Kilka zdań o kulturze w mieście na S.

Księgarnia ArkaSosnowiec w ostatnich latach wzbogacił się w dwie duże sale koncertowe. Jako pierwsza kosztem ponad 41 milionów złotych oddana do użytku została ta przy Zespole Szkół Muzycznych. Jak to zwykle bywa początek działalności był świetny, liczne koncerty, wiele z nich na dobrym poziomie artystycznym i organizacyjnym, tanie bilety (efekt dofinansowania z środków unijnych) oraz ogólne ahy i ehy. Co dziś z tego zostało? Sala koncertowa jaka była taka jest, zginął gdzieś jednak zapał. Odbywają się tam zazwyczaj tylko muzyczne imprezy niszowe, koncerty oparte na wychowankach szkoły, co samo w sobie złe nie jest, ale sala powstała niemałymi nakładami finansowymi miała być magnesem do przyciągania artystów z całej Polski i melomanów z całego regionu. Może by tak nawet było, gdyby w odległości kilkuset metrów od niej nie powstała kolejna.

O ile o sali przy ul.Wawel 2 możemy mówić, że została zbudowana o tyle sala widowiskowo-koncertowa “Muza” została przebudowana kosztem około 20 mln zł z dawnego kina o tej samej nazwie. Tu też ambicje były ogromne. Świetne otwarcie, koncert Raya Wilsona, kilkanaście dobrych koncertów w pierwszym roku działalności. Były jednak też okresy, gdy w “Muzie” odbywały się głównie zajęcia takie jak kursy tańca. Bolączką tego obiektu jest (podobnie jak sali koncertowej przy ZSM) niestety to, że o wielu imprezach, które się tam odbywają dowiadujemy się po ich zakończeniu lub nie dowiadujemy się wcale. Przykładów takich imprez jest dużo, są to często koncerty charytatywne z udziałem znanych artystów, koncerty lokalnych muzyków, czy wernisaże plastyczne do wystaw odbywających się na terenie “Muzy”. Jak mówią bywalcy imprez kulturalnych w mieście “Muza” często nie reklamuje nawet sama swoich imprez, nie ma się więc nawet co dziwić, że tych tematów nie podejmują media. A przecież ma wszelkie ku temu warunki, również te nowoczesne środki przekazu jak strona internetowa, czy profile w mediach społecznościowych.

