Janusz Maszczyk: Nieznane karty Cichociemnych z Sosnowca
„Więc gdzie są nasze groby? A gdzie ich nie ma?”…
Karol Wojtyła, Jan Paweł II
Po 1945 roku formacja wojskowa do zadań specjalnych określana mianem – CICHOCIEMNI – objęta została całkowitym milczeniem. Nie pisano więc o niej absolutnie nigdy, podobnie jak milczały też przekazy radiowe i wszelkie inne przekazy publiczne. Pierwsze bardziej szczegółowe informacje o tej niezwykłej polskiej patriotycznej wojskowej organizacji pojawiły się dopiero w latach 80. XX wieku. Przypominam sobie jak pierwszą taką niezwykłą książkę, która to bardziej szczegółowo opisywała zdobyłem jakimś cudem w Katowicach w Księgarni Świętego Jacka przy ulicy 3 Maja. Autor w tym niezwykle króciutkim artykule przypomni jednak tym razem tylko tych polskich bohaterów – „CICHOCIEMNYCH” – którzy urodzili się w Sosnowcu.
W latach 80. XX w. już nieliczni żyjący jeszcze starsi Panowie, a wśród nich tylko jedna Wielka Kobieta, pani profesor gen. bryg. Elżbieta Zawadzka, związana też z naszym Śląskim Okręgiem AK, to w zasadzie na co dzień, nie różnili się aż tak zbytnio od milionów innych Polaków. Ich zasadnicza różnica polegała tylko na tym, że swe jedyne życie, w przeciwieństwie do jakże wielu innych rodaków, rzucili na stos swej umiłowanej Ojczyzny. Ich biografie są tak niesamowicie fantastycznie sensacyjne, że mogłyby stanowić kanwę do napisania nie jednego scenariusza filmowego, czy bestselleru. Można więc wreszcie zadać pytanie? Kimże więc w końcu są ci „Cichociemni”, owiani aż taką romantyczną polska legendą?
Odpowiem więc krótko. „Cichociemni” to żołnierze najdzielniejsi z dzielnych żołnierzy z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. To wybitni wyselekcjonowani specjaliści, o ponadprzeciętnych predyspozycjach fizycznych i psychicznych, przeszkoleni do indywidualnych zadań specjalnych w okupowanej Ojczyźnie, z dziedziny: dywersji, sabotażu, wywiadu i kontrwywiadu, łączności oraz oficerowie przeszkoleni do „pełnienia obowiązków sztabowych i dowódczych w Armii Krajowej (AK)”.
Ich szkolenie przebiegało w warunkach zachowania niezwykłej tajemnicy i miało charakter wybitnie konspiracyjny. Jak wynika z pozyskanych źródeł „kurs szkoleniowy w stacji SOE w Briggens pod Londynem rozpoczął się w pierwszych dniach stycznia 1941 roku”. Ich niezwykłą działalność bojową można więc zamknąć w przedziale czasowym pomiędzy pierwszym łopoczącym na wietrze wolności spadochronowym skokiem nad okupowaną Polską, który miał miejsce 15 lutego 1941 roku, a końcowym dniem 19 stycznia 1945 roku. W tym to okresie, po licznych tajnych, konspiracyjnych rozmowach i odbytych wielu ćwiczeniach oraz niezwykle skrupulatnym „prześwietleniu” Ich życiorysów, z wyselekcjonowanych 2413 Polaków (1 generał, 112 oficerów sztabowych, 894 oficerów młodszych, 592 podoficerów, 7771 szeregowych, 15 kobiet i 28 politycznych kurierów cywilnych), pomyślnie konspiracyjne szkolenie zakończyło tylko 606 żołnierzy, by w końcu 579 uznać „za gotowych do przerzutu” nad okupowaną Ojczyznę.
W tym doborowym gronie była wtedy tylko jedna, jedyna kobieta, to pani prof. gen bryg. E. Zawadzka, o której już kilka lat temu wspominałem w jednym z artykułów na mojej stronie internetowej oraz na portalu „Poznaj Sosnowiec”, którego redaktorem był wtedy pan Karol Ligęza.
Do okupowanej Ojczyzny docierali drogą powietrzną i to wyłącznie tylko nocą, najczęściej też w niezwykle skomplikowanych warunkach atmosferycznych i terenowych. Do wyznaczonych celów dotarło ich zaledwie 317 (jeden skakał dwukrotnie), w tym 1 kobieta, 29 kurierów cywilnych (jeden skakał dwukrotnie), 1 Węgier (szkolny przez Polski Oddział VI) i 4 Anglików (tzw. brytyjska wojskowa misja specjalna o kryptonimie „Freston”). Wśród 317 „Cichociemnych” aż 15 pochodziło z dzisiejszego naszego Województwa Śląskiego, w tym: 4 wywodziło się z Zagłębia Dąbrowskiego (w tym 3 z Sosnowca), 5 to sąsiedzi Zagłębiaków, nasi bracia Górnoślązacy (w tym 4 z Katowic).
