Janusz Maszczyk: NIEMIECKIE POLICYJNE WIĘZIENIE ZASTĘPCZE (ERSATZPOLIZEIGEFANGNIS) W SOSNOWCU

[Zdjęcia autora z kwietnia 2018 roku. Po lewej środkowy ceglasty, pięciokondygnacyjny budynek (po prawej stronie na styropianie widoczna malutka tablica pamięci), to jeszcze dawna żeńska szkoła żydowska, a w czasach okupacji niemieckiej policyjne więzienie zastępcze. Natomiast w latach 1945 – 1953 więzienie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (UBP). Po prawej stronie w powiększonym już formacie od 2017 roku wisząca tablica na obklejonym styropianem cytowanym budynku…]

     Za moich jeszcze dziecięcych i młodzieńczych lat – Sosnowiec – pod względem zabudowy i ciągów ulicznych oraz towarzyszącej też temu niezwykłemu zjawisku specyficznej zabudowy infrastrukturalnej, był miastem wprost nietuzinkowym. Charakteryzował się bowiem wielokulturowym budownictwem. Porównywalnym nawet w pewnym stopniu do fragmentarycznych pełnych uroków kresowych zaułków starówek lwowskich, czy wileńskich. Takie przynajmniej romantyczno – nostalgiczne historie krążyły w mojej szeroko rozumianej rodzinie. Co zresztą zawsze inspirował i potwierdzał znawca tamtych kresowych stron z okresu II Rzeczypospolitej Polski, mój wujek, a brat rodzony mojej mamy, w stopniu kapitana WP, adiutant dowódcy 80 p.p. im. Strzelców Nowogródzkich ze Słonima oraz etatowy też pracownik wojskowego Wywiady II Oddziału sztabu Generalnego WP – referatu „Wschód”. Kamienice więc z licem czerwono – brązowej cegły, niskie i wielokondygnacyjne, do tego jeszcze z niezwykle zróżnicowaną zabudową komórkową i podwórkami nasyconymi dziecięcymi okrzykami, nie były więc dla mnie w tamtych latach zjawiskiem odkrywczym. Dominowały bowiem wówczas wszędzie na terenie niemal całego rozległego Sosnowca, tak jak gwiżdżące i dymiące parowozy, czy rozkołysane pośród kocich łbów motorowe tramwaje z doczepionymi doń przyczepami. Dzisiaj niestety, ale takie zespoły uroczych kamienic mają w tym mieście już tylko charakter śladowy.

****

Takie właśnie urocze ceglaste kamienice i podwórka, pamiętające jeszcze czasy zaborów Rosji carskiej oraz wolnej już Ojczyzny – II Rzeczypospolitej Polski – podobnie jak i krwawy okres okupacji niemieckiej, można też jeszcze spotkać w rejonie ulic: Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Henryka Sienkiewicza i Ostrogórskiej. Inspiracją moich wypraw z Katowic w ten odległy rejon Sosnowca, były jednak poszukiwania nie tylko uroczych kamieniczek, ale wyjątkowo też dla mnie wówczas tajemniczej kamienicy, w której jakoby ponoć w czasach okupacji niemieckiej mieściło się policyjne więzienie zastępcze. A przywołał ją publicznie po raz pierwszy po 1945 roku do pamięci mieszkańców Sosnowca w swojej publikacji książkowej pan prof. dr hab. Andrzej Szefer, ale miało to miejsce dopiero w latach 80. XX wieku1/. Jak dotąd bowiem, to po 1945 roku na ten temat w Sosnowcu, panowało całkowite milczenie. W całym tego słowa znaczeniu! Ten temat niczym zaraza nie pojawiał się więc wówczas nigdy zarówno na lekcji historii w moim liceum „Staszic” (przynajmniej od roku 1945 do 1955) jak i w publikacjach prasowych oraz w innych jeszcze ówczesnych środkach masowego przekazu publicznego.

