Janusz Maszczyk: Czasy godności i honoru
5 lutego 1905 roku zostaje więc powołana „Organizacja Spiskowo – Bojowa PPS” („OS-B PPS”). Z kolei w marcu 1905 roku zostaje utworzony konspiracyjny „Wydział Spiskowo – Bojowy CKR”. Na jego czele stają Aleksander Prystor „Rafał” i Walery Sławek „Gustaw”, a do wykonawczego kierowania Organizacją Spiskowo – Bojową PPS zostaje powołana „Zagraniczna Komisja Konspiracyjna”, której członkami zostają: Józef Piłsudski, Maksymilian Horwitz – Walecki i Aleksander Sulkiewicz. Broń i amunicję można było wówczas stosunkowo łatwo kupić, zarówno od szmuglerów, a nawet od przekupnych policjantów carskich, jednak aby tego dokonać to na tego typu cele potrzebne były jednak pieniądze i to spore dla przeciętnego śmiertelnika kwoty. Pieniądze były też niezbędne do utrzymania się niektórych bojowców w ścisłej konspiracji. Decyzją władz PPS zostają więc utworzone na terenie zaboru carskiego cztery oddziały bojowe. Każdy z nich liczy po 20 bojowców uzbrojonych i zdeterminowanych do walki z zaborcą carskim. Wszyscy zgodnie z ustalonym już wcześniej planem mają jednocześnie dokonać zdecydowanego ataku celem zdobycia niezbędnych środków pieniężnych. Celem stają się powiatowe kasy w Opatowie, Lubartowie, Sokołowie i Węgrowie. Trzy ostatnie w kolejności akcje się jednak nie powiodły. Natomiast pełnym sukcesem zakończyła się akcja w Opatowie dowodzona przez samego „Montwiłła”. Podobno Józef Mirecki „Montwiłł” podzielił konspiratorów na małe grupy bojowe, które na ustalony już wcześniej sygnał jednocześnie zaatakowały budynek kasy. Padają strzały, użyto też dynamitu. W wyniku desperackiej akcji łupem bojowców z PPS padło wtedy ponad 12 tysięcy rubli. Z przekazów jednak nie wynika, czy w wyniku strzałów zabici zostali zatrudnieni tam stróże, którzy przecież mogli być Polakami. Nie podano też jaki ostateczny los spotkał rannych dwóch spiskowców. Dlaczego o to pytam? Ano dlatego, gdyż w tego typu akcjach niekiedy przez przypadek padają też będące na linii strzału niewinne zupełnie osoby i to nawet Polacy, którzy byli w tych urzędach też przecież zatrudnieni. Tymczasem „Montwiłł” wraz z gotówką i ze swoimi bojowcami schronił się w Sandomierzu.
Dzień 20 sierpnia 1905 roku Józef Mirecki „Montwiłł” nie zaliczył jednak do udanych. W tym dniu miało się bowiem odbyć konspiracyjne zebranie bojowców z OKR PPS w Warszawie, przy ulicy Mokotowskiej 23. W zebraniu tym ponoć wzięło nawet udział 30 osób. Jednak zanim się jeszcze zebranie rozpoczęło, to do konspiratorów dotarła utajniona informacja, że spiskowcy są już na celowniku carskiej Ochrany. Kiedy więc w pewnej chwili na ulicy pojawili się policjanci i konfidenci, to w lokalu konspiracyjnym pośpiesznie podjęto decyzję, by „melinę” jednak błyskawicznie i tajemniczo opuścić. W trakcie, gdy jako pierwszy „melinę” opuszczał Józef – „Monwiłł”, to w bramie nagle, ku jego zaskoczeniu rozległy się krzyki i padły też w jego kierunku strzały. Wówczas osaczony Józef „Montwiłł”, podejmuje ryzykowną ucieczkę. Cały czas ostrzeliwując się w klatce schodowej, przedziera się na strych, a stamtąd dociera już tylko na zbawczy dach. W pewnej jednak chwili w jego rewolwerze kończy się amunicja. Wtedy podejmuje desperacką decyzję – odebrania sobie życia. Podobno strzał w głowę był jednak niecelny, tylko zranił się w policzek. Pojmanego przez Ochranę „Montwiłla”, do tego jeszcze rannego i broczącego krwią, zawieziono więc jak najszybciej, jak to tylko było można, do Cytadeli Warszawskiej, a później na znany nam Polakom krwawy – Pawiak.
