Janusz Maszczyk: Echo dworu sieleckiego

Jak wspominają – znani badacze dziejów Sosnowca – panowie Marian Kantor Mirski i dr Jan Przemsza Zieliński – to na obszarach współczesnego nam Sosnowca, a kiedyś jeszcze „największej wsi w świecie”, już w XV wieku powstała osada zwana początkowo Siedlec, a później Siedlce lub Sielce, by po trudnym już dzisiaj do określenia okresie czasu przyjąć nazwę Sielec. Osada ta powstała na miejscu pagórkowatych wzniesień, na lewym brzegu toczącej swój nurt rzeki Czarnej Przemszy 1/. Te pagórkowate tereny późniejszego „Parku Renardowskiego” (Park Sielecki), częściowo już później zniwelowane, pokryte były jednak nadal dziką gęstwiną różnorakich drzew i krzewów, pełne też żerującego ptactwa i dzikiej zwierzyny. Dopiero już znacznie później pod toporami renardowskich cieśli te gęstwiny z lekka tylko przerzedzono. Jednak ziemia nadal była tam grząska i wiecznie też podtapiana, przez leniwie i zakolami płynącą rzekę Czarną Przemszę. Do tego stopnia, że od strony późniejszego parku, woda podchodziła jeszcze wtedy niemal do stóp samego Zameczku, co zresztą zostało utrwalone na jednym ze starych jeszcze zdjęć z XIX wieku, jakie zostało zaprezentowane na łamach Gazety Wyborczej z Sosnowca co najmniej kilka dni temu (styczeń 2021). Lustro wody – co widać na tym zdjęciu – sięgało wówczas tak daleko, że kończyło się zaledwie kilka metrów przed murami Zameczku. Aby więc nie dopuścić do jego podtopień musiano wzmocnić brzeg topieliska kamiennym murem, a nie tradycyjnie jak to wtedy czyniono, tylko plecioną wikliną. Natomiast po drugiej już stronie rzeki Czarnej Przemszy począwszy od sieleckiego „Wawelu” aż do terenów obecnego Placu Tadeusza Kościuszki, to zalegały już tylko nie do przebycia różnej wielkości bagniska i jak wspomina to Marian Kantor – Mirski „nie było śmiałka w okolicy, który by się odważył w biały dzień wejść w te dzikie zarośla”.

Te rozległe dobra sieleckie, na których w 1856 roku powstanie już Kopalnia „Hrabia Renard” zakupi od siostrzenicy księcia Ludwika zu Anhalt-Koethen-Pless, Szarlotty von Stolberg-Wernigerode, hrabia Jan Renard. Syn znanego już wówczas hrabiego Andrzeja Marii Renarda, niemieckiego pochodzenia ze Śląska Opolskiego. Ten niezwykle majętny hrabia nie zarządzał jednak bezpośrednio sam tym dobrami. Nawet można przypuszczać, czy w nich często bywał. Bowiem nadzór nad nimi zlecił swemu plenipotentowi też pochodzącemu ze Śląska, Hermanowi Moebiusowi. Ten niezwykle uzdolniony plenipotent będzie zarządzał tymi rozległymi dobrami w latach 1856 do 1875. W 1875 roku H. Moebius, w bezpośrednim sąsiedztwie sieleckiej kopani „Fanny”, na terenach nowopowstającego Nowego Sielca, uruchomi jeszcze młyn parowy, gorzelnię, wapienniki i przy samej już rzece Czarnej Przemszy browar. To właśnie dzięki też niemu na późniejszym obramowanym już ze wszystkich stron „Renardzie” powstanie posiadłość ziemska wraz z kompleksem zabudowań mieszkalnych i gospodarczych, zwana przez kolejne pokolenia Sosnowiczan „Dworem”, „Dworem Renardowskim” lub „Renardowskim Dworem”.