****

Tym razem dotarłem tu jednak już samotnie, kwietniową wiosną 2018 roku, gdyż dotychczasowa, od 54. lat towarzyszka naszych wspólnych wypraw, moja żona Renia, już odeszła na zawsze z tego świata 1 sierpnia 2017 roku. Wprawdzie o tej kamienicy więziennej w naszej rodzinie krążyły już od dawna reminiscencje, ale raczej zawsze były pokryte barwą nostalgicznych wspomnień, utożsamiających się tylko z edukacją pedagogiczną. Bowiem moja mama Stefania Maszczyk, przedwojenna jeszcze dyplomowana nauczycielka, wspominała, że w tym rejonie Sosnowca były szkoły żydowskie z których ponoć jedną z nich w czasach okupacji niemieckiej zamieniono już jednak na więzienie niemieckie. Przynajmniej taką skrótową, wręcz lakoniczną informację o tej kamienicy, absolutnie jednak niepoparta żadnym konkretnymi faktami, ponoć pozyskała gdzieś w latach 70. XX wieku od swych byłych koleżanek szkolnych. Trudności w odnalezieniu tej konkretnej kamienicy polegały jednak głównie na tym, że okolica ta na przestrzeni tylko ostatnich kilkunastu lat uległa już takiej niesamowitej metamorfozie, że mimo intensywnych poszukiwań nie mogliśmy tutaj na to zagubione pośród kamieniczek podwórko nigdy skutecznie dotrzeć. Bowiem stare, niezmiernie jednak przepiękne w swej urodzie kamieniczki i komórkowe podwórka z trzepakami, zostały już tak ze wszystkich stron oblepione zupełnie nową zabudową, głównie z licem kolorowego styropianu, że zasłoniły skutecznie te stare jeszcze zabudowania przed oczami przechodniów pokonującymi te ciągi uliczne.

****

[Zdjęcie autora z kwietnia 2108 roku. Po lewej jeden z budynków dawnej żydowskiej szkoły od strony ulicy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Po prawej natomiast u stóp ceglastej bardzo już starej wiekowo kamienicy ciągnie się przyklejony rząd dawnych tradycyjnych komórek.]

[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. W głębi na wprost widoczna ceglasta kamienica, to jedna z żydowskich żeńskich szkół od strony ulicy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, jednak o charakterze administracyjnym jakie tu stały już II Rzeczypospolitej Polsce na tym rozległym podwórku. Po prawej widoczne komórki to te same co na powyższym zdjęciu.]

[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. Ten sam rząd podwórkowych komórek, co na powyższych dwóch zdjęciach.]

****

     Inspiracją do ponownego udania się w kwietniu 2018 roku z Katowic w ten rejon Sosnowca, była sosnowiecka informacja publikacyjna, jakoby z inicjatywy Klubu Gazety Polskiej w 2017 roku, a popartej przez IPN, Urząd Miasta Sosnowca zawiesił na jednym z budynków tablicę pamiątkową o byłym niemieckim i powojennym, po 1945 roku więzieniu.

[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. Tablica pamiątkowa.]

Po dotarciu na miejsce, jak widzę, to niektóre parapety okienne ceglastych kamieniczek są już jak na warunki wiosenne ukwiecane, podobnie jak w innych sąsiednich też zabudowaniach, a spoza nich zerkają w moim kierunku ciekawskie oczy, nieznanych mi jednak osób. Ta jednak poszukiwana przez autora więzienna kamienica (lata 1939 – 1945), o numerze 5A zaliczana obecnie do ulicy Ostrogórskiej, to w okresie II Rzeczypospolitej Polski była jeszcze żydowską żeńską szkołą. W związku jednak z zapotrzebowaniem edukacyjnym, w bliskiej odległości od tego budynku, podobno postawiono więc jeszcze kolejną też wielokondygnacyjną kamienicę.

