do tego więzienia (zdjęcia od 25 do 29), prawie natychmiast Gestapo przystępowało do śledztwa. Najczęściej o ile coś konkretnego wiedziano o aresztowanym, ale on wymigiwał się od zadawanych pytań i nie podawał konkretnych szczegółów oraz nie „sypał” zeznaniami swoich kolegów, jak również nie ujawniał powiązań konspiracyjnych, to śledczy stosowali wobec takiej osoby wprost wyrafinowane okrutne tortury, których na łamach tej publikacji, ze względów moralno – etycznych nie będę jednak podawał. W każdym razie już po śledztwie, pan Władysław Mazur został w samochodowej „czarnej budzie” najpierw przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Dachau, a stamtąd do Mathausen – Gusen. W tym ostatnim obozie został ponoć zamordowany 2 listopada 1940 roku, a według Oddziału IPN z Katowic 1 listopada 1040 roku. W każdym razie tak jak pozostali zamordowani lub zmarli z wycieńczenia i bicia więźniowie został prawdopodobnie spalony w obozowym krematorium. Niemcy bowiem w obozach koncentracyjnych nie praktykowali pochówków cmentarnych.
Z panem Władysławem Mazurem jest związana jeszcze jedna niezwykła historia. Dzisiaj już to trudno z detalami ustalić, ale w okresie, gdy na terenie Sosnowca zaczęła powstawać tajna konspiracyjna Organizacja Orła Białego, to pan Władysław rozpoczął też wtedy współpracę ze swoimi znajomymi nauczycielkami, absolwentkami Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego im. Marii Konopnickiej z Sosnowca, z uliczki Brackiej, z paniami: Bronisławą Binek (ur. w 1911 r.) i jej siostrą Zofią Binek (ur. w 1919 r.) 5/. Z dużą dozą prawdopodobieństwa znajomość ta, przynajmniej z jedną siostrą – nauczycielką, panią Bronisławą Binek, była już jednak zaciągnięta znacznie, znacznie wcześniej. W publikacji źródłowej pan dr Jan Przemsza Zieliński podaje, że obydwie Panie w okresie okupacji niemieckiej pracowały w kuchni dobroczynnej w „Seminarium”. Jednak Państwowe Seminaria Nauczycielskie w Sosnowcu z chwilą jak tylko rozpoczęła się okupacja niemiecka to zostały rozwiązane i zakazano pod odpowiedzialnością karną dalszego ich funkcjonowania. W istocie rzeczy ta kuchnia zorganizowana przez pana Władysława Mazura, nie mieściła się więc w „Seminarium”, ale w innym miejscu trudnym obecnie do ustalenia. Stanowiła jednak zakonspirowany punkt kontaktowy sosnowieckiego kierownictwa Organizacji Orła Białego. Według pana dr Jana Przemszy Zielińskiego to właśnie pan Władysław Mazur „wciągnął” obydwie siostry” do tej konspiracji 6/. Z chwilą aresztowania pana Władysława przez Gestapo, obydwie siostry nie zerwały jednak dalszego kontaktu z narodową patriotyczną organizacją, tylko dalej kontynuowały działalność w ruchu oporu, w tym przypadku jako już członkinie Związku Walki Zbrojnej (późniejsza Armia Krajowa). Ich los był również okrutny, zostały bowiem ścięte przez Niemców gilotyną 7/.
Postać pana Władysława Mazura i Jego czyny są nawet dzisiaj w sosnowieckim środowisku nauczycielskim prawie zupełnie nikomu nieznane. Nawet w budynku, o czym już wyżej wspominałem, dzisiaj już znacznie rozbudowanym, gdzie kiedyś też mieściło się Państwowe Seminarium Nauczycielskie Męskie im. Adama Mickiewicza, nikt kto jak żyje nic nie słyszał o tym sosnowieckim WIELKIM POLSKIM NAUCZYCIELU… Kochany Boże dlaczego pamięć ludzka jest tak okrutnie wybiórcza i tak niemiłosiernie też krótkotrwała?…
I już na samo zakończenie.
