Janusz Maszczyk: Kocimi łbami uliczką Nowopogońską

W latach II Rzeczypospolitej Polskiej ta urokliwa dla przechodniów i fotografów przewiązka – jak mawiał mój ojciec – z kolei już przez urzędników z tej fabryki był już zwana – „urzędniczym mostem westchnień”, bowiem wiodła do dyrekcji tej huty, a tam nie zawsze honorowano pochwałami i wysokim wynagrodzeniem pieniężnym „białe kołnierzyki”, ale i wręczano im też decyzje o zwolnieniu z pracy.

Budynek dyrekcji „Rurkowni Huldczyńskiego” jeszcze w okresie II Rzeczypospolitej Polskiej był od chodnika dla pieszych i jezdni, na całej swej długości odgrodzony ciekawym, wręcz urokliwym parkanem, co zresztą jeszcze doskonale widać na powyższej pocztówce i co zapamiętał też jeszcze autor tej publikacji. Wymieniony i widoczny na powyższej pocztówce bajecznie urokliwy parkan kamienno – drewniany, z licznymi uroczymi kolumnami, ciągnął się na całej długości tego budynku aż od samego styku z zabudową wiaduktu Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej, a pokryte po dwóch stronach tej uliczki zabudowania fabryczne ozdobną cegłą w kolorze brązowo – czerwonym błyszczały i mieniły się kolorami jak dorodna panienka w czasie pierwszej randki z przystojnym kawalerem. Ten fabryczny fragment uliczny spośród innych pogońskich zabudowań był więc wówczas niezwykle malowniczy i romantyczny. Nie dziwmy się więc zbytnio tym, że nawet urzekł swą urodą liczne grono polskich geografów i fotografów, którzy zapewne wówczas nie tylko takie cuda architektoniczne w Polsce i przynajmniej w Europie widywali…

[Zdjęcie wykonano w maju 2013 roku. Po prawej stronie dawny jeszcze budynek dyrekcji „Rurkowni Huldczyńskiego”. W tamtych sentymentalnych i romantycznych latach II Rzeczypospolitej Polskiej do widocznego na zdjęciu budynku dyrekcji można się było dostać wyłącznie tylko poprzez główną portiernię, która się mieściła po drugiej stronie uliczki Nowopogońskiej i to po pokonaniu jeszcze stosunkowo solidnego odcinka licznych korytarzy biurowych włącznie z zawieszoną ponad jezdnią przewiązką.Na zdjęciu widoczna jeszcze w dawnym budynku dyrekcji charakterystyczna wnęka, gdzie zawieszona ponad uliczką łukowata przewiązka łączyła się kiedyś z tym budynkiem. To miejsce połączenia przewiązki z budynkiem dawnej dyrekcji jest jeszcze na tym zdjęciu doskonale widoczne, zostało tylko zamienione na okno (druga kondygnacja,  piąte w kolejności okno od prawej strony). Portiernia poprzez, którą się można było dostać na teren fabryczny mieściła się od zawsze po lewej stronie jezdni, mniej wówczas więcej naprzeciw ostatnich okien dyrekcji ( w pobliżu widocznych ponad jezdnią konstrukcji metalowych).]

* * * *

Do eleganckiego i dostojnego budynku, gdzie przez wiele lat mieściła się tylko dyrekcja „Rurkowni Huldczyńskiego” oraz tylko wyjątkowe specjalistyczne urzędnicze wydziały dyrekcji, można się było dostać wyłącznie tylko poprzez główną portiernię, a następnie trzeba było jeszcze pokonać plac fabryczny oraz na dalszych już odcinkach stosunkowo długie odcinki wijących się tam korytarzy jakie były usytuowane w dwóch budynkach. Dopiero na samym już końcu „tej urzędniczej drogi przez mękę” pozostawała jeszcze do pokonania zawieszona ponad jezdnią ta niezwykle malownicza przewiązka.

Budynek dyrekcji z leżącym opodal fabrycznym robotniczym osiedlem mieszkaniowym (dwa bloki mieszkalne) łączyła dwuskrzydłowa stylizowana brama. Te dwa fabryczne robotnicze osiedlowe budynki, o czym już wyżej wspominałem, były wprost bliźniaczo podobne do stojących jeszcze obecnie trzech zabudowań dawnego osiedla urzędniczego przy Placu Tadeusza Kościuszki. Nie znam przyczyny, ale będąc w doskonałym jeszcze stanie technicznym, zostały nagle zburzone jeszcze w latach 70. XX wieku.

Natomiast poza opisywaną bramą, aż do samej rzeki Czarnej Przemszy rozciągała się jeszcze wtedy stosunkowo duża niezbudowana przestrzeń. Po 1945 roku powstaną tam boiska do siatkówki i koszykówki, które będą administrowane przez Koło Sportowe „Stal„ przy Hucie „Sosnowiec”. Ten fabryczny klub sportowy był wtedy filią profesjonalnego Klubu Sportowego „Stal”, którego kierownictwo mieściło się na terenie boiska piłkarskiego przy Alejach Józefa Montwiłła Mireckiego. Ten rozległy teren sportowy jeszcze w latach 50. XX wieku był odgrodzony wysokim ceglastym murem, bowiem na około 2,5 metra i ciągnął się cały czas wzdłuż rzeki Czarnej Przemszy, na odcinku co najmniej kilkuset metrów. W tym malowniczym murze w okolicy już jednak boiska do siatkówki była wmontowana metalowa, niezwykle ozdobna furtka, ciągle jednak ku naszemu zdumieniu i rozgoryczeniu jednak niestety, ale zaryglowana. Wtedy więc mimo woli  zmuszeni byliśmy pokonywać ten wysoki mur. Bowiem bardzo często po treningach czy rozegranych meczach jeszcze w pierwszych latach 50. XX wieku korzystaliśmy z kąpieli rzecznej, gdyż jeszcze wtedy tocząca swe wody Czarna Przemsza nie była tak zanieczyszczona jak to nastąpiło już niebawem.

Troszeczkę dalej, bowiem od strony uliczki Wodnej, pomiędzy ciągnącym się wzdłuż rzeki kamiennym murem, a stojącymi przy uliczce Nowopogońskiej dwoma budynkami robotniczego osiedla mieszkaniowego i charakterystycznego ciągu dwupiętrowych komórek (budynki i komórki były bliźniaczo podobne do tych z Palcu Tadeusza Kościuszki), ciągnęło się jeszcze wtedy szerokie pasmo pracowniczych ogródków, wiecznie kolorowych, pełnych bowiem rosnących tam kwitnących drzew i krzewów oraz kwiatów i nasyconych też kojącym śpiewem ptaków. Ogródki od strefy sportowej już po 1945 roku jednak odgrodzono wysoką na trzy metry solidną drucianą siatką, którą zawieszono na wbitych w ziemię wysokich na ponad trzy metry rurach o średnicy 100 mm. Tę obskurną drucianą siatkę, by nie rdzewiała wielekroć powlekano smołą, co wielu z nas niemiłosiernie jednak kłuło w oczy. Przynajmniej tych, którzy byli bardziej wrażliwi na piękno otoczenia. Wyjątkowo zresztą te rozpięte druty kolidowały ze stykającym się tu jeszcze od czasów międzywojennych majestatycznym i urokliwym ceglastym murem, który jak już wspominałem oddzielał od rzeki Czarnej Przemszy zarówno teren boiska sportowego jak i opisywaną infrastrukturę osiedlowo – ogródkową.

Po lewej stronie, idąc od samego wiaduktu kolejowego uliczką Nowopogońką,wznosił się jeszcze co najmniej do lat 50. XX wieku wysoki i solidny oraz okazały ceglasty biurowiec, zespolony z podobnym budynkiem, ale już o troszeczkę niższej kondygnacji. Ten ostatni z kolei kończył się dosłownie tuż, tuż przy ceglastym murze głównej i jedynej wtedy bramie wjazdowej na teren „Rurkowni Huldczyńskiego”. Fragment tego budynku jest widoczny na poniższym zdjęciu, które dopiero nie tak dawno temu pozyskałem jakimś cudem od pana Pawła Ptak. Te fabryczne budynki, zwłaszcza pierwszy od wiaduktu, są doskonale widoczne na wyżej prezentowanym moim rysunku, podobnie jak i na pozyskanej pięknej pocztówce. U podnóża, tego pierwszego od wiaduktu kolejowego biurowca, tuż, tuż przy samym chodniku, była od zawsze umieszczona w głębokiej wnęce fikuśna „urzędnicza furtka”. Jak pamiętam, to cała była  ozdobiona kamiennym portalem, którą utrwaliłem na moim rysunku, ale jest również fragmentarycznie widoczna na wymienionej już starej jeszcze, unikatowej pocztówce. Ta drewniana stylistyczna i solidnie wykonana furtka była obramowana kamieniem wapiennym, prawie identyczny jak przy zabudowie wiaduktu i innych też zabudowaniach fabrycznych, do tego jeszcze zabezpieczona kutymi, ozdobnymi pasami i stalowymi wypukłymi nitami, podobnymi do dzisiejszych ozdób górali z Zakopanego. Jak pamiętam zawsze jednak na głucho była zamknięta. Jak wspominał  mój ojciec – „otwierano ją w zasadzie tylko sporadycznie. W zasadzie tylko wtedy gdy wnoszono do biurowca wyjątkowo dużą ilość zakupionych pachnących jeszcze drukiem nowych materiałów biurowych”.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21

Bear