****

Dopytywani jednak o szczegóły lokalizacyjne tej drugiej kamienicy nieliczni mieszkańcy jakich tu przypadkowo napotykam w wijących się uliczkach i na podwórkach, tylko charakterystycznie wstrząsają ramionami. Jeden z nich podobno miejscowy stolarz, z życzliwym uśmiechem nawet oświadcza:

-„O drugim budynku tej samej żydowskiej szkoły pierwszy raz w ogóle słyszę. Zresztą jestem przyjezdnym. Mieszkam bowiem w Sosnowcu dopiero od Gierka”.

Delikatnie więc pytam kolejną spotkaną osobę. Tym razem jest to już wiekowa kobieta i do tego jeszcze miejscowa, „od urodzenia” – jak z życzliwym uśmiechem i dumą oświadcza. Ale również i ona tylko z niewiedzą wzrusza ramionami. A przecież wiem doskonale, że w tym ostrogórsko – sienkiewiczowskim rejonie Sosnowca jeszcze przed wojną, stały dwa niedaleko siebie kilkukondygnacyjne budynki zaliczane do tej samej żeńskiej żydowskiej szkoły. Takie nieuściślone bowiem informacje, co już wyżej zasygnalizowałem, pozyskałem już pewnego dnia od mojej mamy, Stefani Maszczyk, która też w okresie II Rzeczypospolitej Polski, jako dyplomowana polska nauczycielka, uczyła też dzieci żydowskie języka polskiego. Tych informacji nie mogę jednak obecnie skonfrontować z moją mamą, gdyż zmarła już w 1995 roku. Obok jak widzę to jednak stoją podobne ceglaste kamieniczki. Czy jedna z nich mogła być kiedyś tą drugą bryłą żydowskiej szkoły? Dlaczego jednak szukam tej drugiej kamienicy? Ano dlatego, że według pana prof. dr hab. Andrzeja Szefera, w jednaj z nich, dzisiaj oznaczonej numerem 5A Ostrogórska, w czasach okupacji niemieckiej mieściło się policyjne więzienie zastępcze, a w drugim (numer budynku?) z kolei jak zeznała już pani Józefa Piechocińska była szkoła 2/. Ten wątek wspomnień historycznych jest o tyle najbardziej wiarygodny, gdyż pani Józefa Piechocińska tamte dni w trakcie zeznań wspominała tak:

-„Chodził na ‘spacer’ (przyp. autora: pan Józef Piechociński) po podwórku więziennym boso. Widziałam to naocznie. Przy budynku więziennym była bowiem szkoła i kiedy ja oraz inne kobiety chciałyśmy widzieć swoich mężów, to szłyśmy na IV piętro tej szkoły i tam z okienka w korytarzu można było zobaczyć jak jeden za drugim szli więźniowie”.

 W maju 2018 roku wyruszam więc z Katowic do Sosnowca kolejny już raz. Tym jednak razem wraz z moimi o kilkadziesiąt lat młodszymi przyjaciółmi: Pawełkiem Ptak i Grzesiem Onyszko. Już na rozległych podwórku Grzesiu Onyszko, historyk i pasjonat Sosnowca, wskazuje nam poszukiwaną drugą dawną kamienicę, która według jego rozeznania w okresie międzywojennym służyła głównie kierownictwu szkoły i administracji oraz jako przydziałowe mieszkania służbowe dla pedagogów z tych dwóch żydowskich żeńskich szkół. Ponieważ kamienica, jak to wzrokowo oceniamy, jest gabarytowo pokaźna, więc całkiem też możliwe, iż funkcjonowały w niej jeszcze wtedy pewne też wydzielone klasy. Według jego informacji była to kamienica nr 30 obecnie zaliczana do uliczki Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W okresie międzywojennym dojście do tej kamienicy było wytyczone zarówno od strony ulicy Ks. Kardynała St. Wyszyńskiego jak i po pokonaniu długiego podwórka od strony ulicy Henryka Sienkiewicza oraz od współczesnego ronda im. Edwarda Gierka. Dalszych losów tej kamienicy w okresie okupacji niemieckiej Grzesiu Onyszko nie jest już jednak w stanie określić.

