Janusz Maszczyk: Gdzie sportowcy z tamtych lat? Część 3

Może jeszcze tylko wspomnę, że od 1959 roku do 1963 roku uprawiałem w Sosnowcu jednocześnie jakże dwie odmienne od siebie dyscypliny sportowe. A były nimi wyczynowa piłka ręczna i koszykówka. Przy czym jeszcze pracowałem wtedy fizycznie, pozbawiony jakichkolwiek specjalnych ulg, jako robotnik dołowy w Kopalni Węgla kamiennego „Milowice”. Natomiast już w latach 1961 i 1962  byłem też jeszcze koszykarzem drugoligowego zespołu „AZS” w Częstochowie, gdzie również musiałem uczestniczyć w treningach i meczach, w tym również wyjazdowych.  Dzięki jednak wyjątkowej uprzejmości, czy nawet wręcz ludzkiego zrozumienia,kierownika kopalnianego pana mgr inż. Tadeusza Markiewicza, w dni piątkowe mogłem „jednym ciągiem” wykonywać dwie dniówki dołowe, gdyż mecze drugoligowej koszykówki w tym czasie odbywały się zarówno w soboty jak i w niedziele.Nie trzeba więc jak sądzę nawet zbytnio wytężać swojej wyobraźni, by zrozumieć jaką wielką wtedy musiałem dysponować sprawnością fizyczną i licznymi wyrzeczeniami, by podołać takiemu ponadludzkiemu wysiłkowi fizycznemu.

****

     W zasadzie, przy tego typu opisach, to wszelkich szczegółowych ocen powinno się dokonywać wyłącznie tylko na podstawie dokumentów źródlanych w postaci protokołów pomeczowych i informacji prasowych, które powinno się też wtedy poprzeć nie tylko  swoją ale i współpartnerów fachową merytoryczna oceną. Niestety nieubłaganie biegnące lata spowodowały to, że utraciłem z moimi przyjaciółmi z boiska już wszelki kontakt. Wielu z nich niestety ale  już na zawsze odeszło z tego świata.Na szczęście autor tego artykułu w swoim domowym archiwum posiada co najmniej kilkanaście oryginalnych protokołów, lub ich odpisów, publikacji prasowych i adnotacji archiwalnych, na podstawie, których nawet osoba nie uprawiająca profesjonalnie piłki ręcznej, może sobie wyobrazić pewien pogląd o poziomie gry jaki  wtedy ta drużyna sportowa w Sosnowcu prezentowała.

W tych odległych czasach KS „Włókniarz” na terenie już wtedy rozległego terytorialnie Sosnowca, był jedynym w całym tego słowa znaczeniu klubem sportowym, który posiadał wyczynową sekcję męskiej piłki ręcznej. Od 1959 roku do 1963, gdy byłem piłkarzem ręcznym w KS „Włókniarz”, to na przestrzeni tych kilku zaledwie lat rozegraliśmy bardzo wiele spotkań mistrzowskich, pucharowych i towarzyskich, co u osób interesujących się tylko piłką ręczną, czy interesujących się tylko sportem wyczynowym, nie powinno budzić absolutnie żadnych wątpliwości. Z tej ogromnej wspomnieniowej piłkarskiej batalii do mojego archiwum zdołałem jednak pozyskać tylko mikroskopijną cząstkę protokołów i informacji prasowych, które skrupulatnie gromadziłem w moim domowym archiwum. Poniżej jednak, z uwagi na ograniczone możliwości przekazu prezentuję tylko malutki fragmencik z mojego archiwum domowego, w postaci uzyskiwanych przez naszą drużynę piłkarską wyników i ilość zdobytych bramek przez poszczególnych zawodników. W nawiasach podaję też wyniki pierwszej połowy:

– 8.IX. 1959 r. mecz mistrzowski z LZS Ożarowice k/Tarnowskich Gór, zakończony zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik: 17:9 (5:1). Bramki zdobyli: Z. Wójcik – 4, J. Hamerlak – 3, M. Łukaszczyk – 2, R. Broen – 2, L.Oleksiak, J. Kopeć, H. Kandora po 1 bramce, J. Maszczyk – 3 bramki;

– 13. IX.1959r. mecz mistrzowski z KS „Górnik” Wojkowice Komorne, zakończony zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik: 26:5 (9:3) dla KS. „Włókniarz”. Bramki zdobyli: R. Broen – 6, M. Łukaszczyk – i H. Kandora – po 3, Z. Wójcik – 2, J. Hamerlak – 1 bramka, J. Maszczyk – 11 bramek;

[Publikacja prasowa z Wiadomości Zagłębia.]

[Powyżej rok 1959. Boisko KS „Włókniarz” przy Alei J. Mireckiego. Na zdjęciu rzuca jako kołowy, tym razem lewą, a nie prawą ręką – Janusz Maszczyk.]

[Informacje prasowe z „Wiadomości Zagłębia”, a po prawej stronie z „Dziennika Zachodniego”.]