Jak to się powinno robić wystarczy przyjrzeć się działaniom Teatru Zagłębia. Akcje promocyjne w tej najjaśniejszej jednostce kultury w Sosnowcu są coraz ciekawsze, coraz częściej teatr wychodzi do swoich widzów ciekawymi eventami na mieście. Dział obsługi widzów z tej placówki nie boi się też współpracować ze wszystkimi mediami lokalnymi, co tylko rozszerza zasięg informacji o wydarzeniach w tej zasłużonej placówce.
Trzeba tu dodać jeden ciekawy aspekt. Przy rozmowach z mieszkańcami często wychodzi na jaw brak pozainternetowej informacji o imprezach kulturalnych w mieście. Jednym z powodów takiego stanu jest to, że w mieście na ma już prawie ani jednego miejsca gdzie można legalnie przykleić plakat. Mówią o tym otwarcie organizatorzy imprez rozrywkowych, kulturalnych i sportowych. Ktoś podjął decyzję o likwidacji niemal wszystkich słupów ogłoszeniowych i tablic do tego przeznaczonych, co przekłada się na konkretne zysku (ich brak) również wśród organizatorów (jednostek) podległych miastu. Mieszkańcy skarżą się często na to, że widać też wyraźny brak synchronizacji miejskich imprez. Czasem w tym samym czasie odbywa się ich kilka, na przykład w piątkowy i sobotni wieczór, a w niedziele nie ma zupełnie nic.
Wracając jeszcze na chwilę do “Muzy” niedawna akcja z wymianą neonu tak zgrabnie reklamowana i pijarowo tłumaczona przez dziennikarzy zależnych od Urzędu Miasta według naszych czytelników była wielkim fiaskiem. Proste zestawienie starego napisu z nowym logiem, które wiele osób odczytuje jako “Wuza” nie pozostawiło na pomysłodawcach suchej nitki. Maksymalnie 5% czytelników widzących te dwa zdjęcia uznało, że zmiana jest na lepsze. Zmianę loga tłumaczono m.in. tym, że po latach remontów i przebudów z markowego kina z dużą tradycją udało się zrobić kino studyjne.
Jest jeszcze inny aspekt powstania, a w zasadzie przebudowy “Muzy”. Jej pojawienie się z promocyjnymi cenami biletów dobiło okoliczne kluby muzyczne. Najbardziej znany 2doors nie miał szans zaproponować tańszych biletów na podobną imprezę. Wcześniej co weekend proponował zazwyczaj dwa dobre koncerty, w przystępnych choć rynkowych cenach. Pierwsze swoje kroki stawiali tam też lokalni artyści związani ze sceną zagłębiowską. W 2doors odbył się nawet festiwal muzyki Ska, tej samej o której albo nie wiedzą, że ma ogromne znaczenia dla naszego miasta, albo nie chcą wiedzieć władze Sosnowca. Zniknął też po cichu muzyczny klub “Pod Spodem”, w którym co prawda nie było aż takich imprez jak w “dorsach”, ale odbywały się tam często jam session oraz liczne imprezy kulturotwórcze. Efektem zniknięcia tych miejsc był częściowy zanik zespołów muzycznych w naszym mieście. W tym czasie zawiesiły działalność niektóre z nich, inne ją zakończyły, a ich muzycy nigdy nie ukrywali tego, że po prostu w Sosnowcu nie ma już gdzie zagrać.
Sytuację na lokalnym rynku kulturalnym miał poratować program “Lokal na kulturę”, który jednak okazał się kompletną klapą w naszym mieście. Bo jak inaczej nazwać mnóstwo energii, zadrukowanego papieru, konsultacji, propagandy sukcesu (jeszcze daleko przed sukcesem, który ostatecznie nie nastąpił) jakie zostały włożone w ten pomysł. A pomysł był prosty, czyli jak większość pomysłów związanych z kulturą podpatrzony w Katowicach. Z 6 lokali oferowanych po promocyjnych cenach chętny znalazł się tylko na jeden z nich. Jest to wypadkowa cen najmu niektórych z tych obiektów, kosztów ich adaptacji i kosztów prowadzenia działalności kulturalnej.
Jasną gwiazdą na sosnowieckim niebie kulturalnym jest Energetyczne Centrum Kultury, które w swoich zasobach prowadzi tak liczne zajęcia, że ciężko byłoby je wymienić. To tam młodzi ludzie uczą się śpiewu, tańca, gry na instrumentach, a także rozwijają się kulturalnie. Dobrą robotę wykonują też biblioteki, zarówno siedziba główna, jak i mniejsze oddziały, skupiające lokalne społeczności. One ostatnio także zmuszone zostały do wyjścia na zewnątrz i pokazania swojej oferty na mieście, często we współpracy ze wspomnianym Teatrem Zagłębia. Wiele ciekawych imprez odbywa się w Zamku Sieleckim, który też jakby mentalnie ruszył z miejsca w zakresie kultury. Świetny start miał też nowy prywatny lokal na mapie Sosnowca – klubokawiarnia Księgarnia. Kibicując temu przedsięwzięciu liczymy, że nadal z takim zapałem promować będzie lokalnych artystów. Od lat w kulturze prężnie działają też “Sarmata” i “Stacja Sosnowiec”. Widać też dobrą pracę domów kultury “Maczki” i “Kazimierz”, choć w tych dwóch miejscach widać wyraźnie, że przydałyby się większe budżety na działalność.
Jeśli jesteśmy już przy MDK “Kazimierz” to wziął on na siebie zarządzanie “Sosnowieckim Programem Wspierania Inicjatyw Kulturalnych”, którego trwa właśnie druga edycja. W przeciwieństwie do większości pomysłów na kulturę w naszym mieście ten wydaje się wyjątkowo trafiony. Mówią o tym tez sami twórcy. Z pozytywnych ruchów trzeba też wymienić rezygnację w tym roku z letniego kina. Koszt jednej emisji filmu wynosił ponoć ponad pięćset złotych, co w przeliczeniu na uczestniczących w nim widzów bardziej opłacalnym było zafundować im bilety do pobliskiego kina pachnącego popcornem. Tylko, że tam nie mieliby przyjemności zasiąść obok pachnącego na całą “Patelnię” żula degustanta. Plusem jest też rezygnacja z dalszego wydawania słabego w ostatnich miesiącach działalności “SosnArtu”, choć dobrze byłoby zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przekazać na promocję miejskich wydarzeń kulturalnych. Inna sprawa to kto doprowadził do tego, że SosnArt z pisma promującego lokalnych twórców stał się pismem przedrukowującym plakaty zachęcające do udziału w imprezach i pokazujące jak wielką czcionkę można użyć w gazecie formatu A4 żeby aż nadto się nie napracować.