****

W roku 1874 umiera hrabia Jan Renard. Pd koniec 1875 roku nowym plenipotentem i dyrektorem dóbr sieleckich zostaje więc Ludwik Mauve, niemiecki inżynier górniczy też pochodzący ze Śląska. Już 10 lat później, bowiem w 1884 roku spadkobiercy hrabiego Renarda, zgodnie z propozycją niemieckiego barona Gedeona von Wallenberg – Pachały z miasta Breslau (z Wrocławia), odsprzedają jednak swe dobra oraz kopalnie i zakłady przemysłowe – Modrzejów, Góra Siewierska, Strzyżowice i Sielec – gwarectwu węglowemu z Górnego Śląska. Dzięki tej sprzedaż otrzymują 532 kuksy. Pozostałe, czyli 216 kuksów Gwarectwa otrzymuje Gedeon i Gotard von Wallenberg – Pachała, 2 kuksy przedsiębiorczy Ludwik Mauve. Natomiast pozostałe z 1000 kuksów, czyli 250 przejmują już niemieckie banki z Berlina i Hamburga, w zamian za udzielenie kredytów.

I w taki oto sposób w 1884 roku siedzibą Gwarectwa „Hrabia Renard” staje się Zameczek położony w Sielcu, nieopodal rzeki Czarnej Przemszy. W latach 1880 – 1886 powstaje w Sielcu Kopalnia „Hrabia Renard” z nowymi szybami wydobywczymi „Eulenburg” i „Renard”, sięgającymi początkowo głębokości 220 metrów, a później nawet 280 metrów, z nowoczesną jak na tamte czasy sortownią i płuczką węgla. Ta ostatnia inwestycja była pierwszą tego typu w kopalniach na terenach Zagłębia Dąbrowskiego.

W roku 1859 zostaje uruchomiony odcinek linii kolejową Drogi Żelaznej Warszawsko – Wiedeńskiej z Ząbkowic aż do Sosnowca. A w roku 1886 poprowadzono początkowo jednotorową a później już dwutorową bocznicę kolejową z Kopalni „Hrabia Renard” aż do „Wenecji” (okolice ulicy Chemicznej) gdzie połączono ją z centralną magistralą Warszawsko – Wiedeńską.

****

Jak już wyżej wspominałem to plenipotent Herman Moebius rozpocznie na terenie jeszcze wtedy nieogrodzonego „Renarda” stawiać pierwsze zabudowania dworskie. A kolejny plenipotent Ludwik Mauve jeszcze je bardziej rozbuduje. Do tego stopnia, że „Dwór” z terenu „Renarda” stanie się jednym z największych pod względem uprawy zbóż, jarzyn i warzyw oraz hodowli zwierząt, ptactwa i produkcji mleka i to nie tylko na terenie samego Sielcu, ale też w Sosnowcu. Posiadłości ziemskie uprawne i hodowlane opisałem w jednym z moich opublikowanym już artykułów, więc w tym artykule ograniczę się tylko do zagadnień o jakich jeszcze dotychczas nie wspominałem 2/. Główny zespół typowych zabudowań dworskich i mieszkalnych, mieścił się zasadniczo na „Renardzie”. Ale również i na dalekich oraz bezkresnych polach uprawnych na „Pekinie”. Gdzie w okolicy kamieniołomów i uliczki Kukułek też postawiono potężne stodoły i szopy, w których przechowywano zebrane z pól zbiory i maszyny rolnicze. Drugi bowiem, niewielki już zespół zabudowań mieszkalnych, tym razem już tylko dla fornali mieścił się jeszcze na końcowych metrach wijącej się wtedy uliczki Katarzyna (późniejsza ulica Staszica).