Na szczęście jak się okazuje to redaktor Dziennika Zachodniego pan Sebastian Reńca w artykule pt.: „Ofiary kaźni będą upamiętnione”, który ukazał sięw dniu 23 października 2008 r., ten temat już jednak uzupełnił o pozyskane nowe fakty 3/. Ale do tej kolejnej już informacji, to dotarłem jednak dopiero w maju 2018 roku, po powrocie z Sosnowca do swojego mieszkania w Katowicach i to w trakcie jak pisałem już ten artykuł. Pan Sebastian Reńca w dzienniku Zachodnim pisał bowiem wtedy tak:

„Innym miejscem kaźni, oddalonym zaledwie o około 200 metrów od dawnych fabrycznych hal Schoena, jest budynek przy ulicy Ostrogórskiej 5a. Dziś mieszkają w nim lokatorzy, a w czasie okupacji mieściło się w nim więzienie. Po sierpniowym tekście w naszej gazecie o obozie przy ul. 1 Maja skontaktował się z nami Leszek Gebel, który pamięta dokładnie, co działo się w tym miejscu. – Niemcy zrobili w pobliżu szkołę, do której chodziłem jako dziecko. Czasami z okien widzieliśmy, jak katowano na podwórzu więźniów – wspomina Leszek Gebel”. Koniec cytatu.

Okazuje się więc, że w budynku bramnym nr 30 od strony obecnej ulicy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, faktycznie jak to już wcześniej zeznała przed Główną Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach pani Józefa Piechocińska, Niemcy uruchomili jednak dla Polaków, podobnie jak w innych też miejscach Sosnowca szkołę. To właśnie z okien korytarza tej żydowskiej kiedyś szkoły, prawdopodobnie za zgodą litościwego woźnego, Polacy faktycznie obserwowali położony opodal budynek więzienny i plac, po którym poruszali się teraz uwięzieni ich bliscy z rodziny. Polskie bowiem szkoły, pod ścisłą kontrolą okupanta niemieckiego, o okrojonej jednak do niewyobrażalności tematyce, faktycznie bowiem zostały uruchomione na terenie Sosnowca, o czym oficjalnie polskie społeczeństwo tego miasta zostało nawet poinformowane specjalnym poniższym dwujęzycznym komunikatem4/.

[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. W tyle dawna kamienica nr 30 zaliczana obecnie do uliczki Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie w okresie międzywojennym mieściła się, głównie administracja i mieszkania służbowe dla pedagogów z żydowskiej szkoły. Na wprost w tym samym budynku po lewej stronie okna z korytarza z dawnej żydowskiej szkoły. To z tego prawdopodobnie pionu okiennego pani Józefa Piechocińska obserwowała plac więzienny i widziała swego męża jak poruszał się boso po klepisku.]

[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. Ta sama przedwojenna jeszcze kamienica żydowskiej szkoły co wyżej o numerze 30 oraz bramne przejście do ulicy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W tyle widoczny parkan, który od strony uliczki Ks. Kardynała St. Wyszyńskiego otacza  Bazylikę katedralną Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.]

[Na trzech powyższych zdjęciach widoczna ta sama kamienica żydowskiej szkoły (obecnie nr 30 przy ulicy Ks. Kardynała St. Wyszyńskiego), gdzie w okresie II Rzeczypospolitej Polski mieściło się głównie kierownictwo i administracja oraz mieszkania służbowe dla nauczycieli.]

[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. Ujęcie od strony ulicy Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Budynek nr 30 dawnej żeńskiej szkoły żydowskiej. Poza jego bramnym przejściem, w oddali po lewej stronie widoczny ceglasty budynek dawnej żydowskiej szkoły (obecnie jako 5A i zaliczany do ulicy Ostrogórskiej), w którym w czasach okupacji niemieckiej mieściło się policyjne więzienia zastępcze.]

