Po prostu I Like Zagłębie

Są świeżą siłą w „zagłębiowskiej sieci”. Ilikezaglebie.pl bo o nich mowa pojawiają się zarówno na dużych imprezach jak i na plenerowych spacerach. Efektem tych “objawień” są ciekawe fotorelacje okraszone ciekawym komentarzem, wszystko to razem tworzące harmonijną całość dla promocji naszego regionu. Jednym z twórców portalu jest Radek Struzik, którego poprosiliśmy o odpowiedź na kilka pytań.

-Zacznijmy od tego dlaczego Wasza strona ma angielskojęzyczną nazwę – to niezbyt popularne jeśli chodzi o portale regionalne?

-Zaiste, nazwa nie ma z pozoru regionalnej formy. Jednakże, ma to związek z założeniami jakie poczyniliśmy względem ILZ. Przede wszystkim, nie chcieliśmy budować miejsca wyłącznie dla ludzi, którzy już zdążyli się zarazić bakcylem Zagłębia. Przyświecało nam poszukiwanie nowych „nosicieli” tego bzika, pokazywanie regionu szerszej publiczności oraz propagowanie jego unikalnego wizerunku i charakteru także wśród osób z nim niezwiązanych.

Po drugie zaś, głównym medium, przynajmniej do chwili startu portalu ilikezaglebie.pl, były media społecznościowe. Naturalną zatem konsekwencją powyższego, stał się wybór nazwy jednoznacznej i przystępnej dla każdego, także bez względu na narodowość. I tu docieramy do anglojęzycznego zwrotu w nazwie, który miał też drugie dno. Wszystkie bowiem artykuły na stronie, są aktualnie przekładane, więc już wkrótce ruszamy z anglojęzyczną wersją portalu.

-Powiedzcie kto tworzy ILZ?

-Dla mnie przygoda z ILZ zaczęła się dosyć niepozornie. Pod koniec 2013 roku dosyć przypadkowo spotkałem się po wielu latach z Rafałem Opalskim. Obaj już od dłuższego czasu fotografowaliśmy, więc było o czym rozmawiać. Rafał miał pokaźny zbiór fotografii Zagłębia i bardzo chciał móc je jakoś wykorzystać, by nie stały się wyłącznie sztuką dla sztuki, dlatego przy okazji rozmów w kółko przewijało się, że fajnie by było stworzyć “coś zagłębiowskiego”. Pewnie z uwagi na wspólne zamiłowanie, oczywistym dla nas było, że miało by to mieć związek z fotografią. Rozmowy rozmowami, ale jakiś czas później Rafał powołał do życia ILZ w postaci profilu na Facebooku i zaprosił do współpracy mnie oraz Tomka Grząślewicza, pasjonata Zagłębia i autora świetnych tekstów, władającego biegle językiem angielskim. Później pojawili się Basia Sielańczyk i Paweł Matyjaszkiewicz – pozostała dwójka fotografów z Grupy Fotograficznej Sosnowiec – projektu, który rozwijamy z Rafałem równolegle. Dalej poszło już szybko – dołączyli psycholog i coach Paweł Miąsek, dziennikarz Jędrzej Bogus oraz filolożka Kasia Litwinowicz. Tomek zaprosił do współpracy coacha i tłumaczkę Martę Głowacką, a za pośrednictwem Internetu odnalazła nas Katarzyna Shadwick, która wyraziła chęć pracy nad tłumaczeniami tekstów na język angielski. Kto jeszcze? Czas zapewne pokaże. Mijający rok był bardzo pracowity, więc pewnie każda chętna para rąk na pokładzie się przyda.

– Jak to się stało, że tylu ciekawych ludzi zjednoczyło się pod jednym szyldem?