Na „Renardzie” zabudowania dworskie usytuowane były od samego niemal Zameczku, po dwóch stronach ulicy Zamkowej, aż do ulicy Hrabia Renard (obecna ul. Gabriela Narutowicza). O tym „Dworze” funkcjonują jednak w przestrzeni informatycznej jakieś dziwne i tajemnicze oraz niezwykle też enigmatyczne przekazy. Bowiem nawet w wydanym w 1939 roku „Przewodniku po Zagłębiu Dąbrowskim”, wspomina się dosłownie tylko, że w Sielcu istnieje gospodarstwo rolne i mleczne 3/. Natomiast w tej publikacji pomija się już całkowitym milczeniem jego rozległe zabudowania, zarówno typowo dworskie: stodoły, chlewnie, stajnie, ptaszarnie, powozownie, itd. itp jak i liczne i niezwykle zróżnicowane architektonicznie zabudowania mieszkalne przeznaczone dla służby dworskiej. Te rozległe dworskie zabudowania z terenów „Renarda” zapamiętałem jeszcze z okresu ostatniej okupacji niemieckiej (1939 – 1945). Z tym, że z dniem 1 stycznia 1942 r zarówno Kopalnia Hrabia „Renard” jak i sam „Dwór” wraz z włościami oficjalnie podlegały już wtedy niemieckiemu koncernowi państwowemu „Preussag”.

Nie znam istotnej przyczyny ale wielu powojennych historyków i publicystów wspominając o tym „Dworze”, to zlicza też do niego nie tylko ścisłą zabudowę jaka była usytuowana po dwóch stronach ulicy Zamkowej na „Renardzie”, ale też urzędnicze zabudowania mieszkalne jakie były jeszcze wtedy wtopione w ich kolorowych ogrodach, ciągnących się wzdłuż ulicy Piekarskiej, jak również stojący jeszcze wtedy po drugiej stronie ulicy Piekarskiej młyn i piekarnię parową. Czyli te tereny i obiekty, które nie miały wtedy absolutnie nic wspólnego z „Dworem”, gdyż zarządzane były bezpośrednio nie przez administrację dworską, ale przez odrębną administrację i przełożonych z Gwarectwa „Hrabia Renard”. Aby tego zagadnienia już jednak nadal nie przedłużać podawaniem dalszych faktów, może warto niezorientowanym w tej tematyce przypomnieć, że w Gwarectwie „Hrabia Renard” istniał wówczas ścisły podział zatrudnienia. Pracownicy bowiem z tego „Dworu” podlegali tylko swemu dyrektorowi, którego tytułowano wtedy „rządcą dworskim”. A był nim przez okres II Rzeczypospolitej Polski i okupacji niemieckiej (1939 – 1945) nie kto inny jak doskonale znany naszej rodzinie pan Wolny (imię?). Z tym, że rządca tego „Dworu”, pan Wolny nie mieszkał wtedy na terenie ludnego „Renarda” tylko w swoim majątku rolnym usytuowanym na samym już końcu uliczki Kukułek od strony Klimontowa. W miejscu niezwykle jeszcze wtedy urokliwym, bowiem pośród falujących kolorowych pól, nasyconych też śpiewem szybujących skowronków. Te prawie bezludne jeszcze wtedy renardowskie tereny ciągnące na tych wielkich obszarach od Sielca i Katarzyny, to na końcowym swym odcinku, rozlokowane pomiędzy majątkiem ziemskim pana Wolnego a „Cmentarzem pekińskim” już za kilka lat pojawią się też na kartach polskiej historii. Bowiem to na tych porosłych tylko trawą polach wyląduje w aeroplanie w okresie Powstań Śląskich, polski przywódca narodowy z Górnego Śląska sam pan Wojciech Korfanty, a później jako dostojny gość zostanie zawieziony mercedesową karetą, poprzez uliczkę Kukułek na obrady do sieleckiego pałacu państwa Schoen. To również tutaj, na tych samych renardowskich polach, w okresie II Rzeczypospolitej Polski będzie utworzone tajne wojskowe lotnisko polowe, na którym będą stały gotowe do akcji polskie samoloty bombowe i rozpoznawcze typu PZL.23 Karaś.

