Janusz Maszczyk: Gdzie sportowcy z tamtych lat? Część 3

[Powyżej rok 1960. Reprezentacja piłkarzy ręcznych z KS „Włókniarz” w zmienionym już składzie. Od lewej stoją: Mirosława Łukaszczyk (już nie żyje), Lech Nowakowski, Ryszard Kępa (już nie żyje), Czesław Czekajski, Stanisław „Pulik” Jaskólski,. W pierwszym rzędzie klęczą od lewej: NN, Ryszard Broen (już nie żyje), Brunon Gumułka (jako nowy bramkarz), Janusz Maszczyk, Adam Zajaś (już nie żyje).]

 [Informacja prasowa z „Wiadomości Zagłębia”.]

****

Pragnę jeszcze raz podkreślić, że ogromnym utrudnieniem była wtedy gra pod chmurką na boiskach pokrytych różnym podłożem, podobnie jak nagłe rozgrywanie meczów na lśniących już parkietach halowych. Wymagało to bowiem wtedy od nas ogromnego nie tylko sprawnościowego przestawienia się na samą grę, ale też pozbycia się stresu jaki nam zawsze w takich chwilach towarzyszył w ciągu niemal całego meczu. Obowiązywał też wtedy dziwny, zupełnie dla nas jednak niezrozumiały przepis, że w trakcie gry absolutnie nie można było zmieniać piłki, jak to czyni się powszechnie obecnie na każdym meczu. Przy tym w „ramach oszczędności” jakie towarzyszyły nam na każdym niemal kroku, w trakcie treningów używano zaledwie tylko dwie lub trzy piłki, którymi później rozgrywano też mecze. Co było istną paranoją, do tego jawnie popieraną przez władze piłki ręcznej i z ochotą aprobowane przez kierownictwo klubowe. Nie muszę więc chyba zbytnio tłumaczyć, nawet tym co nie mieli nigdy związku z wyczynową piłką ręczną, jak takie zdarte i rozdymane balony (przyp. autora: piłki) z trudem trzymało się wtedy w jednej dłoni. W większości przypadków nie sposób więc było dokonywać takimi piłkami finezyjnych podań i przeróżnych innych zagrywek jakie obecnie to widzimy w trakcie spotkań halowych. Już wtedy w halach pokrytych parkietem w niektórych klubach sportowych, tak jak to już bywa obecnie powszechnie Polsce, stosowano jednak specjalne kleje, którymi powlekano dłonie. Może jeszcze tylko wspomnę, że już w późniejszych latach, gdy ja byłem trenerem i czynnym jeszcze zawodnikiem, to w trakcie treningu każdy zawodnik dysponował już wyłącznie tylko swoją piłką, stąd technika gry takiego zawodnika i skuteczność rzutowa, absolutnie nie może być porównywalna do tej z lat 50. czy 60. XX wieku.

[Zdjęcie z 1960 roku. Boisko KS „Włókniarz” przy Al. J. Mireckiego. Od lewej: Janusz Maszczyk i mój przyjaciel Rysiu Kępa (już nie żyje). Po prawej informacja z „Wiadomości Zagłębia”.]

[Zdjęcia powyżej zostały utrwalone w 1960 r. na stadionie KS „Włókniarz”, przy Al. J. Mireckiego. Mecz mistrzowski z LZS Ożarowice. Janusz Maszczyk, grający na pozycji kołowego, nadal „blokowany” po wykonanym rzucie w światło bramki. W tyle, na pozycji rozgrywającego, klęczący Mirek Łukaszczyk. Po prawej stronie na zdjęciu mój bardzo bliski kolega, sąsiad z Placu Tadeusza Kościuszki – Rysiu Broen, który niestety ale już nie żyje.]

[Zdjęcie z 1960 roku. Stadion KS „Włókniarz”, przy Alei J. Mireckiego. Mecz mistrzowski z LZS Ożarowice. Od lewej w białych koszulkach piłkarze ręczni z KS „Włókniarz”. Stoją od lewej: Marek Gierasimowicz (już jako rozgrywający), Mirosław Łukaszczyk, Stanisław Sankowski, Leszek Nowakowski, NN. Z przodu przykucnięci, od lewej: Józef Kopeć, Ryszard Kępa, Janusz Maszczyk, Stanisław Jaskólski, Brunon Gumułka (jako już bramkarz).]