****

     Policyjne więzienie zastępcze w obecnym budynku nr 5A przy ulicy Ostrogórskiej utworzono w związku z likwidacją zastępczego więzienia policyjnego przy ulicy 1 Maja 21 i po dokonanej adaptacji wnętrz oddano go do dyspozycji niemieckich władz z początkiem 1943 roku. W tym pięciokondygnacyjnym ceglastym budynku wraz z piwnicami utworzono dla więźniów 36 cel o różnej wielkości. Jak również dla niemieckiej obsługi więziennej „pomieszczenia służbowe i gospodarcze…[…]… Okna cel miały kraty z ‘koszami”. Do budynku więziennego, który frontem był usytuowany do ulicy Henryka Sienkiewicza, docierało się wówczas poprzez niemiecką wartownię od strony ulicy Ostrogórskiej. Więzienie, gdy jeszcze budynek był żydowską szkołą to był otoczony ozdobnym murem. Z tym, że od strony ulicy Henryka Sienkiewicza zamiast muru ciągnął się ozdobny drewniany parkan. Okazuje się, że fragmencik tego muru jeszcze się do współczesnych czasów zachował, co utrwaliłem na poniższym zdjęciu.

[Zdjęcie autora z maja 2018 roku. Po lewej stronie budynek dawnej żydowskiej żeńskiej szkoły o numerze 5A – Ostrogórka (drugi jest utrwalony na innych zdjęciach), który po adaptacji został przez Niemców dostosowany jako więzienie. W środku widoczny jeszcze fragmencik dawnego szkolnego muru i niemiecka już nadmurowana jego górna część, gdy budynek w 1943 roku zamieniano już na zastępcze policyjne więzienie.]

Ten parkan w czasie gdy adoptowano budynek na więzienie to został już jednak zastąpiony też murem. W zasadzie lico tej dawnej żeńskiej żydowskiej szkoły od strony podwórka nie uległo do dzisiaj specjalnym przeróbkom, poza usunięciem drewnianych więziennych „koszy” i wmontowaniu nowych eleganckich ram okiennych. Jednak to co widzę, to jak na ironię losu, kolejna już sosnowiecka niemiecka katownia ulega już jednak gruntownemu przeistaczaniu się. Część bowiem historycznego dawnego budynku więziennego jest już pokrywana tandetnym styropianem, na którym zawieszono nawet pamiątkowa płytę.

[Zdjęcie autora z maja 2018 roku. Na wprost po prawej stronie (za samochodem w kolorze czarnym) oblepiona już od tej strony dawna jeszcze z okresu II Rzeczypospolitej Polski żydowska żeńska szkoła. Na styropianie na samym dole po lewej stronie widoczna tablica pamięci. W latach 1943 – 1945 w tym budynku mieściło się niemieckie więzienie, a po 1945 – 1953 więzienie – Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.]

[Zdjęcie autora z kwietnia 2018 roku. Tablica pamięci na dawnym budynku więziennym, oblepionym już jednak od tej strony obskurnym styropianem.]

[Zdjęcie autora z maja 2018 roku. Ten sam więzienny budynek, tylko od strony, gdzie nie został jeszcze pokryty styropianem.]