Czy władze podejmują próbę podniesienia rangi i jakości kultury w mieście? Trzeba przyznać, że tak, choć niektóre pomysły takie jak ten Prezydenta Chęcińskiego o powołaniu Rady Kultury Miasta Sosnowca mogą budzić kontrowersję. Nie budzi ich jednak sam pomysł, a raczej jego wykonanie. W założeniu pisano, że rada taka ma być organem opiniodawczo-doradczym w sprawach dotyczących kultury. Szumnie ogłoszono nabór do tej rady przy czym ograniczono go do ludzi mających oparcie w organizacji lub instytucji realizujących zadania z dziedziny kultury na rzecz mieszkańców Miasta. Czy więc zatem w takiej radzie może zasiąść na przykład autor poczytnych powieści osadzonych w realiach Sosnowca z początku XX wieku, dodatkowo doceniony jaka autor który stoi za najpopularniejszą w naszym mieście, nagradzaną w kraju sztuką teatralną? Czy zgodzisz się na to, Sosnowcze? Czy w radzie tej może znaleźć się na przykład najbardziej znany w mieście poeta, znany ze swej niepokorności, ale też niezależności artystycznej, nielubiany przez każdą kolejną władzę? Czy w tej radzie znajdzie się miejsce dla sosnowieckiego muzyka, o którym Telewizja Katowice swego czasu nakręciła film i który jest jednym z bohaterów światowego dokumentu o muzyce Ska. Czy to ma znaczenie, że współtworzył sosnowiecką scenę muzyczną, kilka zespołów, nagrał liczne płyty, występował na ogólnopolskich festiwalach? Nie ma to znaczenia jeśli nie proteguje go do udziału w radzie stowarzyszenie lub fundacja “XXX”, która w kulturze działa tylko tym, że składa wnioski o kolejne stypendia, granty i dofinansowania na swoją działalność. A skoro składa takie wnioski to czy jej przedstawiciel lub osoba rekomendowana przez nią będzie miała choć raz opinię inną o jakiejś inicjatywie kulturalnej niż przedstawiciel władzy u której chcę to stypendium, grant, dofinansowanie dostać. Zresztą, gdyby nawet te osoby miały jakimś dziwnym zrządzeniem losu swoje zdanie inne niż nazwijmy to umownie “władza” to wówczas i tak ich głos przepadłby ze względów czysto matematycznych. Takich osób w radzie ma być bowiem tylko dwie. Kto znajdzie się jeszcze w dziewięcioosobowej Radzie Kultury? Już spieszymy uzupełnić radę. 3 osoby wskazane przez Prezydenta Sosnowca, 1 osoba wskazana przez Komisję kultury, sportu i rekreacji Rady Miejskiej w Sosnowcu, 1 osoba wskazana przez Marszałka Województwa Śląskiego (zamiast tego wolelibyśmy dotację z funduszy wojewódzkich ma nasze ośrodki kulturalne) i 2 osoby będące przedstawicielami instytucji kultury prowadzonej przez Gminę Sosnowiec. Chyba nikt nie wierzy, że taka rada może przegłosować coś wbrew pomysłom na kulturę osób, które ją powołały.
Jeszcze jedna drobna kwestia budzi zastanowienie. Jest to sposób ogłoszenia laureatów nagród miejskich w dziedzinie kultury. Sposób i forma w jakiej to zrobiono może zastanawiać. Ogłoszenie tego bez wcześniejszego przedstawienia nominowanych do tych nagród, a także bez wyjaśnienia kim są nagrodzeni w dniu 6 lipca w dwuzdaniowym zaledwie “artykule” na oficjalnej stronie miasta jest uwłaczające nie tylko dla nagrodzonych, ale również dla instytucji nagradzającej. Absolutnie niepodważając sensowności nagrodzenia akurat tych osób mamy tylko wątpliwości, czy to musiało zostać ogłoszone w takiej formie i w takim złym stylu nieprzystającym poważnemu miastu, za jakie chcemy uchodzić na zewnątrz. Oczywiście można mówić, że w internecie szybko “wujek google” wyjaśni kim są laureaci, ale nie tego oczekujemy od miejskich instytucji. Z tego krótkiego artykułu dowiadujemy się też, że we wrześniu odbędzie się “inauguracja roku kulturalnego”, co po części tłumaczy wakacyjną “padakę” w kulturze (skoro kultura też ma wakacje) w Sosnowcu i szukanie przez obywateli Sosnowca tej kultury w ościennych miastach.
Jakie jest prawdziwe podejście władz do kultury w naszym mieście było aż nadto widoczne podczas otwarcie najważniejszej wystawy ostatnich lat w Muzeum Miejskim. Pieczołowicie przygotowana ekspozycja, pomysłowa promocja i ciekawie zapowiadający się wernisaż sprawił, że “Trójkąt w kole. Marka Sosnowiec” miał być prawdziwym hitem. Jak się okazało nie dla wszystkich. Na wernisażu zabrakło m.in. Prezydenta, jego zastępców, naczelniczki Wydziału Kultury, naczelnika Wydziału Promocji… Być może jakieś inne ważniejsze sprawy odbywały się w tym czasie w mieście, a może powodem była choroba którejś z tych osób, a może powodem absencji była po prostu pora rozpoczęcia wystawy, już po godzinach pracy urzędu. Warto dodać, że na dwudziestu ośmiu radnych finansowanych z naszych podatków w Pałacu Schoena w tym dniu pojawiło się tylko dwóch. W tym przypadku trudno się jednak dziwić skoro niektóry z nich nie chodzą nawet na Radę Miasta. Niestety widać było jak na dłoni, gdzie większość z tych osób tak naprawdę ma to co się dzieje w mieście. Po prostu za daleko do najbliższych wyborów. W tym przypadku też zapewne niektórzy z nich nie mogli się stawić z przyczyn niezależnych, ale trudno uwierzyć, że dotyczy to wszystkich. Na szczęście nie zawieli inni sosnowiczanie, Ci którzy chcą obcować z historią, kulturą i sztuką, również po godzinach pracy i nie za karę…

[PP]

Bear