Droga lotnicza „Cichociemnych” do okupowanej Polski była niezwykle żmudna, długa i niebezpieczna, wprost trudna laikowi do wyobrażenia, a tym bardziej do obrazowego jej opisania w tym niezmiernie krótkim artykule. Początkowo SOE (Special Operations Executive – Kierownictwo Operacji Specjalnych) uruchomiło loty z Wielkiej Brytanii, później ich droga powietrzna wiodła z lotniska RegiaAeronautica w Sidi Amor z Tunisu (od 1943), ostatnia trasa, od grudnia 1943, wiodła już tylko z Brindisi, z Włoch. Lot z Bryndisi, nad okupowane tereny II Rzeczpospolitej, z drogą powrotną, ciągnął się długie godziny, niczym wieczny przerażający w swojej wymowie sen, bowiem trwał aż około 11 godzin i 40 minut. Aby więc tę powietrzną trasę pokonać, piloci dokonywali wprost nieprawdopodobnych cudów lecąc w ciężkich i prawie całkowicie bezbronnych samolotach. Szczególnie niebezpieczne były kontakty z niemieckimi samolotami myśliwskimi. Ciężkie samoloty transportowe narażone były też na zestrzelenie z ziemi i to prawie na całej przestrzeni swego niezwykle długiego lotu. Wiele samolotów więc nie dotarło. Zginęli piloci i „Cichociemni”. Dzisiaj niektórzy bardziej wrażliwi Polscy pasjonaci historii, starają się przekazać polskiej opinii społecznej tych bohaterskich lotników i „pasażerów”. Chwała im za to na wieki…
„Cichociemni” po dotarciu do okupowanej Polski swą pracę konspiracyjną początkowo zaczynali w Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), później w strukturach Armii Krajowej (AK). Jak wynika z powojennych ustaleń pracę konspiracyjną podjęło 305 „Cichociemnych”, gdyż w czasie operacji zrzutowych na spadochronach śmierć poniosło 9 skoczków (6 zestrzelono w samolotach), 2 już po wylądowaniu w okupowanej Ojczyźnie, w czasie walki z Niemcami.
Poniżej przekazuję, co już na wstępie zasygnalizowałem, dosłownie tylko tych „Cichociemnych”, którzy się urodzili w Sosnowcu. Pierwszy z nich to porucznik broni pancernej ZBIGNIEW BARTŁOMIEJ EUGENIUSZ PIASECKI, pseud.: „Orlik”, „Topór”,” Tom”, „Zbyszek”, „Skoczek”, „Fer”. Odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy.
Urodzony w Sosnowcu 19 stycznia 1914 roku. We wrześniu 1939 roku walczy w Samodzielnej Półkompanii Czołgów R35 pod dowództwem por. Jakubowicza. Następnie internowany na Węgrzech, później walczy we Francji. W Wielkiej Brytanii otrzymał przydział do 1 Batalionu Czołgów. Pierwszy kurs Cichociemnych odbył się w styczniu 1941 roku na terenie specjalnej stacji treningowej SOE w Briggens pod Londynem, natomiast drugi w kolejności, w którym już uczestniczył por. Z. Piasecki wśród 15 Cichociemnych trwał od 9.II. do 7.III.1941 roku. Jak wynika z przekazów publikacyjnych, to po tajnym przeszkoleniu do zadań dywersyjnych został już w dniu 4 kwietnia 1941 roku jednak zaprzysiężony (J.T.Cichociemni, W-wa, 1988, s.387).
Skacze na spadochronie w ramach operacji lotniczej „Shirt” z samolotu typu „Halifaks” (załoga polska kpt. M.Wodzicki), mroźną i zimną nocą z 6 na 7 stycznia 1942 roku i ląduje na placówkę odbiorczą o kryptonimie „Kocioł”, która mieściła się „11 kilometrów na południowy wschód od Mińska Mazowieckiego”. Razem z nim skakali też wtedy: por. Tadeusz Klimowski, pseud. „Klon”,ppłk. Henryk Krajewski, pseud. „Wicher”,ppor. Jan Marek, pseud. „Walka”,kpt. Jan Smela, pseud. „Wir” oraz kurier do DR (Delegatura Rządu na Kraj), ppor. Benedykt Moszyński, pseud. „Andrzej”.