Otwory okienne i piwniczne pozostały jednak takie same jak w czasach okupacji niemieckiej, w których ponoć miesiły się wtedy magazyny więzienne oraz kuchnia. Natomiast na parterze tego ceglastego pięciokondygnacyjnego budynku ponoć były wtedy pomieszczenia dla „kierownika więzienia, kancelaria, strażnica wraz z pokojem sypialnym dla warty, izba przesłuchań – kaźń oraz pokój dla więźnia oczekującego na przesłuchanie”. Z kolei cele więzienne dla kryminalistów, jak ich wtedy zwano, mieściły się wtedy na I i II piętrze. Tych więźniów w zasadzie przesłuchiwało tylko Kripo. Natomiast na III i IV piętrze przesłuchań więźniów politycznych dokonywało już wyłącznie tylko Gestapo. Zarówno jedni jak i drudzy niemieccy funkcjonariusze w trakcie przesłuchań pojmanych Polaków stosowali jednak nieludzkie, wręcz wyjątkowo okrutne, a nawet bestialskie metody tortur. Jak wspomina w cytowanej publikacji książkowej pan prof. dr hab. Andrzej Szefer, to „w pokoju przesłuchań znajdowały się rożne narzędzia tortur: bykowce, szpicruty, zaciskacze na kości rak i nóg, szpile do wbijania pod paznokcie oraz wyciągi na rolkach u sufitu..[…]… Często też gestapowcy szczuli psy na więźniów. Częstokroć w czasie tortur grano na akordeonie, aby zagłuszyć krzyki i jęki więźniów”. Komendantem niemieckiego więzienia był wówczas esesman o polsko jednak brzmiącym imieniu i nazwisku – Józef Olszewski. Z kolei „niektórzy strażnicy, jak Blaschke i Lein, odznaczali się szczególnym okrucieństwem”.

****

     W tym niemieckim więzieniu osadzono i przesłuchiwano zarówno członków z organizacji patriotycznych, takich jak z Armii Krajowej i Polskiej Partii Socjalistycznej – WRN – GL (PPS-WRN – GL), podobnie jak i działaczy z organizacji komunistycznych (Polskiej Partii Robotniczej i Gwardii Ludowej oraz Armii Ludowej) o orientacjach prosowieckich, wręcz nawet prostalinowskich. W tym samym więzieniu osadzono też niektórych członków z grupy Armii Krajowej „Ordona”, którzy 29 sierpnia 1943 roku dokonali napadu na konwój lub zdradzili tylko członkom Armii Krajowej plan przejazdu dorożki konnej z pieniędzmi wiozącymi wypłatę dla robotników z Kopalni „Hrabia Renard” 5/.

Po 1945 roku do 1983 roku, gdy dopiero ukazała się publikacja książkowa pana prof. dr hab. Andrzeja Szefera, co już wyżej tylko zasygnalizowałem, to o tym więziennym budynku w ogóle w Sosnowcu jednak nigdy nie wspominano. Podobnie jak i o dwóch budynkach dawnej żeńskiej żydowskiej szkoły. Z nieznanych przyczyn zamilkły wtedy na ten temat całkowicie wszelkie publiczne środki przekazu! Większość więc sosnowieckiego społeczeństwa nie miała w tamtych latach absolutnie żadnego nawet pojęcia, że w rejonie ulic: Henryka Sienkiewicza, Ostrogórskiej oraz Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego stoją jeszcze dwa budynki dawnej żeńskiej żydowskiej szkoły, z których tylko jeden przeznaczono w 1943 roku na więzienie, a w drugim funkcjonowała pod nadzorem niemieckim dla Polaków 7. klasowa szkoła. Co ciekawe i zastanawiające? Nawet Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce w 1979 roku, tej sosnowieckiej okupacyjnej tematyce poświęciła tylko enigmatyczną informację6/.

Oto ona: „Areszt policyjny – Polizeigefangnis. WAP Ka. OPK, sygn.. 2168,k. 13; RK, sygn..2902, k. 56 – 57. Z. Boda – Krężel. Plany ewakuacji więzień na terenie rejencji katowickiej w 1943 r., „Zaranie Śląskie” 1965, z.1a, s. 401”. Koniec cytatu.

Również znany i niezwykle ceniony wówczas historyk, pan prof. dr hab. Andrzej Szefer w swojej publikacji książkowej z 1983 roku w stosunku do patriotycznych polskich organizacji z czasów okupacji niemieckiej stosuje nieistniejącą wtedy nazwę, jak „GL PPS” (strona 95 cytowanej już książkowej publikacji z 1983 roku). Absolutnie też ani jednym nawet słowem w tym samym znakomitym wydaniu książkowym nie wspomina o losach tego więziennego już budynku po 1945 roku. A przecież publikacja tej książki miała miejsce w 1983 roku. Podobnie, autor tej samej książki, nie wspomniał też, że na tym rozległym podwórku w okresie II Rzeczypospolitej Polski stała jeszcze przy ulicy Kowalskiej druga bryła tej samej żydowskiej szkoła oraz jaką ta kamienica spełniała rolę w okresie okupacji niemieckiej7/. Czy te niedopracowania wynikały więc z wymuszanej wtedy od pisarzy poprawności politycznej, czy dokonała już tego wyłącznie tylko ręka państwowego komunistycznego cenzora?

