Nadchodzą „Chłodne poranki” – Jacka Rykały
Profesora Jacka Rykałę spotkaliśmy w Teatrze Zagłębia, gdzie trwają próby do przedstawienia jego autorstwa (i w jego reżyserii) pod tytułem „Chłodne poranki”. Sztuka ta to trzeci utwór teatralny w dorobku tego znanego artysty malarza. Autor, podobnie jak wcześniejsze „Dom przeznaczony do wyburzenia” i „Mleczarnię”, również tę sztukę umiejscowił w Sosnowcu. W oczekiwaniu na prapremierę zadaliśmy kilka pytań.
-Panie Jacku, dlaczego tak długo czekaliśmy na premierę Pańskiej sztuki w Teatrze Zagłębia?
-Nie wiem, czy to długo. Biorąc pod uwagę „Mleczarnie”, która grana jest w Katowicach szósty sezon to może długo, ale tak naprawdę to nie ma znaczenia. „Chłodne poranki” to fikcja. Na korytarzu starej kamienicy spotykają się różni ludzie jej mieszkańcy, mają różnego typu problemy. To sztuka o czasie i o prawdzie, o przemijaniu i względności wartości , które stają się punktem odniesienia w naszym życiu, ale także o wampirze z Zagłębia. Pomysł na sztukę pojawił się podczas spacerów w okolicy ul.Rybnej na Pogoni. Oglądałem tam dom, który miał być wyburzany, choć wyglądał na bardzo solidny. W jego wnętrzu spędziłem około godziny. Miałem wrażenie, że widzę ludzi, którzy kiedyś tam żyli. Zaczęli pojawiać się na korytarzu. W „Chłodnych porankach” zagrają znakomici aktorzy związanych z Teatrem Zagłębia: Zbigniew Leraczyk, Elżbieta Laskiewicz, Michał Bałaga, Grzegorz Kwas, Andrzej Rozmus, Wojciech Leśniak, Maria Bieńkowska, Adam Kopciuszewski, Piotr Zawadzki, Jarosław Tyran, Aleksander Blitek, Andrzej Śleziak i Krzysztof Korzeniowski. Czy „Chłodne poranki” są bardziej komediowe od „Mleczarni”? Nie wiem, zauważyłem , żę podczas pierwszego czytania tekstu aktorzy się śmiali. Premiera „Chłodnych poranków” jest elementem obchodów 115-lecia Teatru Zagłębia.
Mówi Pan, że sztuka jest o czasie, o prawdzie, ale i o wampirze z Zagłębia…
-Tak. Ja dorastałem przy Alei Mireckiego, w pobliżu domu w którym prawdopodobnie mieszkał autentyczny wampir z Zagłębia. Człowiek ten przyznał się Milicji, a kiedy nie został potraktowany poważnie, zamordował całą swoją rodzinę i spalił dom w którym mieszkał. W sztuce nie pada nazwisko wampira. Pojawiają się tylko komunikaty, ostrzeżenia.
Czy nie sądzi Pan, ze w przypadku seryjnych morderców zawsze będą oni porównywani do wampira z Zagłębia?
Człowiek, który mordował kobiety na terenie Zagłębia nie był pierwszym seryjnym mordercą w naszym regionie. Wcześniej działał Bogdan Arnold, który mordował kobiety w Katowicach. Był też seryjny morderca o którym nagrał piosenkę Kazik Staszewski. Piosenka miała tytuł „Wampir z Bytomia”, znalazła się na płycie „Spalaj się!” wydanej w 1993 roku. Tytułowy wampir mordował w bardzo podobny sposób do wampira z Zagłębia. Ten człowiek nazywał się Joachim Knychała, pracował jako górnik i kontynuował „ dzieło” wampira z Zagłębia. Wielu ślązaków nie może uwierzyć, że wampirem mógł być Ślązak do tego górnik ojciec dwojga małych dzieci. A wracając do wampira z Zagłębia to wiele wskazuje na to, że nie był nim Marchwicki. Oglądałem na ten temat mnóstwo dokumentów i to była bardzo dziwna sprawa, potrzebowano mieć winnego i go znaleziono. Zresztą słowa, jakie wypowiadał w sądzie Marchwicki świadczą o tym, że ten człowiek mógł być niewinny.
-Kiedy oglądałem Pańską poprzednią sztukę „Mleczarnię” miałem wrażenie, ze przypomina ona Pańskie obrazy wykonane w technice collage. Czy to świadome działanie?
-Ma Pan na myśli chyba sposób „opowiadania” , nie scenografię. W scenografii raczej nie. Są projekcje, na których prezentowany jest film kręcony w Sosnowcu na Środuli. Pod tym względem jest nawiązaniem do obrazów. Natomiast samo pomieszczenie w którym znajdują się aktorzy to takie współczesne wnętrze izby wytrzeźwień lub oddziału psychiatrycznego. „Mleczarnia” to niezwykła przygoda mojego życia. Gramy ją szósty sezon i nadal jest trudno o bilety.
-We wspomnianej „Mleczarni” przewijały się nazwiska autentycznych ludzi mieszkających niegdyś w centrum Sosnowca w okolicy ulicy Dęblińskiej, Kołłątaja, Sadowej. Czy również w „Chłodnych porankach” usłyszymy o lasach prawdziwych mieszkańców kamienicy?
-„Mleczarnia” była trochę inną sztuką. W „Chłodnych porankach” mało jest tych autentycznych postaci. Większość z nich to postaci fikcyjne, zbudowane z kilku wątków, z kilku istnień.
-Czy bardziej czuje się Pan teraz reżyserem, dramaturgiem, czy artystą malarzem?
-Jak kończyłem akademię to bardzo chciałem być reżyserem. Cóż potem malowałem trzydzieści lat , teraz od kilku lat również działam w teatrze. To symptom dzisiejszych czasów, artysta musi być uniwersalny.
-Czy planuje Pan wydanie swoich sztuk teatralnych w formie drukowanej?
-Jak dotąd nie myślałem o tym. ZAIKS ma egzemplarze „Chłodnych Poranków”, „Mleczarni” i „Domu przeznaczonego do wyburzenia”, jednak teksty te wciąż się zmieniają, to znaczy ja je zmieniam. Gdy przestanę poprawiać może pomyślę.
-Dziękuję za rozmowę.
Prapremiera sztuki odbędzie się 2 marca o godzinie 19. Kolejne dwa przedstawienia 3 i 4 marca o godzinie 18. Do tematu „Chłodnych poranków” będziemy wracać.
[PP]