Bojowcy próbowali uwolnić uwięzionego na Pawiaku Józefa „Monwiłła” ale kolejne akcje się jednak nie powiodły. Wówczas „Montwiłł”, prawdopodobnie za namową spiskowców, podejmuje próbę symulacji choroby. Podobno jakieś wtedy wpływowe osoby upomniały się nawet o niego. W konsekwencji zostaje więc przeniesiony na specjalistyczne badania lekarskie do Szpitala Świętego Ducha, który się mieścił przy ulicy Elektoralnej. Umieszczony zostaje samotnie w malutkim pokoiku. Przy zamkniętych drzwiach izolatki, na korytarzu szpitalnym, stanęli jednak pilnujący go dwaj żandarmi. Wtedy to ponoć podjęto próbę zorganizowania kolejnej już ucieczki. O ucieczce byli też już wcześniej poinformowani lekarze i część personelu pielęgniarskiego. W dniu 18 października 1905 roku, Józef „Montwiłł” symulując potrzebę fizjologiczną, zgodnie z ustalonym regulaminem, zostaje odprowadzony do szpitalnej ubikacji. Tam nie czkając długo, przedziera się przez uprzednio już otwarte przez konspiratorów okienko i myląc pościg dociera biegiem do ogrodu, a stamtąd dostaje się do stającej już tam od pewnego czasu podstawionej karety. Zresztą zgodnie z ustalonym wcześniej planem, przez rodzinę państwa Dembowskich. Aby zmylić Ochranę, opuszcza błyskawicznie jak tylko może Warszawę i poprzez Aleksandrów dociera na terytorium Prus, a następnie do zaboru austriackiego. Początkowo leczy rany i dochodzi do sił w Krakowie i w Zakopanem. Podobno w Zakopanem dalej jednak spiskuje z lokalną PPS.
Podczas mojego pobytu w 2014 roku w Zakopanem, w trakcie zwiedzania Muzeum Tatrzańskiego im. dr Tytusa Chałubińskiego przy ul. Krupówki, od poznanego już dużo wcześniej i zaprzyjaźnionego górala, dowiedziałem się ciekawej historii o Józefie Mireckim. Mówiąc prawdę to nawet tą niebywałą opowieścią byłem wtedy zaskoczony, gdyż jej dotychczas zupełnie nie znałem. Podobno „Montwiłł” brał udział w zebraniu PPS w Zakopanem przy ulicy Sienkiewicza, w mieszkaniu państwa Sieroszewskich. Tam ponoć nie tylko poznał pana Wacława i panią Stefanię Sieroszewską, ale się z tą rodziną się nawet zaprzyjaźnił. W ich mieszkaniu, pewnego dnia spotykał się z panią Marią i Józefem Piłsudskim i snuli ponoć wspólnie jakieś konspiracyjne plany. Często też podróżowali saniami uliczkami Zakopanego i po okolicy. Tam dopiero, podobno tak polubił Józefa Piłsudskiego, że związał się z nim, aż do końca swego tragicznego życia. „Na przełomie lat 1905 – 1906 Józef Montwiłł Mirecki wstąpił do założonej przez Józefa Piłsudskiego szkoły bojowej PPS w Krakowie”. W pierwszym okresie powierzono mu tylko funkcję tak zwanego „okręgowca” w Płocku. Dopiero później, gdy poznano jego nieprzeciętne zalety, został mianowany kierownikiem okręgu bojowego w Łodzi. W obydwu tych miastach szkoli młodych bojowców z zakresu przeprowadzania akcji zbrojnych.
W roku 1906 „Montwiłł” zorganizował cztery akcje i bierze w nich też osobisty udział. Pod względem kolejności chronologicznej przebiegały one w następującym czasookresie:
– 26 maja 1906 roku – bojowcy zaatakowali furgon pocztowy jadący z Płocka do Gostynia,
– 28 lipca 1906 roku – dokonano napadu na pociąg pocztowy pod Pruszkowem,
– 15 sierpnia 1906 roku – akcja zbrojna, tzw. „Krwawa środa” w Łodzi i okręgu łódzkim,
– 8 listopada 1906 roku – zbrojna akcja opanowania pociągu pocztowego w Rogowie.
Tych wszystkich akcji nie sposób jednak opisać w tym krótkim wydaniu broszurowym. Stosując więc skróty myślowe, wspomnę tylko o zasadniczych ich elementach. Pierwsza akcja z dnia 26 maja, z okolicy Gostynia była nieudana. Bowiem na skutek strzelaniny został tylko ranny furman i eskortujący pieniądze żołnierz. Czy furman i żołnierz byli Polakami?