Najpierw ratujmy zabytki, później stawiajmy pomniki…

Kilka miesięcy temu władze Sosnowca pochwaliły się wizualizacją dotyczącą przebudowy placu przed dworcem kolejowym Sosnowiec Główny. Wbrew wcześniejszym obietnicom zabrakło na nim miejsca dla pomnika Jana Kiepury, który teraz stoi wtłoczony pomiędzy zabudowania ulic Modrzejowskiej, Warszawskiej i 3 Maja. Jest to dla wielu sosnowiczan niezrozumiałe, ale co gorsze słychać głosy, że na placu przed dworcem pojawi się inny pomnik…

Do tematu Jana Kiepury wrócimy w jednym z najbliższych artykułów, teraz skupmy się na dziwnym pomyśle budowy w tym miejscu kolejnego pomnika. Mówi się nieoficjalnie, że miałby być poświęcony uczestnikom Powstania Styczniowego, a właściwie jego sosnowieckiego epizodu. Wydaje się to o tyle zaskakujące, że nie potrafiono zadbać nawet o nagrobki tych powstańców, które w ostatnich latach kolejno znikały z naszych cmentarzy. Tym bardziej zastanawiające jest, że znajdą się pieniądze (niemałe) na pomnik. Jak wyjaśnił mi jeden ze zorientowanych w temacie mieszkańców Sosnowca chodzi o to, że pomnik to świetne miejsce marketingowe do promowania się lokalnych polityków, a remont, czy ratunek przed dewastacją nagrobków zasłużonych dla miasta mieszkańców nie przynosi takim politykom podobnego splendoru.

Na budowę pomników jest zawsze czas, na ratowanie zabytków coraz mniej…

Przez nasze miasto przetacza się niespotykana w swojej skali fala remontów. Odnawiane są ulice, chodniki, powstają ścieżki rowerowe, zbiegło się to też z licznymi modernizacjami i dociepleniami budynków mieszkalnych i użytkowych. W całym tym zgiełku powoli i w ciszy odchodzą w niebyt kolejne zabytki w tym mieście. Jedne zniknęły już bezpowrotnie, inne niszczeją i ich los wydaje się przesądzony. Tylko niektóre z nich są we władaniu miasta, część to własność PKP, SRK oraz prywatna.

Nagrobki Powstańców Styczniowych i znanych, często zasłużonych dla miasta obywateli, nierzadko też o dużej wartości architektonicznej, znikały z naszego pejzażu niezależnie od tego kto aktualnie rządził w mieście. Nawet dziś, gdy odwiedzamy Nekropolię Czterech Wyznań – unikatowy zespół czterech cmentarzy (Katolicki, Prawosławny, Żydowski i Ewangelicki) spotykamy na nim zabytkowe nagrobki z przyklejonymi informacjami „Grób nieopłacony, zgodnie z ustawą z 31.01.1959 wraz ze zmianami przeszedł na własność parafii i będzie użyty do ponownego pochówku”. Czy naprawdę w naszym mieście nie jesteśmy w stanie opłacić nagrobków ciekawych pod względem architektonicznym? Czy nie ma możliwości zadbania o historię tego miejsca odwiedzanego przez tysiące ludzi rocznie? W sąsiednim Będzinie istnieje stowarzyszenie ratujące zabytki na cmentarzach, kwestujące co roku podczas święta zmarłych i dzięki zebranym środkom renowacji podlegają kolejne wartościowe nagrobki. Może taki sposób też by się sprawdził?

Dziedzictwo przemysłowe oddane za darmo…

To miasto nigdy nie miało szczęścia do polityków. Po roku 1989 oddaliśmy praktycznie cała historię naszego przemysłu w ręce bardziej w tych sprawach sprytnych sąsiadów z Katowic, czy choćby z Zabrza. To oni dziś uzurpują sobie wyłączność na prezentowanie górniczej spuścizny naszego regionu. I dosłownie i w przenośni. Dosłownie, gdyż kilkanaście lat temu zasoby sosnowieckiego muzeum górnictwa przejęło muzeum w Zabrzu, a w przenośni dlatego, że dziś każde dziecko wie, że kopalnie to były w Katowicach i Zabrzu, bo tam można je do dziś zobaczyć w różnym stopniu zagospodarowania.