[Zdjęcie powyższe z rok 1960. Mecz mistrzowski rozegrany na prymitywnym trawiastym boisku KS „Włókniarz” przy Alei J. Mireckiego z LZS Ożarowice. Rzut piłką do bramki wykonuje – Janusz Maszczyk, w tyle po lewej stronie – Mirek Łukaszczyk. Całkiem w tyle w bramce – Bronisław Gumułka, po prostu Bronek.]

[Powyżej informacje prasowe z „Wiadomości Zagłębia”.]

[Powyżej stadion KS „Włókniarz” przy Al. J. Mireckiego. Rok 1959. Tym razem autor – Janusz Maszczyk – grający na pozycji obrotowego, wykonuje rzut lewą ręką w światło bramki; w tyle na skutek tego rzutu ze skupieniem przygląda się mój kolega – Mirosław Łukszczyk. Wśród stojących kibiców na murawie boiska, od prawej: w kożuszku – późniejszy kierownik sekcji piłki ręcznej mgr inż. Zygmunt Karykowski, obok Z. Karykowskiego stoi Józiu Gierasimowicz (rodzony brat Marka Gierasimowicza – były też kierownik sekcji piłki ręcznej; też już nie żyje). Trochę dalej w białym prochowcu – Stanisław „Pulik” Jaskulski.]

[Informacje prasowe z „Wiadomości Zagłębia” z września 1959 roku.]

****

Okręgowy Związek Piłki Ręcznej w Katowicach czynił wiele, by tylko uatrakcyjnić i podnieść poziom piłki ręcznej w naszym okręgu. Zdecydowana jednak większość zespołów nie posiadała pełnowymiarowych hal sportowych, a o halach z podłożem parkietowym w wielu miastach naszego województwa można było wówczas tylko pomarzyć, gdyż dysponowały nimi tylko nieliczne kluby sportowe. KS „Włókniarz” jako właśnie jeden z nielicznych w naszym okręgu posiadał pełnowymiarową halę sportową, ale wyłącznie tylko o podłożu klepiskowym. Stąd prawdopodobnie podjęto decyzję, by w okresie zimowym, w największej hali sportowej jaka była wtedy usytuowana w naszym województwie, czyli w hali Technikum Wychowania Fizycznego, przy dzisiejszej ul. Raciborskiej (obecnie hala AWF Katowice) organizować corocznie pucharowe turnieje. Może jeszcze tylko wspomnę, że była to typowa hala sportowa, a nie obiekt przerabiany, czy dostosowywany do potrzeb sportowych.

Myśl była niezwykle pozytywna, ale realizacja systemu rozgrywek zdecydowanie kiepska. Nie można bowiem z przyczyn wychowawczych dopuszczać, by w pucharowej rywalizacji, gdzie o awansie na szczyt tabeli i w konsekwencji zdobycie pucharu, co jest celem takiego właśnie turnieju, tak opracować harmonogram rozgrywek, że już w pierwszych spotkaniach rywalizowały między sobą drużyny z najniższych kategorii tej dyscypliny sportowej z drużynami pierwszo i drugoligowymi. Taki bowiem turniej zamiast spodziewanych korzyści, zaszczepiał piłkarzom ręcznym z niższych kategorii sportowych głęboką frustrację, a w rezultacie prowadził nawet do zniechęcenie i dalszego uprawiania tej dyscypliny sportowej. Całkowitym już jednak nieporozumieniem, a nawet nietaktem było oficjalne zgłaszanie do rozgrywek turniejowych przez kluby sportowe swych drużyn jako „A –klasowe” i „B – klasowe”, czy jako „1B”, a w rezultacie były to zespoły „naszpikowane” zawodnikami pierwszoligowymi, a nawet Reprezentantami Polski.

Może więc tylko dla przykładu jeszcze zasygnalizuję, że oficjalnie zgłoszona do turnieju drużyna z KS „Zgoda” Bielszowice, to w rzeczywistości był zespół nasycony wieloma piłkarzami ręcznymi z II Ligi, a w drużynie 1B „Sparta” Katowice, która była już wówczas wielokrotnym mistrzem Polski i wielokrotnym też wtedy zwycięzcą Pucharu Polski, grali nawet wtedy Reprezentanci Polski: jak m.in.: mój dobry kolega Ryszard Zawadziński (najlepszy wówczas w Polsce kołowy), czy skrzydłowy z tego pierwszoligowego zespołu – Piszczek (imię?), itp. Podobne zakamuflowane składy zawodników wystawiły też inne kluby sportowe.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Bear