Janusz Maszczyk: Karty historii z okupowanego przez Niemców Sosnowca (1939-1945)

Jak wspomina Komendant „Śl. O. AK”: – „Niestety, z patrolu Jackowski mógł ściągnąć tylko swego brata. Poszliśmy więc we trzech na miejsce wyznaczonej zbiórki” w okolicę „szybu ‘Ludwik’ przy ul. Mierosławskiego”. Koniec cytatu „W AK na Śl. Katowice, s.240”. Po przybyciu już na miejsce zastano „duża gromadę ludzi”, wyposażoną w wiadra z farbą, szablony i wielkie malarskie pędzle. Wśród nich był też „harcmistrz Zygfryd Korek” (przyp. autora: – brat Romana Korka”; nasz sąsiad z Placu Tadeusza Kościuszki), gdzie w jego mieszkaniu swą okupacyjną „melinę” miał też nasz Komendant „Śl. O. AK”. Dopiero jednak w Sielcu jak wspomina autor tego powojennego wydania książkowego, już na miejscu, okazało się, że to pieczołowicie ponoć zaplanowane przedsięwzięcie jest w rezultacie jednak nieprecyzyjnie zorganizowana, gdyż mająca ją ubezpieczać specjalna akowska ochrona, nie posiadała w ogóle uzbrojenia. Sam Komendant AK na ten temat zresztą pisze tak:

-„miałem jedynie 9 mm czternastostrzałowego ‘FN’, obaj ludzie z patrolu (przyp. autora: prawdopodobnie harcmistrz H.Jackowski i harcmistrz Zygfryd Korek) zaś po jednej czeskiej zbrojówce 7,65 mm. Dwa magazynki na pistolet”. Koniec cytatu „W AK na Śl. Katowice, s. 240”.

Komendant AK w pierwszej więc chyba chwili podjął jednak wtedy rozsądną decyzję odstąpienia od propagandowego „malowania” tej dzielnicy Sosnowca. W wyniku jednak próśb i nalegań podwładnych – jak sam pisze – a szczególnie ponoć błagalnych próśb samego harcmistrza H. Jackowskiego, wydaje jednak ostatecznie zgodę, by symbole namalować, ale tylko na ówczesnych murach dawnej Kopalni „Hr. Renard”, a teraz już funkcjonującej pod zmienionym okupacyjnym szyldem jako – GrafRenard – Mauveschacht i na jeszcze dalszych odcinkach zaułków Sielca i Nowego Sielca. Zakończenie jednak całej akcji miało już definitywnie nastąpić z chwilą tylko przekroczenia zawieszonego jeszcze wtedy ponad rzeką Czarną Przemszą drewnianego mostu na końcowych metrach Nowego Sielca, a umiejscowionego tuż, tuż na wyciągnięcie ręki obok Placu Tadeusza Kościuszki. Mojego zresztą miejsca urodzenia i zamieszkania. Ten drewniany, szeroki i wytrzymały też tonażowo most był wówczas usytuowany dosłownie w tym samym miejscu co poniższa żelbetowa kładka na zdjęciu nr 1.

[Zdjęcie autora z końcowych lat 60. XX wieku, już po uregulowaniu rzeki Czarnej Przemszy. Na zdjęciu na wprost poza kładką około 80 – 100 metrów długości dawna uliczka Browarna. Wówczas sąsiadowała z renardowskim browarem i fabryczką sztucznego lodu (po lewej stronie jeszcze został utrwalony fabryczny – browarny budynek; – więcej na –www.wobiektywie2018.5v.pl – artykuł autora – „Zaułkami Nowego Sielca cz. 1” ). W dali, po prawej stronie zdjęcia, już poza kaplicą – kościółkiem, widoczny dach i fragmencik renardowskiego urzędniczego ceglastego budynku, gdzie doszło do starcia zbrojnego (więcej na ten temat w tekście). Zdjęcie wykonano już z terenu Placu Tadeusza Kościuszki.]

****

Już jednak w trakcie wykonywania pierwszych szablonowych napisów na murach GrafRenard –Mauveschacht (dawna Kopalnia „Hr. Renard”) doszło do nieprzewidzianego absolutnie incydentu ze strony polskiej konspiracji. Bowiem w chwili gdy „malarze wzięli się żwawo do roboty”, to „przy wejściu do kopalni ‘Renard’ nastąpił moment krytyczny. W czasie gdy malarze zajęci byli ‘ozdabianiem’ muru naprzeciw portierni, zapalono tam silny reflektor. To nas zaskoczyło. O reflektorze nic nie wiedzieliśmy”. Koniec cytatu „W AK na Śl. Katowice, s.240”. Już w tym przypadku okazuje się, że bezpośredni organizatorzy tej akcji, czyli wywiad AK i być może też konspiracyjni harcerze nie rozpracowali jednak wcześniej profesjonalnie i perfekcyjnie sytuacji, gdzie miała być przeprowadzona ta akcja dywersyjna. Tym bardziej, że Werkschutz kopalniany, jak się dopiero w Sielcu okazało, był wyposażony w silny reflektor, który z dużą dozą prawdopodobieństwa zgodnie z regulaminem był uruchamiany co kilkanaście minut, by na zewnątrz oświetlać przyciemnioną nocną porą, tę wąską wtedy i niczym kanion ciągnącą się sielecką uliczkę. Ten kolejny niedopracowany harmonogram działań konspiracyjnych powinien już jednak wzbudzić u osób kierujących tą harcersko – akowską grupą poważne zastrzeżenia, co do dalszego sensu jej przeprowadzania. Tym bardziej, że w tym samym dosłownie czasie nie tylko w głównej portierni kopalnianej dyżur będą pełnili wiecznie czujni i doskonale uzbrojeni oraz przeszkoleni niemieccy portierzy (Werkschutz), ale również taki sam dyżur będzie też pełnił niemal w zasięgu ich wzroku uzbrojony Werkshutz na terenie „Renarda” w portierni usytuowanej na styku ulic: Schloss – strasse (dzisiejsza Zamkowa; patrz zdjęcie nr 2) i Graf Renard – strasse (dawana Renardowska, a obecnie G. Narutowicza).

[Zdjęcie autora współczesne. Fragment dawnych terenów określanych jako „RENARD” i jednocześnie dawna też jeszcze dworska uliczka Schloss – strasse, dzisiejsza Zamkowa. W dali Zameczek Sielecki. W czasie okupacji niemieckiej po dwóch stronach tej dworskiej drogi rozciągały się już tylko wyłącznie dworskie zabudowania i jedna po prawej stronie ceglasta wieżyczka transfomatorowa. Autor utrwalił widok tego terenu mniej więcej z tego miejsca, gdzie w czasach okupacji niemieckiej znajdowała się brama, a obok niej portiernia, w której z kolei całodoowy dyżur pełnił uzbrojony dwu a nawet trzyosobowy Werkschutz. Brama i portiernia usytuowane były wówczas na styku uliczek Schloss – strasse i gwarnej ulicy Graf Renard – strasse (dawna Renardowska, a obecnie ulica Gabriela Narutowicza).]

****

Jak z kolejnego tekstu książkowego wynika, już niebawem doszło do dalszych bardziej już jednak poważniejsze zakłóceń propagandowego „malowania” dalszego fragmentu Sielca. Już bowiem po minięciu leżącej na terenie „Renarda” poprzecznej uliczki Schlos – strasse (uliczki Zamkowej), wśród maszerujących harcerzy i akowców nagle i niespodziewanie ponoć pojawił się nieznany nikomu, niemiecki kolejarz. Autor ten nieprawdopodobny incydent jaki nie powinien mieć absolutnie miejsca w trakcie takiej okupacyjnej konspiracyjnej akcji opisuje tak:

-„Ciemności były aż gęste. Ani światełka. Obowiązywało zaciemnienie (przyp. autora: zaciemnienie z chwilą zmroku obowiązywało na terenie całego miasta Sosnowca). Zdawało mi się, że jest nas więcej, niż było poprzednio. Zauważyłem jakiegoś niemieckiego kolejarza. Przyczepił się do nas. Postraszony przez jednego z żołnierzy patrolu ochronnego (przyp. autora: żołnierza AK) biegiem ruszył w kierunku torów”. Koniec cytatu „W AK na Śl. Katowice, s.240”.

Autor publikacji książkowej jednak nie podaje w jaki sposób rozpoznał, że tym osobnikiem był faktycznie niemiecki, a nie polski kolejarz. Można więc obecnie tylko snuć logiczne przypuszczenia, że rozpoznany został najprawdopodobniej poprzez charakterystyczne odzienie służbowe – czarny mundur jaki wtedy nosiła niemiecka policja kolejowa – tak zwana Bahnschutzpolizei, bądź poprzez obcą nam Polakom, niemiecką mowę. W opisie książkowym podaje się też określenie „biegiem ruszył w kierunku torów” . Wyjaśnienie tego zwrotu jest o tyle istotne, gdyż nie tylko te sieleckie fragmenty uliczne, ale nawet zaułki Nowego Sielca i okolice Placu Tadeusza Kościuszki, w tamtych okupacyjnych latach wyglądały zupełnie, ale to zupełnie inaczej niż obecnie. Niektóre ciągi uliczne w ostatnich latach już nawet całkowicie zlikwidowano, jeszcze innym nadano nowe nazwy. W dalszej więc części tego artykułu posłużę się zarówno zdjęciami i w miarę możliwości szczegółowym ich opisem oraz stosownym bardziej szczegółowym też tekstem.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

Bear