We wrześniu 2015 roku w Kazimierzu Górniczym odbyła się konferencja mająca ratować tamtejszą kopalnię przed rozbiórką. Chodziło o ocalenie części budynków w tym wież szybowych i kolejki wąskotorowej przed zniszczeniem i uruchomienie tam czegoś w rodzaju skansenu górniczego. Taki był pomysł na zachowanie dziedzictwa górniczego Zagłębia Dąbrowskiego, którego kopalnia Kazimierz – Juliusz była ostatnim przedstawicielem. Jaki jest efekt tej konferencji w której m.in. prócz fachowców z branży górniczej i przedstawicieli okolicznych muzeów czynny udział wzięli Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński, przedstawiciele parlamentu m.in. posłanka Ewa Malik, posłowie Waldemar Andzel, Jarosław Pięta, senator Witold Klepacz możemy dziś naocznie zobaczyć. 27 października 2018 roku padł kolejny szyb kopalni Kazimierz – Juliusz “Karol”. Z pięciu wież pozostała już tylko jedna. Perspektywa uruchomienia atrakcji turystycznej z kolejką wąskotorową oddala się coraz bardziej, a najnowsze pomysły wstawienia kolejki do parku im. Jacka Kuronia bierzemy raczej za kolejną obietnicę wyborczą, z której łatwo będzie się wykręcić. Coraz więcej wskazuje, że z całej historii sosnowieckiego górnictwa zostaną tylko fotografie i symboliczne wagoniki w miejscach, gdzie kiedyś funkcjonowały ogromne zakłady, które współtworzyły to miasto.

Teraz przenieśmy się na chwilę na Maczki. Jest styczeń 2016 roku. Pod budynkiem zabytkowego dworca z połowy XIX wieku specjalnymi autobusami podjeżdża publika, w tym dzieci w wieku szkolnym. Są tam też niemal wszyscy radni i kilkunastu zainteresowanych sprawą mieszkańców Sosnowca. Kolejni politycy chwalą się i rywalizują komu zawdzięczamy, ze dworzec poddany zostanie renowacji i w jego siedzibie zacznie działać oddział Politechniki Śląskiej. Tym razem obóz posłanki Malik nieoficjalnie rywalizują z prezydentem Chęcińskim  o to kto „uratował” dworzec. Jak się skończył remont dworca można zobaczyć na miejscu. A takie były piękne te wizualizacje. Przy okazji zburzono zabytkowy budynek remizy strażackie (zdjęcie poniżej)j, który stał obok (a jakże) ruin zabytkowej komory celnej z czasów carskich.

Zagłada, którą możemy śledzić…

Wydaje się, że na naszych oczach do historii przechodzą kolejne obiekty zabytkowe w Sosnowcu… Dawna Huta Katarzyna, Zakłady Włókiennicze Dietla, czyli późniejszy Politex, zakłady Schoena na Środulce, unikalna wieża ciśnień w Maczkach, budynek dworca Sosnowiec Południowy (wybite szyby, wewnątrz śmieci), cegielnia, dawne koszary przy ul. Ordonówny (szczególnie ostatni z budynków, gdzie brakuje okien), niszczejące dawne budynki Dietlowskie przy ul 3 Maja, w tym ten, w którym mieściła się legendarna szkoła nr 9 im. Tadeusza Kościuszki (zdjęcie poniżej, z lewej strony). Stara Pogoń, miejsce licznych wycieczek fanów starej architektury miejskiej zamienia się z każdym dniem w gruz (zdjęcie z prawej). Z powodzeniem można tam kręcić filmy wojenne, a miejscami nawet horrory. Wśród tych zapomnianych terenów znajduje się jakimś cudem ocalała perła, stary, jeszcze z czasów carskich targ pogoński. Niszczeją coraz bardziej zabudowania pobliskiego Placu Kościuszki (zdjęcie pośrodku), perła która wymaga natychmiastowej rewitalizacji. Powodem wstydu Sosnowca powinien być też cmentarz żydowski znajdujący się przy ulicy Stalowej, zamieniony w wysypisko gruzu i śmieci. To co prywatny inwestor zrobił z dawnej elektrowni przy ul. Narutowicza możemy dziś zobaczyć na własne oczy. W pobliżu, nieopodal zamku niszczeje też piękna wieżyczka, element wyburzonego kilkadziesiąt lat temu folwarku. Gdy zajrzymy do dawnego Parku Dietla przy ul. Żeromskiego zobaczymy niszczejącą dawną świątynia dumania, od lat nie remontowaną. W międzyczasie znalazły się pieniądze na budowę w okolicy siłowni zewnętrznej, pasującej do tego uroczego miejsca, pełnego ponad stuletnich drzew jak przysłowiowy kwiatek do kożucha.

Strony: 1 2

Bear