[Źródło: Wikimedia COMMONS. Samolot typu PZL. Karaś]

****

Właśnie to w Sielcu na topograficznym „Renardzie” już za życia hrabiego Jana Renarda zlokalizowany był „Dwór”, gdy kilkaset metrów dalej od wschodu (od strony Klimontowa) zalegały jeszcze rozległe tereny pól uprawnych i pastewnych, trudne nawet do objęcia ludzkim wzrokiem. A po jego już śmierci w 1874 roku te rozległe dobra dworskie odziedziczyła jego najbliższa rodzina, tworząc w wyniku zawartych układów w 1884 roku Gwarectwo „Hrabia Renard”. Typowe zabudowania dworskie ciągnęły się jednak tylko od samego prawie Zameczku po dwóch stronach wąskiej klepiskowej drogi zwanej Zamkową, ale tylko do klepiskowej też jeszcze wtedy drogi Hr. Renarda, czyli obecnej ulicy G. Narutowicza. Ten króciutki odcinek drogi później, czyli podczas zaborów Rosji carskiej już utwardzono, ale tylko miałkim kamieniem wapiennym. To pasmo drogi przez wiele lat w XIX jeszcze wieku, o czym wielu obecnych Sosnowiczan nie ma obecnie nawet pojęcia nazwane później ulicą Zamkową nie kończyło się jednak przy ulicy Hr. Renarda, a obecnej Gabriela Narutowicza. Ta sam droga wiła się bowiem jeszcze hen dalej i dalej, aż do ogromnych gabarytowo stodół dworskich jakie już wtedy stały na „Pekinie” w bezpośrednim sąsiedztwie wijących niczym wąż boa kamieniołomów w okolicy też snującej się opodal uliczki Kukułek, o czym więcej poniżej.

Tereny zabudowy dworskiej na „Renardzie” poznałem stosunkowo dobrze jednak oczami malutkiego dziecka, gdyż bywałem tam wielokrotnie w okresie okupacji niemieckiej, najczęściej z moim ojcem, Ludwikiem Maszczykiem. A były to jeszcze takie lata gdy nie tylko w moim Sosnowcu, ale też na terenach naszego kraju szalała jeszcze wtedy prawie nieuleczalna choroba płucna, zwana popularnie gruźlicą. Wiele osób trafiało więc wówczas do „Szpitala pekińskiego”, a stamtąd najczęściej, niestety ale ich droga wiodła już tylko na cmentarz. Dopiero po 1945 roku dostarczona nam przez USA penicylina i jej pochodne zahamują tę szalejącą straszną pandemię. Dlaczego jednak akurat w trakcie opisów dworu na „Renardzie” wspominam też jednak o tej strasznej chorobie. Ano tylko dlatego, gdyż sosnowieccy lekarze, zalecali wówczas wszystkim mieszkańcom z Sosnowca, a szczególnie dzieciom, picie mleka. Mleko bowiem w ich mniemaniu miało być wtedy jednym z panaceum na niezarażenie się tą nieuleczalną chorobą. Ojciec bezgranicznie wierzący więc wówczas w te lekarskie cudowne zalecenia, co najmniej kilka razy w tygodniu udawał się więc na „Renard” do dworu, po to zbawcze mleko, a ja wielokrotnie w tych wyprawach jemu też wtedy towarzyszyłem. Uliczka Zamkowa przypominała jednak wtedy raczej wiejską drogę utwardzoną tylko powierzchownie miałkim kruszywem wapiennym i ciągnęła się niemal w linii prostej od samego Zameczku aż do portierni. Portiernia była wtedy usytuowana przy styku z obecną ulicą Gabriele Narutowicza. Ponieważ zabudowania dworskie opisałem już w moim opublikowanym artykule „GDY ŚPIEWAŁY NAM SKOWRONKI” więc obecnie przypomnę jeszcze tylko o czymś takim, co wielu współczesnych mieszkańców z Sosnowca może jednak jeszcze zainteresować.

****

Otóż! Pracownicy zatrudnieni w dworze na „Renardzie” i na rozległych polach renardowskich otrzymywali wtedy mieszkania w postawionych najczęściej zabudowaniach z kamienia wapiennego i z cegły. Te zabudowania na „Renardzie” ciągnęły wtedy wąskim pasemkiem od ulicy Zamkowej w kierunku ulicy Piekarskiej. Bowiem po drugiej stronie tej samej uliczki były usytuowane już tylko zabudowania gospodarcze: obory, stajnie chlewnie i ptaszarnie. Według ówczesnych przekazów w tych zabudowaniach na „Renardzie” mieszkania otrzymywali jednak tylko ci robotnicy rolni z rodzinami, których rządca z dworu traktował jako tak zwaną elitę dworską. Natomiast mniej cenieni osobnicy przez władze dworskie, otrzymywali mieszkania w malutkich tulących się do ziemi domkach przy ulicy Piekarskiej. Z kolei już fornale dworscy 4/, szczególnie ci co powozili „jaśnie panom” nie tylko z dworu ale Gwarectwa „hrabia Renard”, to zamieszkiwali już w specjalnie dla nich postawionych ceglastych niskich „willowych” budynkach przy późniejszych końcowych już fragmentach ciągnącej się ulicy Katarzyna (wg mapy z 1907r.), a późniejszej – ulicy Staszica. Oczywiście, że te „willowe zabudowania” były nawet jak na tamte czasy wyjątkowo jednak prymitywne. Pozbawione były bowiem nie tylko bieżącej wody i ubikacji oraz kanalizacji ale i prądu elektrycznego. Żarówka bowiem pojawi się tam dopiero kilka lat później. Po postawieniu już na „Renardzie” w 1893 roku własnej kopalnianej elektrowni, która od 1909 roku będzie już dostarczała prąd elektryczny nie tylko na tereny Sosnowca ale również do Huty „Bankowej” i Kopalni „Reden” w Dąbrowie Górniczej. Te fornalskie zabudowania ciągnęły się wtedy na króciutkim kilkusetmetrowym odcinku wzdłuż wtedy coraz to bardziej i bardziej opadającej w dół drogi, późniejszej ulicy Staszica. Ten końcowy fragment ulicy Katarzyna (później Staszica) ciągnął się od wiaduktu kolejowego jaki był jeszcze wtedy zawieszony ponad bocznicą kopalnianą, aż do tak zwanej „Polnej drogi”, czyli uliczki Zamkowej. Te niskie szeregowo usytuowane zabudowania w 5 ciągach, były rozlokowane od strony renardowskich pól, co widać doskonale na poniższej mapie. Zabudowania te zaznaczone są czerwony kółkiem.

[Źródło: Pan Paweł Ptak – 41-200.pl „Sosnowiec dobry adres”; przekazane przez pan Artura Babika. Po prawej stronie, już poza barierami zabezpieczającymi bocznicę kolejową Kopalni „Hrabia Renard” (późniejsza Kop. „Sosnowiec”) widoczne są wyżej opisywane zabudowania fornalskie. Te same co na powyższym planie oznaczone tam czerwonym kołkiem.]

Te wprost doskonale mi znane jeszcze w latach 60. XX wieku fornalskie zabudowania, a w tym konkretnym przypadku zaledwie tylko ich fragment, są też doskonale widoczne na poniższych dwóch zdjęciach, jakie pozyskałem dzięki uprzejmości pana profesora Roberta Krzysztofika. Jednak niestety ale nie są precyzyjnie opisane. Zdjęcia bowiem do tej znakomicie opisanej publikacji, ich autorzy pozyskali wraz z opisem z Muzeum Sosnowca.

[Źródło: Sosnowiec między Sielcem a Zagórzem. Badania przestrzeni i dziejów, pod redakcją Roberta Krzysztofika, Tomasza Spórny, Iwony Kantor – Pietragi, Uniwersytet Śląski Wydział Nauk o Ziemi, Sosnowiec 2014 , s.33.]

[Źródło: Sosnowiec między Sielcem a Zagórzem. Badania przestrzeni i dziejów, pod redakcją Roberta Krzysztofika, Tomasza Spórny, Iwony Kantor – Pietragi, Uniwersytet Śląski Wydział Nauk o Ziemi, Sosnowiec 2014 , s.33.]

[Źródło: Opublikowane przez pana Pawła Ptak w 41-200.pl „Sosnowiec dobry adres”;….. a, przekazane przez pana Artura Babika.

Opis zdjęcia. Zdjęcie wykonane z końcowych fragmentów ulicy Katarzyna (późniejszej ulicy Staszica) od strony fornalskich zabudowań, która w swej końcowej fazie stykała się z ulicą Zamkową.

Na tym kolejnym już zdjęciu doskonale jest widoczny dawny jeszcze wiadukt kolejowy i puste węglarki ciągnione przez niewidoczny parowóz do dawnej Kopalni „Hrabia Renard” (późniejsza Kop. „Sosnowiec”). Po lewej stronie widoczna jest też ceglasta wieża ciśnień stojąca przy ulicy Piekarskiej oraz urzędniczy willowy budynek mieszkalny należący do Gwarectwa „Hrabia Renard” jaki wtedy jeszcze stał w ogrodach urzędniczych przy ulicy Piekarskiej, ale już poza topograficznym „Renardem” i wiaduktem kolejowym.]

****

W trakcie moich z ojcem wizyt na „Renardzie” w tamtejszym dworze, w okresie okupacji niemieckiej, usłyszałem od zatrudnionych tam fornali niezwykle ciekawą, a nawet wprost nieprawdopodobną historię. Te ich wspomnienia o tyle są ciekawe, gdyż obecnie mogą już tylko funkcjonować w formie przekazów historycznych. Ponieważ w większości przypadków te sieleckie tereny w rzeczywistości już nie istnieją. Więc zapewne mogą je pamiętać jeszcze tylko te osoby, które są w bardzo podeszłym już wieku, i te które te okolice wtedy też zamieszkiwały. Według wspomnień fornali z tego dworu, to w XIX jeszcze wieku późniejsza ulica Zamkowa ciągnęła się od samego Zameczku aż niemal do położonych daleko w polach kamieniołomów pekińskich, co już powyżej tylko zasygnalizowałem. Ta droga, a później zwana już też ulicą, jest widoczna jeszcze na poniższych mapach. Z tym, że odcinek tej ulicy od Zameczku do kopalnianej bocznicy kolejowej po pewnym czasie już utwardzono. Natomiast widoczny na poniższej mapie fragment wijącej się drogi, ale już poza tą bocznicą ulicy Zamkowej, zwany popularnie przez miejscową ludność „Polną drogą” był już nie tylko nieutwardzony, lecz nawet pełen bruzd, dziur i sterczących z klepiskowego podłoża kamieni. Z tym, że po około 400 do 500 metrów dalej stykał się już z „Dworską drogą”, obecną ulicą Kombajnistów. Ten stosunkowo króciutki odcinek drogi wijący się już jednak w szczerych polach, był chyba dlatego tak niezwykle zaniedbany, gdyż służył też sieleckiej Kopalni „Hrabia Renard” do składania tam ogromnych ilości odpadów, głównie wydobytych z podziemi kopalni. Od strony kopalni zalegały bowiem na tym terenie ogromne zwały odpadów w postaci żwiru i kamieni, połamanych desek i drewnianych bali. Tworząc niejako ogromne ciągnące się przy tym odcinku drogi górzyste wysypiskowe wzniesienie. Te odpady kopalniane prawdopodobnie w wyniku obfitych opadów deszczu i burz, obsuwały się jednak mimo woli też na jezdnię „Polnej drogi”, zagracając ją na wielu odcinkach. W niektórych współczesnych publikacjach, chyba jednak przez pomyłkę podaje się jednak, że te wysypiska kopalniane były usytuowane nie przy dawnej drodze Zamkowej („Polnej drodze”) ale przy ulicy Kombajnistów.

[Fragment mapy z końca XIX lub początków XX wieku, na której widoczna jest droga Zamkowa przecinająca bocznicę kolejową i ciągnąca się jeszcze dalej poza nią, aż hen, hen dalej w kierunku „Pekińskiego kamieniołomu”.]

[Fragment Mapy Sosnowca z 1907 roku – Wydawnictwa Księgarni Michała Klenicy. Na mapie widoczna od Zameczku ciągnąca się „Ulica”, to późniejsza uliczka Zamkowa.]

[Fragment Mapy Sosnowca z 1935 roku.]

[Zdjęcie pochodzi z lat 60. XX wieku. Po prawej stronie zdjęcia, obok stożkowej i białej niczym śnieg katarzyńskiej hałdy widoczne są ostatnie fragmenty tej opisywanej ulicy Zamkowej („Polnej drogi”), która w końcowej już fazie łączyła się też z dawną „Dworską drogą” (dawną drogą zwaną jako Zagórska), a obecną ulicą Kombajnistów.]

To właśnie poprzez tą wiejską drogą, zwaną już później ulicą Zamkową, przez dziesiątki minionych lat pędzono z dworu konie i bydło na odległe renardowskie pastwiska, jakie wtedy były rozlokowane na rozległych szczytowych obszarach pól ciągnących się od uliczki Kukułek aż niemal do samej Dańdówki. A z chwilą jak tylko już dzień się chylił ku końcowi – jak to wspominali nasi rozmówcy – „to na powrót pastuchy i zwierzęta wracali tą samą drogą”. Problemy jednak powstały z chwilą jak tylko pociągnięto bocznicę kolejową z Kopalni „Hrabia Renard” aż do odległej „Wenecji”. Powstały problem jednak ponoć w „mig wtedy rozwiązano”. Bowiem w miejscu krzyżujących się obecnie ulic G. Narutowicza i Zamkowej, na torach bocznicowych zabudowano wtedy przejście dla pieszych i przejazd dla pojazdów. Ponoć to miejsce było wtedy strzeżone przez dyżurującego całą dobę kopalnianego dróżnika. Ale niestety, tylko do pewnego czasu. Bowiem z chwilą jak tylko kilkaset metrów dalej zabudowano już ponad parowem żelbetowo – metalowy wiadukt kolejowy (patrz – jedno ze zdjęć powyżej), to dotychczasowy przejazd na skróty poprzez tę bocznicę kopalnianą „w mig zlikwidowano”. Wtedy to pracownicy rolni pędzący konie i bydło na pastwiska zmuszeni już zostali zapędzać hodowlane zwierzęta dworskie na pastewne pola okrężną drogą. Poprzez żelbetowo metalowy wiadukt klejowy, następnie przez odcinek drogi Katarzyna (późniejsza Staszica) a już później poprzez uliczkę Zamkową („Polną drogę”). Jednocześnie też wtedy ponoć podjęto decyzję, by część zwierząt pasła się od wiosny do jesieni na pastwiskach, a tylko konie częściej zapędzano wtedy do dworu na „Renard”. I tak ten stan według naszych rozmówców fornalskich „niestety ale trwa i trwa do dzisiaj”. Przy tym gąszczu moich przekazów pozwalam sobie przypomnieć, że te niezwykłe informacje o drodze Zamkowej co jednym ciągiem wiła się aż po same „Pekińskie kamieniołomy”, pozyskałem wraz z moim ojcem od biadulących wtedy fornali, których spotkaliśmy na terenie „Renarda”, w okresie jeszcze okupacji niemieckiej.