– 27.IX.1959r. mecz mistrzowski z KS „Azoty” – Chorzów, mecz zakończony zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik: 17:10 (4:6). Bramki zdobyli: H. Kandora – 7, R. Broen, A. Bryła, Z. Wójcik, i Czesław Czekajski – po 1, J. Maszczyk –6 bramek;

– 4.X.1959r. mecz mistrzowski z „AZS” Katowice 1B, mecz zakończony zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik 21:10 (8:5). Bramki zdobyli: R. Broen -4, J. Hamerlak – 1, L. Nowakowski – 3, M. Łukaszczyk – i Z. Wójcik – po 2 bramki, J. Maszczyk –9 bramek;

– 11.X.1959r. mecz mistrzowski z KS „Częstochowianka” 1 B, mecz zakończył się zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik: 19:9 (9:3). Bramki zdobyli: L. Nowakowski – 1, R. Broen i H. Kandora – po 3, J. Kopeć – 2, J. Maszczyk –10 bramek;

[Oryginalny, ale już ze starości pożółkły i wyblakły protokół pomeczowy.]

– 6.XII.1959r. mecz towarzyski z Technikum Kolejowym w Sosnowcu, mecz zakończony zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik: 42:17 (20:10). Bramki zdobyli: J. Kopeć – 9, M. Łukaszczyk – 8, R. Kępa – 5, A. Zajaś – 2, J. Maszczyk –18 bramek;

– 13. XII.1959r. mecz towarzyski z reprezentacją sosnowieckich szkół średnich, mecz zakończył się zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik: 42:16 (16:5). Bramki zdobyli: R. Broen – 0, H. Kandora – 15, M. Gierasimowicz – 5, A. Zajaś -4, Morel (imię?) – 1, Stanek (imię?) – 3, Janusz Maszczyk –14 bramek;

– data?, mecz mistrzowski z LZS Ożarowice k/ Tarnowskich Gór, mecz zakończył się zwycięstwem KS „Włókniarz”. Wynik na podstawie publikacji prasowej 28:4 (14:0) dla KS „Włókniarz. Bramki: R. Kępa – 4, L. Nowakowski i S. Jaskólski – po 3, A. Zajaś – 2, S. Sankowski – 1, J. Maszczyk – 15 bramek;

[Powyżej rok 1960. Boisko KS „Włókniarz” w Sosnowcu przy Alejach J. Mireckiego. Mecz z LZS Ożarowice. Od lewej w jasnych koszulkach zawodnicy z „Włókniarza”. Od lewej w podskoku mój przyjaciel z Placu Tadeusza Kościuszki – Adaś Zajaś (już nie żyje), obok niego fragmentarycznie tylko widoczny Janusz Maszczyk (na nogach jasne getry). proszę zwrócić uwagę na reakcję zawodników i sędziego po oddaniu przeze mnie rzutu w światło bramki przeciwnika?! Sędzia z Katowic – pan Klukowski (imię?; już od wielu, wielu lat nie żyje).]

Z powyższym prezentowanym zdjęciem związana jest niezwykle ciekawa i niebawem też sentymentalna historia. Tak mi się przynajmniej wydaje. Około 1963 roku podjąłem pracę w Centrali Handlowej Metali Nieżelaznych w Katowicach. Wraz ze mną w Dziale Zaopatrzenia Zjednoczenia Przemysłu Metali Nieżelaznych pracował też wówczas pewien już starszy wiekiem człowiek. Niezwykle sympatyczny, subtelny, życzliwy, wrażliwy i wielki polski patriota, rodowity od kilku pokoleń Górnoślązak pan Klukowski. Imiona niestety ale już nie pamiętam. Ojciec 8. osobowej rodziny. Mimo dzielącego nas wtedy znacznego przedziału wiekowego zawsze jednak wobec mnie starał się być bezpośredni i wyjątkowo przyjacielski. Traktował mnie niczym rodzony starszy brat. W trakcie jednej z rozmów ku naszemu zaskoczeniu i zdziwieniu ustaliliśmy, że był w 1960 roku sędzią piłki ręcznej na jednym z meczów w Sosnowcu. To właśnie ten sympatyczny Pan, co stoi w napięciu w tyle z gwizdkiem w ustach. Okazało się, że już wtedy był prezesem Kolegium Sędziowskiego w Okręgowym Związku Piłki Ręcznej w Katowicach. Jakie było jego wzruszenie to proszę sobie tylko wyobrazić, gdy w trakcie przeglądania moich pamiątkowych sportowych zdjęć na jednym z nich rozpoznał właśnie siebie, jako sędziego na meczu w Sosnowcu. W trakcie rozmów skarżył się, że przy głodowych jak na ówczesne czasy zarobkach ma ogromne trudności by wyżywić tak liczną rodzinę. Bowiem zarobki były wtedy mizerne. Zmarł w latach 60. XX w na kolejny zawał serca już w kilka miesięcy po wyjściu ze szpitala. Wspominam Go zawsze z ogromną sympatią i nostalgią.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Bear