………………………………………………………………………………………………………….

Autor bardzo serdecznie dziękuje moim młodziutkim przyjaciołom Pawełkowi Ptak i Grzesiowi Onyszko za poświęcenie swego drogocennego czasu i towarzyszenie autorowi w majowej z 2018 roku wędrówce po ostrogórsko – sienkiewiczowskich uroczych zakamarkach ulicznych Sosnowca. Natomiast Grzesiowi Onyszko dziękuję jeszcze dodatkowo za przekazanie w trakcie tej wędrówki bardzo cennych dotychczas nigdzie niepublikowanych faktograficznych informacji o żydowskich szkołach z tego rejonu Sosnowca.

Publikacje i przypisy:

1 – Praca zbiorowa pod redakcją Andrzeja Szefera, „Więzienia Hitlerowskie na Śląsku, w Zagłębiu Dąbrowskim i Częstochowie 1939 – 1945”, wydanie – Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1983.

2 – Aneks. Wspomnienie Józefy Piechocińskiej, Żony Feliksa, straconego w publicznej egzekucji na Placu Ruska w Sosnowcu 1 lutego 1944 roku – strona 96 – cytowanej powyżej (pozycja 1) pracy zbiorowej pod redakcją Andrzeja Szefera.

3 – Informacja pozyskana z Internetu dopiero w pierwszych dniach maja 2018 roku.

4 – Znacznie więcej na temat uruchomionych polskich szkół w Sosnowcu w moim artykule:- „NIÓSŁ NIE TYLKO KAGANEK OŚWIATY”.

5 – Znacznie więcej szczegółów na temat związany z incydentem z 29 sierpnia 1943 roku można pozyskać w moim artykule: – „ZAUŁKAMI NOWEGO SIELCA część 2.”

6 – Główna komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce rada Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa, „Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939 – 1945, Informator encyklopedyczny”, wyd. PWN, Warszawa 1979, s.465.

7 – Uliczka ta na przestrzeni lat wielokrotnie zmieniała nazwę. Przed 1918 rokiem zwana była jako Kowalska, a od 1904 r, jako – Schmiedestrasse, w latach 1918 – 1939 – jako uliczka Kowalska, od 5.III.1940 roku do  1945 – jako uliczka – Zobtengasse, od 1945 do 1989 – najpierw Kowalska, a od 29.X.1981 roku – jako uliczka Ks. Kardynala Stefana Wyszyńskiego.

8 – Wspomnienia rodzinne i własne oraz pozyskane też w kwietniu 2018 roku od wiekowych już mieszkańców z tego rejonu Sosnowca oraz w maju tego samego roku, tym razem już jednak od znanego w Sosnowcu historyka pana Grzegorza Onyszko.

Uprzejmie przypominam, że wszystkie artykułu autora jak do tej pory są publikowane bezinteresownie. Z tego tytułu nie korzystałem więc dotąd nigdy i nie czerpię też nadal żadnych korzyści materialnych, ani też innych jakichkolwiek profitów, poza satysfakcją autorską.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana w systemach przetwarzania lub odzyskiwania danych, ani przekazywana w jakiejkolwiek postaci elektronicznej, odbitki kserograficznej, nagrania lub jakiejkolwiek innej bez uprzedniej pisemnej zgody autora tego artykułu.

 

KATOWICE, MAJ 2018 ROKU

 

                                                                                                                                                                                                                                     JANUSZ MASZCZYK

Bear