****

W 1945 roku Kopalnia „Hrabia Renarda” wraz „Dworem” zostały już jednak przejęte przez państwo i weszły wtedy w skład Dąbrowskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. W roku 1946 nazwę kopalni zamieniono na Kopalnię „Sosnowiec” (przez pewien okres nosiła też nazwę „Stalin”). Już w tym okresie czasu jednak dwór prawie całkowicie unieruchomiono. Zachowano tylko część uprawnych pól i utworzono też wtedy PGR Sielec, który już bezpośrednio podlegał pod kopalnię. Bowiem „Dwór” jako taki już nie istniał. W tym to też okresie czasu zaczęto już systematycznie wyburzać niemal wszystkie zabudowania „Renarda”. A później też niemal wszystkie zabytkowe i stare jeszcze obiekty w Sielcu. Obecnie więc już nie istnieje Nowy Sielec, a na sieleckim „Renardzie” poza Zameczkiem i ceglastą wieżą transformatorową już się prawie nic nie zachowało z dawnej dworskiej jego przeszłości. Od wielu, wielu już lat nie istnieje też już ten fragment opisywanej przez autora uliczki Zamkowej, którą miejscowi mieszkańcy zwali „Polną drogą”. Natomiast dawna przeurocza „Dworska droga”, a obecna ulica Kombajnistów już nie jest tak jak dawniej za moich jeszcze dziecięcych i młodzieńczych lat uwielbianym miejscem rodzinnych spacerów. Zamieniła się w ruchliwą pokrytą asfaltem ulicę poprzez, którą w ciągu tylko jednego dnia przemieszczają się setki przeróżnych typów samochodów osobowych i wielogabarytowych ciężarowych.

[Zdjęcia autora z 2018 roku. Dawne tereny „Renarda”. Ceglasta wieża transformatorowa.]

[Zdjęcie autora z 2018 roku. Zameczek w Sielcu na terenie dawnego „Renarda”.]

…………………………………………………………………………………………………………………………………….

Przypisy i publikacje:

1 – Marian Kantor – Mirski, Redakcja tekstu i posłowie: Jan W. Przemsza – Zieliński, skład: „Sowa –Press” sp. z o.o., Sosnowiec 1991

2 – Artykuł: – Gdy śpiewały nam skowronki.

3 – PRZEWODNIK PO ZAGŁĘBIU DĄBROWSKIM, Sosnowiec 1939, s.141.

4 –Fornalw XIX-XX w. najemny robotnik rolny obsługujący konie, pracujący z nimi w folwarkach lub dworach, niekiedy zwany też ratajem. Jeden fornal obsługiwał zazwyczaj 1-2 pary koni roboczych wraz z wozem. Fornal otrzymywał wynagrodzenie w naturaliach i gotówce, względnie wysokie w stosunku do innej służby dworskiej; w okresach pilnych robót zobowiązany był do dostarczenia folwarkom dodatkowej siły roboczej na swój własny rachunek (tzw. posyłki). W okresie międzywojennym określenie fornal rozszerzano niekiedy na ogół robotników rolnych. W Polsce kategoria fornala zanikła po 1945 roku”]. Koniec cytatu z Wikipedii A.

5 – Sosnowiec między Sielcem a Zagórzem. Badania przestrzeni i dziejów. Pod redakcją: Roberta Krzysztofika, Tomasza Spórny, Iwony Kantor – Pietragi, Uniwersytet Śląski Wydział Nauki o Ziemi, Sosnowiec 2014.

6 – Stefan Wacław Bielecki, Kopalnia „Sosnowiec”, Dzieje zakładu górniczego (1878 -1997) oraz Sielca, dzielnicy miasta Sosnowca, Sosnowiec 2017.

7 – Wspomnienia rodzinne i własne.

Autor bardzo serdecznie dziękuję tym wszystkim Szanownym Osobom, które wyraziły zgodę na publikację ich zdjęć. Osoby, które je zaprezentowały i wyraziły zgodę na ich publikację wymieniłem pod tymi zdjęciami.

Uprzejmie też przypominam, że wszystkie artykułu autora jak do tej pory są publikowane bezinteresownie. Z tego tytułu nie korzystałem więc dotąd nigdy i nie czerpię też nadal absolutnie żadnych korzyści materialnych, ani też innych profitów, poza tylko satysfakcją autorską.

 

Katowice, styczeń 2021 rok

                                                                                                                                                                                                                                                                          Janusz Maszczyk

Bear