Istnieją w naturze i zapewne też w życiu każdego człowieka, takie nieprawdopodobne przypadki, że nie jesteś ich w stanie nigdy do końca przewidzieć. Po dwóch latach jak opublikowałem ten artykuł, nagle w dniu 3 lutego 2014 roku otrzymałem e-mailem od Szanownej Pani Prokurator z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni p-ko Narodowi Polskiemu z Katowic nowe uzupełniające informacje, a dotyczące też byłego sosnowieckiego nauczyciela pana Władysława Mazura. Oto w skróconej wersji treść tych informacji:
–„Prowadzę śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych na członkach Związku Orła Białego w Zagłębiu. Już w 1939 r. Władysław Mazur był jednym z założycieli organizacji, towarzyszyła mu w tych przedsięwzięciach między innymi Michalina Konieczna (rozstrzelana w dniu 26.08.1942 r. pod ‘ścianą śmierci’ bloku 11 KL Auschwitz, na mocy wyroku katowickiego sądu doraźnego gestapo) nauczycielka Seminarium Nauczycielskiego w Sosnowcu. Jak wynika z zachowanych w archiwum IPN kartotek sosnowieckiego gestapo (Geheime Staatspolizei, Staatspolizeistelle Katowitz Aussendienststelle Sosnowitz) – Władysław Mazur ur. 8.09.1879 r. w Cyrance, pow. Mielec, zam. w Sosnowcu przy ul. Parkowej 1, żonaty, katolik, Dyrektor Seminarium Nauczycielskiego w Sosnowcu, został prewencyjnie aresztowany w dniu 15.04.1940 r. w ramach ‘Inteligentz Aktion’, (w oparciu o zarządzenie RSHA Berlin IV-D2-480/40 z 2 kwietnia 1940 r.) z powodu podejrzenia działania na rzecz polskiej tajnej organizacji, pełnił kierowniczą funkcję w Związku Zachodnim, polski inteligent, fanatyczny Polak, transportem zbiorowym przewieziony do Dachau, a następnie do Mauthausen, gdzie zmarł 1.11.1940 r. Przyczyna zgonu Herzwäche – niewydolność serca”. Koniec cytatu.
„Powyższe fakty zaczerpnięto z materiałów śledztwa OKŚZ p-ko NP. Katowice S 133/10/Zn w sprawie zbrodni wojennej będącej zbrodnią przeciwko ludzkości popełnionej przez funkcjonariuszy katowickiej placówki gestapo oraz członków składów orzekających sądów III Rzeszy w okresie od 1940 do 1942 r. w Dąbrowie, Katowicach, Sosnowcu, Oświęcimiu, z motywów narodowościowych i politycznych w celu wyniszczenia grupy narodowościowej i politycznej polegającej na pozbawieniu życia i wolności członków organizacji niepodległościowej Związek Orła Białego i Polski Związek Walki Czynnej działających na terenie rejencji katowickiej”. Koniec cytatu.
Niekiedy pewnym wrażliwym osobom, kochającym swą rodzinę, które na co dzień okazują też innym ludziom przyjazny stosunek, czy niosą nawet kaganek gestów pełen dobrotliwej życzliwości, zdarzają się w przełomowych dla ich życia chwilach, wprost nieprawdopodobne, wręcz nawet trudne do wytłumaczenia zjawiska. Wierzący określają je „symptomami Anioła Stróża”, bądź „łaskami bożymi”. Takiego pozaziemskiego zjawiska jak się autorowi wydaje doznał też właśnie pan Stanisław Mazur, kiedy 10 czerwca 1940 roku przebywał we Francji w miejscowości Thomars den Serwes w polskiej jednostce szkolenia saperów. Oto co się według niego wtedy tam wydarzyło: