Janusz Maszczyk: NIEMIECKIE POLICYJNE WIĘZIENIE ZASTĘPCZE (ERSATZPOLIZEIGEFANGNIS) W SOSNOWCU
[Zdjęcia autora z kwietnia 2018 roku. Po lewej środkowy ceglasty, pięciokondygnacyjny budynek (po prawej stronie na styropianie widoczna malutka tablica pamięci), to jeszcze dawna żeńska szkoła żydowska, a w czasach okupacji niemieckiej policyjne więzienie zastępcze. Natomiast w latach 1945 – 1953 więzienie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (UBP). Po prawej stronie w powiększonym już formacie od 2017 roku wisząca tablica na obklejonym styropianem cytowanym budynku…]
Za moich jeszcze dziecięcych i młodzieńczych lat – Sosnowiec – pod względem zabudowy i ciągów ulicznych oraz towarzyszącej też temu niezwykłemu zjawisku specyficznej zabudowy infrastrukturalnej, był miastem wprost nietuzinkowym. Charakteryzował się bowiem wielokulturowym budownictwem. Porównywalnym nawet w pewnym stopniu do fragmentarycznych pełnych uroków kresowych zaułków starówek lwowskich, czy wileńskich. Takie przynajmniej romantyczno – nostalgiczne historie krążyły w mojej szeroko rozumianej rodzinie. Co zresztą zawsze inspirował i potwierdzał znawca tamtych kresowych stron z okresu II Rzeczypospolitej Polski, mój wujek, a brat rodzony mojej mamy, w stopniu kapitana WP, adiutant dowódcy 80 p.p. im. Strzelców Nowogródzkich ze Słonima oraz etatowy też pracownik wojskowego Wywiady II Oddziału sztabu Generalnego WP – referatu „Wschód”. Kamienice więc z licem czerwono – brązowej cegły, niskie i wielokondygnacyjne, do tego jeszcze z niezwykle zróżnicowaną zabudową komórkową i podwórkami nasyconymi dziecięcymi okrzykami, nie były więc dla mnie w tamtych latach zjawiskiem odkrywczym. Dominowały bowiem wówczas wszędzie na terenie niemal całego rozległego Sosnowca, tak jak gwiżdżące i dymiące parowozy, czy rozkołysane pośród kocich łbów motorowe tramwaje z doczepionymi doń przyczepami. Dzisiaj niestety, ale takie zespoły uroczych kamienic mają w tym mieście już tylko charakter śladowy.
****
Takie właśnie urocze ceglaste kamienice i podwórka, pamiętające jeszcze czasy zaborów Rosji carskiej oraz wolnej już Ojczyzny – II Rzeczypospolitej Polski – podobnie jak i krwawy okres okupacji niemieckiej, można też jeszcze spotkać w rejonie ulic: Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Henryka Sienkiewicza i Ostrogórskiej. Inspiracją moich wypraw z Katowic w ten odległy rejon Sosnowca, były jednak poszukiwania nie tylko uroczych kamieniczek, ale wyjątkowo też dla mnie wówczas tajemniczej kamienicy, w której jakoby ponoć w czasach okupacji niemieckiej mieściło się policyjne więzienie zastępcze. A przywołał ją publicznie po raz pierwszy po 1945 roku do pamięci mieszkańców Sosnowca w swojej publikacji książkowej pan prof. dr hab. Andrzej Szefer, ale miało to miejsce dopiero w latach 80. XX wieku1/. Jak dotąd bowiem, to po 1945 roku na ten temat w Sosnowcu, panowało całkowite milczenie. W całym tego słowa znaczeniu! Ten temat niczym zaraza nie pojawiał się więc wówczas nigdy zarówno na lekcji historii w moim liceum „Staszic” (przynajmniej od roku 1945 do 1955) jak i w publikacjach prasowych oraz w innych jeszcze ówczesnych środkach masowego przekazu publicznego.
****
Tym razem dotarłem tu jednak już samotnie, kwietniową wiosną 2018 roku, gdyż dotychczasowa, od 54. lat towarzyszka naszych wspólnych wypraw, moja żona Renia, już odeszła na zawsze z tego świata 1 sierpnia 2017 roku. Wprawdzie o tej kamienicy więziennej w naszej rodzinie krążyły już od dawna reminiscencje, ale raczej zawsze były pokryte barwą nostalgicznych wspomnień, utożsamiających się tylko z edukacją pedagogiczną. Bowiem moja mama Stefania Maszczyk, przedwojenna jeszcze dyplomowana nauczycielka, wspominała, że w tym rejonie Sosnowca były szkoły żydowskie z których ponoć jedną z nich w czasach okupacji niemieckiej zamieniono już jednak na więzienie niemieckie. Przynajmniej taką skrótową, wręcz lakoniczną informację o tej kamienicy, absolutnie jednak niepoparta żadnym konkretnymi faktami, ponoć pozyskała gdzieś w latach 70. XX wieku od swych byłych koleżanek szkolnych. Trudności w odnalezieniu tej konkretnej kamienicy polegały jednak głównie na tym, że okolica ta na przestrzeni tylko ostatnich kilkunastu lat uległa już takiej niesamowitej metamorfozie, że mimo intensywnych poszukiwań nie mogliśmy tutaj na to zagubione pośród kamieniczek podwórko nigdy skutecznie dotrzeć. Bowiem stare, niezmiernie jednak przepiękne w swej urodzie kamieniczki i komórkowe podwórka z trzepakami, zostały już tak ze wszystkich stron oblepione zupełnie nową zabudową, głównie z licem kolorowego styropianu, że zasłoniły skutecznie te stare jeszcze zabudowania przed oczami przechodniów pokonującymi te ciągi uliczne.
****
[Zdjęcie autora z kwietnia 2108 roku. Po lewej jeden z budynków dawnej żydowskiej szkoły od strony ulicy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Po prawej natomiast u stóp ceglastej bardzo już starej wiekowo kamienicy ciągnie się przyklejony rząd dawnych tradycyjnych komórek.]
[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. W głębi na wprost widoczna ceglasta kamienica, to jedna z żydowskich żeńskich szkół od strony ulicy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, jednak o charakterze administracyjnym jakie tu stały już II Rzeczypospolitej Polsce na tym rozległym podwórku. Po prawej widoczne komórki to te same co na powyższym zdjęciu.]
[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. Ten sam rząd podwórkowych komórek, co na powyższych dwóch zdjęciach.]
****
Inspiracją do ponownego udania się w kwietniu 2018 roku z Katowic w ten rejon Sosnowca, była sosnowiecka informacja publikacyjna, jakoby z inicjatywy Klubu Gazety Polskiej w 2017 roku, a popartej przez IPN, Urząd Miasta Sosnowca zawiesił na jednym z budynków tablicę pamiątkową o byłym niemieckim i powojennym, po 1945 roku więzieniu.
[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. Tablica pamiątkowa.]
Po dotarciu na miejsce, jak widzę, to niektóre parapety okienne ceglastych kamieniczek są już jak na warunki wiosenne ukwiecane, podobnie jak w innych sąsiednich też zabudowaniach, a spoza nich zerkają w moim kierunku ciekawskie oczy, nieznanych mi jednak osób. Ta jednak poszukiwana przez autora więzienna kamienica (lata 1939 – 1945), o numerze 5A zaliczana obecnie do ulicy Ostrogórskiej, to w okresie II Rzeczypospolitej Polski była jeszcze żydowską żeńską szkołą. W związku jednak z zapotrzebowaniem edukacyjnym, w bliskiej odległości od tego budynku, podobno postawiono więc jeszcze kolejną też wielokondygnacyjną kamienicę.
****
Dopytywani jednak o szczegóły lokalizacyjne tej drugiej kamienicy nieliczni mieszkańcy jakich tu przypadkowo napotykam w wijących się uliczkach i na podwórkach, tylko charakterystycznie wstrząsają ramionami. Jeden z nich podobno miejscowy stolarz, z życzliwym uśmiechem nawet oświadcza:
-„O drugim budynku tej samej żydowskiej szkoły pierwszy raz w ogóle słyszę. Zresztą jestem przyjezdnym. Mieszkam bowiem w Sosnowcu dopiero od Gierka”.
Delikatnie więc pytam kolejną spotkaną osobę. Tym razem jest to już wiekowa kobieta i do tego jeszcze miejscowa, „od urodzenia” – jak z życzliwym uśmiechem i dumą oświadcza. Ale również i ona tylko z niewiedzą wzrusza ramionami. A przecież wiem doskonale, że w tym ostrogórsko – sienkiewiczowskim rejonie Sosnowca jeszcze przed wojną, stały dwa niedaleko siebie kilkukondygnacyjne budynki zaliczane do tej samej żeńskiej żydowskiej szkoły. Takie nieuściślone bowiem informacje, co już wyżej zasygnalizowałem, pozyskałem już pewnego dnia od mojej mamy, Stefani Maszczyk, która też w okresie II Rzeczypospolitej Polski, jako dyplomowana polska nauczycielka, uczyła też dzieci żydowskie języka polskiego. Tych informacji nie mogę jednak obecnie skonfrontować z moją mamą, gdyż zmarła już w 1995 roku. Obok jak widzę to jednak stoją podobne ceglaste kamieniczki. Czy jedna z nich mogła być kiedyś tą drugą bryłą żydowskiej szkoły? Dlaczego jednak szukam tej drugiej kamienicy? Ano dlatego, że według pana prof. dr hab. Andrzeja Szefera, w jednaj z nich, dzisiaj oznaczonej numerem 5A Ostrogórska, w czasach okupacji niemieckiej mieściło się policyjne więzienie zastępcze, a w drugim (numer budynku?) z kolei jak zeznała już pani Józefa Piechocińska była szkoła 2/. Ten wątek wspomnień historycznych jest o tyle najbardziej wiarygodny, gdyż pani Józefa Piechocińska tamte dni w trakcie zeznań wspominała tak: