Janusz Maszczyk: Jedna z najgłośniejszych spraw karnych w okresie II Rzeczpospolitej Polskiej
Ul. Rybna. Zdjęcia autora z 2012 roku. Zabudowania dawnej fabryczki pana inż. P. Grzeszolskiego. Przez dziesiątki lat, nawet jeszcze po 1945 roku, cała była zabudowana cegłą, więc swą obecną architekturą znacznie odbiega od dawnej.]
****
W 1938 roku, lub w pierwszych miesiącach 1939 roku, gdy od wielu lat już mieszkaliśmy przy Placu Tadeusza Kościuszki w Sosnowcu, to do naszej rodziny zgłosiła się nieznana nam dotychczas kobieta w celu świadczenia pracy w charakterze służącej, mającej się opiekować mną (rocznik 1937) i moim bratem (rocznik 1933). W trakcie ciepłej rozmowy okazało się jednak, że była to jeszcze nie tak dawno temu służąca państwa Grzeszolskich z Pogoni z uliczki Rybnej, pani Maria Cubajówna. Wg wspomnień mojej mamy, Stefani Maszczyk, dysponowała też wtedy pisemnymi bardzo korzystnymi referencjami poświadczonymi imiennie przez samego pana inżyniera P. Grzeszolskiego. Kiedy moja mama jednak „odkryła” z kim ma do czynienia, to natychmiast przerażona odmówiła dalszych rozmów z tą panią. Moi rodzice woleli bowiem nie ryzykować. Wówczas jeszcze ta sprawa nie była tak dogłębnie w Sosnowcu znana jak to miało miejsce znacznie później.
Co ciekawe? Mój brat Wiesław Maszczyk, będąc w latach 80.XX wieku zastępcą dyrektora w sosnowieckich wodociągach i kanalizacji wspomina, że pracownicy tego zakładu w przeciwieństwie do bliźniaczego przedsiębiorstwa z Dąbrowy Górniczej absolutnie opisywanej sprawy nie znali. Mimo, że pan inż. P. Grzeszolski w okresie II Rzeczpospolitej był też pracownikiem tej sosnowieckiej firmy. Prawdopodobnym powodem niewiedzy był fakt, że prawie wszyscy pracownicy z tej firmy nie byli rodowitymi mieszkańcami z Sosnowca, tylko byli przyjezdnymi i to grubo po 1945 roku. Natomiast mój ojciec, Ludwik Maszczyk będący wówczas kasjerem dawnej „Fabryki Rur i Żelaza Huldczyński (późniejsza „Huta Sosnowiec”, a jeszcze później Huta im. M. Buczka), bardzo często wspominał o panu inż. P. Grzeszolskim, z dużą dozą wyraźnej sympatii, chwaląc go jako bardzo prawego i kulturalnego człowieka. Nigdy więc nie mógł pojąć, o czym nam w trakcie niejednokrotnego podejmowania tego tematu wiele razy wspominał, jak taki inteligentny i kulturalny człowiek mógł popełnić aż takie potworne zbrodnie?…
Autor tego artykułu i jego brat Wiesław Maszczyk, już po 1945 roku poznali wysokiego młodzieńca z uliczki Rybnej, z którym pod koniec lat 40 i na początku lat 50.XX wieku utrzymywali stosunkowo bardzo bliskie stosunki towarzyskie. Ten kulturalny młodzieniec, wtedy jeszcze student Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Katowicach (dzisiejszy Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach), niejednokrotnie bywał też ze swoimi przyjaciółmi z uliczki Rybnej zarówno na treningach jak i na meczach koszykówki, gdy autor tego artykułu uprawiał jeszcze wyczynową koszykówkę w KS „Stal” Sosnowiec. W trakcie pewnej, zresztą całkiem przypadkowej rozmowy, wspominał coś o odziedziczeniu fabryczki z uliczki Rybnej po swoim wujku, panu inż. P. Grzeszolskim. Jednak przecież już wówczas ta malutka fabryczka była nie tylko upaństwowiona, ale i sprzedana w inne ręce, poza rodzinę. Czy o tym pierwszym, a szczególnie tym drugim wydarzeniu, mógł jednak wówczas nic nie wiedzieć mój nowopoznany kolega?… A może starał się wtedy autorowi swym bogactwem zaimponować, podobnie zresztą jak czynili to po wojnie również niektórzy moi znajomi, koledzy, a nawet i przyjaciele?… Przedstawił też, ale ze swego punktu widzenia zupełnie inny pogląd o tym tragicznym przedwojennym wydarzeniu. Tym młodzieńcem był syn bardzo dobrze znanej nam wtedy starszej już wiekiem kobiety z uliczki Rybnej, rodzonej siostry zmarłej tragicznie pierwszej żony pana inż. P. Grzeszolskiego.
Kilka dalszych informacji pozyskałem też po 1945 roku, w trakcie przypadkowych rozmów, od kolegów z uliczki Rybnej. W tym od dwóch o wiele jednak lat wtedy starszych od autora tego artykułu. Jednym z nich był znakomity wtedy koszykarz wyczynowy ze „Stali” Sosnowiec, Andrzej Polak, a tym drugim Reke (imię?). Mieszkali w budynkach w niewielkiej odległości od tej fabryczki, po przeciwnej jednak stronie tej uliczki i też znali to tragiczne wydarzenie z wieloma jeszcze dodatkowymi też „niepodważalnymi faktami”. Od kilku lat już jednak nie żyją. Według ich informacji sprawcą tragedii nie był jednak pan inż. P. Grzeszolski lecz ktoś zupełnie inny z tej szeroko rozumianej rodziny. Zmarł też w ubiegłym roku mój kolega, a brata bardzo bliski przyjaciel, inż. Tomasz Cz., który urodził się i mieszkał przez wiele lat naprzeciw „Pogońskiego targu” na „Wygwizdowie”, w budynku usytuowanym w pobliżu, na wyciągnięcie ręki od uliczki Rybnej i tej feralnej fabryczki, który autorowi i bratu też przekazał wiele ciekawych wątków związanych z tą sprawą. Jak zwykle w tego typu zakamuflowanych tragicznych przypadkach ponoć i te informacje były całkowicie wiarygodne i niepodważalne. Autor z przyczyn obiektywnych jednak te kolejne ponoć też sensacyjne ale niewyjaśnione przecież sądowo informacje, zachował już jednak tylko dla siebie. Jak się więc okazuje to te tragiczne wydarzenia są tylu wątkowe i jednocześnie tak nieprawdopodobnie zagmatwane, że osobom obcym, spoza tej dotkniętą niesamowitą tragedią rodziny niezmiernie jest trudno określić wszystkie jej absolutnie prawdziwe wątki.
Co więc było faktyczną przyczyną śmierci matki i jej dwóch bliźniaków? To pozostanie już zapewne na zawsze niewyjaśnioną zagadką. Pytań bez odpowiedzi niestety ale jest jeszcze kilka.
……………………………………………………………………………………………………………….
Źródła:
1 – Wg WIKIPEDII A z 6.04.2020 r. – właściwie to Emilia Margerita (Małgorzata).
2 – Po 1918 roku uliczka Mała, a obecnie uliczka Kolibrów.
3 – Ilustrowany Dziennik Zachodni Śląski 14.II.1937r.
4 – przekazy rodzinne, koleżeńskie i przyjacielskie.
Artykuł ze stycznie 2012 roku opublikowany na portalu Klubu Zagłębiowskiego został uzupełniony o nowe informacje. Jest to więc druga już jego publikacja.
Uprzejmie przypominam, że wszystkie artykułu autora jak do tej pory są publikowane bezinteresownie. Z tego tytułu nie korzystałem więc dotąd nigdy i nie czerpię też nadal absolutnie żadnych korzyści materialnych, ani też innych jakichkolwiek profitów, poza satysfakcją autorską.
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.
Katowice, kwiecień 2020 rok
Janusz Maszczyk
Strony: 1 2