Łączy nas zamiłowanie do Zagłębia, a co za tym idzie, chęć pokazania go szerszej publiczności, jego promocja na zewnątrz, ale i wewnątrz, edukacja, zrobienie czegoś pozytywnego. Tutaj bowiem się urodziliśmy i wychowaliśmy, tutaj mieszkamy i pracujemy; czujemy się z tym miejscem po prostu związani. Jesteśmy stąd i Zagłębie, bez względu na wychowanie i doświadczenia, siłą rzeczy cały czas stanowiło tło dla naszego życia. Ale rzecz jasna każdy z nas jest jednocześnie inny.Ma inne, niekiedy diametralnie odmienne spojrzenie na niektóre kwestie, niż reszta. Każdym też z osobna kierowała zapewne inna motywacja do przystąpienia. Osobiście uważam, że dzięki temu nasza działalność wyłącznie zyskuje, bo wszelkie ramy są dobre dla obrazów, a nie ludzi. Nikogo z nas nie interesuje wzajemne przyklaskiwanie sobie i gotowanie się we własnym sosie.

Powiedzenie mówi, że ciągnie swój do swego, a drugie, że przeciwieństwa się przyciągają. I tak jest chyba z nami.

-Czy Waszym zdaniem Zagłębie Dąbrowskie ma duży potencjał turystyczny?

-Oczywiście, jak każde miejsce, które ma swoją unikalną historię i charakter. Sam przekonałem się o tym będąc w Nowej Zelandii. Jako że to wyprawa bez mała na kraniec świata, spodziewałem się ekstremalnej egzotyki, a zastałem cywilizację, w której mogłem znaleźć więcej podobieństw do Polski, niż różnic. Rzecz jasna, że to inna roślinność, krajobrazy, architektura, inna mentalność ludzi, odwrócone pory roku i “niewłaściwy” kierunek ruchu drogowego – kraina piękna i wyjątkowa. Niemniej jednak czas sprawił, że dotarło do mnie, iż to wciąż miejsce na ziemi, które jest podobnie unikalne, jak każde inne. Wtedy też zrozumiałem tak naprawdę mądrość przysłowia, które mówi, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, bowiem w chwili, gdy ja zachwycałem się nieprawdopodobnymi widokami, odmienną architekturą czy zwyczajami, miejscowi patrzyli na nie, jak na coś jak najbardziej normalnego.

Podobnie u nas – przeciętnemu mieszkańcowi Zagłębia trudno uzmysłowić sobie, że do jego miasta przyjeżdża na przykład Nowozelandczyk i zadziwiają lub zachwycają go zwyczaje, przyroda, architektura. Dla nas to wszystko przecież jest takie “normalne”, „zwykłe”, „codzienne”. Ale taka jest już chyba ludzka natura, że jeśli czegoś ma się pod dostatkiem, to człowiek przestaje to zauważać, za to z lubością przypatruje się jak najdalszym krainom. I tak ludzie ze wsi garną się do miast, a mieszczuchy powtarzają, że marzy im się mały domek na zapadłej i spokojnej wsi. „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”.

Dlatego też naszą działalnością próbujemy na nowo odkryć to, o czym kolejne pokolenia niejako systematycznie zapomniały – wyjątkowe miejsca, wydarzenia, zwyczaje, nieco odmienną kulturę naszego regionu, a przede wszystkim ludzi, którzy go tworzą. Czy umniejsza to innym miejscom? W żadnym wypadku. Czy jesteśmy przez to mniej ciekawi świata? Tym bardziej nie. Po prostu wychodzimy z założenia, że by poznawać dalekie krainy, trzeba też poznać swoją mniejszą lub większą ojczyznę, choćby po to, by mieć do czego przyłożyć miarę.

– Czy przejrzysta grafika strony ma zachęcić do pogłębiania wiedzy o Zagłębiu Dąbrowskim przez młodych mieszkańców regionu?

-Bez wątpienia. To komunał, ale w dobie nadmiarowości informacji, widz na decyzję, czy coś go zainteresuje, czy też nie, poświęca już nie minuty, a zaledwie sekundy. Pomijając już, że niekiedy rządzi tym przypadek. Tak czy owak, wszechobecne na stronach internetowych wodotryski skutecznie uniemożliwiają dziś dotarcie do meritum, a wymuszają zachowania, które szufladkuję pod terminem “klikalność”. Takie coś może szczerze irytować, wręcz odpychać. Delikatnie rzecz ujmując, nie hołdujemy takiej polityce, toteż staraliśmy się stworzyć stronę prostą w percepcji, czytelną i usystematyzowaną, gdzie odbiorca może w łatwy sposób zdecydować, co dla niego ważne i ciekawe.

-Przeglądając zasoby ILZ mam wrażenie, że bardzo lubicie spacery po miastach Zagłębia. Czy uczestniczyliście w spacerach z myślą o relacjach dla ILZ czy też przede wszystkim dla przyjemności?

-Chyba dla większości z nas to synonimy. Weekendowy spacer stanowi z reguły przyjemność samą w sobie, ale kilka ciekawych ujęć lub okazja do zobaczenia czegoś interesującego, znacząco podnoszą jego wartość. Gdy w końcu dorzucimy możliwość podzielenia się z kimś tym bogactwem – zdjęciami, nowo nabytą wiedzą, czy odkrytą dla nas lokalizacją – mamy poczucie, że stworzyliśmy “coś więcej” i w jakiś niewielki sposób nasz zwykły spacer może przysłużyć się też innym. Takie uczucie trudno przecenić.

Ponadto, jest to okazja, by poznać wyjątkowych ludzi biorących w tych wycieczkach udział. I nie są to wyłącznie mieszkańcy i miłośnicy Zagłębia, ale i ludzie wiedzeni zwykłą ciekawością. Dzięki temu wiemy, co ich interesuje, czego chcieli by się dowiedzieć, a co za tym idzie, co pokazywać. Sami wciąż się tym sposobem edukujemy i rozwijamy.

Założeniem jest, że nie robimy niczego na siłę. Publikujemy wyłącznie własne materiały nie bazując na źródłach zewnętrznych. Robimy to dla przyjemności i z przyjemnością, a w znacznym stopniu ułatwia nam to różnorodność ekipy. Są bowiem miejsca i trasy, które w mniejszym lub większym stopniu mogą zachęcać poszczególnych jej członków. Być może dlatego, że sprawiają wrażenie mniej lub bardziej interesujących lub fotogenicznych, a być może za sprawą mniejszego lub większego bagażu emocjonalnego, który wiąże daną osobę z konkretnym miejscem. Dzięki jednak temu, że stanowimy zbitek licznych i różnorodnych osobowości, z różnymi miejscami łączą nas różne relacje oraz wiedza o nim, zawsze znajduje się ktoś, kto chętnie wybiera się w danym kierunku, niejednokrotnie zachęcając swoim zapałem kolejnych. I dzięki temu to wszystko się kręci.

-Dlaczego powinniśmy zaglądać na stronę ILZ?

-Bo to dobre miejsce i… to tyle autoreklamy. A poważniej, to chyba każdy powinien się sam przekonać i znaleźć własne powody, by odwiedzać naszą stronę. Stale się rozwijamy, powstają nowe pomysły, angażujemy się w coraz to nowsze projekty – cały czas nad czymś pracujemy. Trudno zatem określić na dłuższa metę co nam strzeli do głowy i tym bardziej co z tego wyniknie. Jednakże, dzięki temu istnieje duża doza prawdopodobieństwa, że być może uda nam się zaskoczyć lub zadziwić naszych widzów czymś zupełnie wyjątkowym. Na to przynajmniej liczymy i do tego zmierzamy. Krótko mówiąc, zapraszamy!

-Wielkie dzięki za rozmowę i zapraszamy do odwiedzania I Like Zagłębie!

[PP]

Bear