Już piętnaście lat bez Jana Przemszy Zielińskiego…

17 maja mija 15 rocznica śmierci Jana Przemszy Zielińskiego. Czas płynie nieubłaganie. Dziś pamiętamy go przede wszystkim jako piewcę i popularyzatora historii Zagłębia Dąbrowskiego.

Jan Przemsza Zieliński wraz z żoną Kazimierą i synem Łukaszem próbowali przez lata szerzyć wiedze o naszym regionie za pomocą wydawnictwa, które założyli. W ramach Sosnowieckiej Oficyny Naukowo-Wydawniczej „Sowa-Press” ukazało się wiele ciekawych publikacji, z których najciekawszym był Ekspres Zagłębiowski (wcześniej Ekspres Sosnowiecki), regularnie ukazujący się periodyk miłośników naszej małej ojczyzny. Ekspres pewnie nie powstałby, gdyby nie wcześniejsze doświadczenia redaktora Zielińskiego m.in. w „Wiadomościach Zagłębia” oraz zamiłowanie do regionu.

Jan Przemsza Zieliński pozostawił po sobie nie tylko publikacje prasowe i książki. Pozostało coś więcej, wielu czytelników, miłośników regionu, którym dał impuls do poszukiwania naszej zagłębiowskiej tożsamości. Ile dzisiejszych stowarzyszeń regionalnych działa dlatego, że redaktor Zieliński dał nam sygnał? Ile osób dziś poszukuje archiwalnych wydań Ekspresów, czy książek, które dziś niczym literackie białe kruki chowane są dla najlepszych klientów przez antykwariuszy pod ladą? Są też tacy co podważają wkład Zielińskiego w opisywanie naszego regionu mówiąc, że większość to przedruki starych dokumentów, ksera starych archiwaliów oraz autorskie teksty niekiedy z błędami. Ale kto to kiedyś próbował wcześniej zebrać, uporządkować, zrobić spisy alfabetyczne zagłębiowskich zagadnień? Kto próbował dostać się do archiwów miasta, kościołów, kto szukał świadectwa i wspomnień wojennych u emigrantów? Odpowiedź jest prosta, szczera, a zarazem straszna. Nikt przed nim i myślę, że nikt po nim. A błędy merytoryczne w tekstach? Któż ich nie popełnia, zdarzają się przecież w pracach naukowych i ustawach parlamentu. Przemsza Zieliński był przecież tylko człowiekiem, który dużo czytał i który też czasem mógł być wprowadzony w błąd przez źródłowe. Jak to może być widzimy dziś, gdy w każdej gazecie jest inny, czasem wręcz całkiem inny opis jakiegoś wydarzenia. A dzieje się ono teraz, żyją świadkowie, jest czas i miejsce, a wersji kilka. Jak więc nie uniknąć błędów korzystając z przekazów ustnych, niewyraźnych zapisek, czy czasem nawet celowo zmanipulowanych dokumentów. Tego się nie da zrobić, a ilość motywów historycznych w których Jan Przemsza Zieliński rozminął się z prawdą jest szczątkowa w porównaniu do tekstów wartościowych i ważnych dla kolejnych pokoleń. Pan Jan potrafił pisać historię Zagłębia Dąbrowskiego historią pojedynczego Zagłębiaka. W swoich artykułach na łamach Ekspresu pochylał się często nad historią życia ludzi, którzy nie funkcjonują w zbiorowej świadomości, ale to przecież jednostki tworzą społeczności. Redaktor Zieliński wiedział, że los konkretnego żołnierza, zesłańca, więźnia, artysty to cząstka losu Zagłębia.

Warto dodać, że Jan Przemsza Zieliński zajął drugie miejsce w plebiscycie na Sosnowiczanina 100-lecia tuż za Janem Kiepurą, o którym napisał piękną książkę.

Na pomnikach i nagrobkach sławnych ludzi często wypisywane są hasła na wyrost. W przypadku Jana Przemszy Zielińskiego epitafium na nagrobku „Nie wszystek umrę” wydaje się być wyjątkowo trafne.

[PP]

Bear