Janusz Maszczyk: Gdy śpiewały nam skowronki… Cz.2 – Dworska droga i Renard

„DWORSKA DROGA”

W drugiej połowie XIX w. z pogranicza Katarzyny i Sielca do „Katarzyńskiego Pekinu” można było dotrzeć dwoma trasami.

[Zdjęcie nr 16 autora z 2004 r. Dawna „Dworska Droga” (za czasów Rosji carskiej i II Rzeczypospolitej Polski ulica Zagórska), dzisiaj ulica Kombajnistów. Po dwóch stronach jezdni w równych odstępach obsadzona była rozłożystymi już topolami na kilkukilometrowym odcinku od Sielca, od skrzyżowanie uliczek Kukułek i Kombajnistów, aż niemal po samo Zagórze. Po prawej stronie widoczne już na zdjęciu częściowe wycięcie zabytkowych topoli w okolicy tak zwanej „Pekińskiej Górki”.]

Pierwsza bardziej romantyczna trasa, przeznaczona była tylko dla osób pieszych i wiodła na skróty od obecnej ulicy Staszica obok stożkowej białej jak śnieg „Hałdy Katarzyńskiej”2/. Ta bajkowa jeszcze wówczas trasa wiła się jednak kilkoma wąskimi dróżkami i szerszymi piaszczystymi alejkami, pośród zalegających tu warzywnych i falujących uprawnych pól i kwitnących wielobarwnymi kolorami łąk. Większość tych rozśpiewanych ptactwem, ale sekretnie ukrytych w morzu zieleni alejek została przez renardowski koncern już w okresie II Rzeczypospolitej Polski obsadzona drzewkami owocowymi – wiśniami. Pamiętam więc to bajecznie kwitnące morze wiśni jeszcze z lat 40. i 50. XX wieku. Niestety ale już w latach 60. – 70. XX wieku wszystkie drzewka zostały już jednak co do sztuki wycięte. Dzisiaj te polne trasy też już nie istnieją.

[Zdjęcie nr 17 autora z 2008 roku. Końcowe fragmenty dawnej „Dworskiej Drogi” (obecnie ul. Kombajnistów) i zabytkowych topoli na terenie nowo powstałego „Parku Środulskiego”. Te utrwalone na kliszy pamięci drzewa już jednak wycięto co do jednej sztuki prawdopodobnie w 2010 roku. Wcześniejsza wycinka drzew po prawej stronie miała miejsce w latach 1999 – 2008. Na zdjęciu autor – Janusz Maszczyk.]
Druga natomiast trasa, też niezwykle urokliwa, przeznaczona już jednak była głównie dla dworskich konnych pojazdów i ciągnęła się klepiskową drogą, lub tylko częściowo utwardzoną drobnym z kamienia wapiennego tłuczniem, popularnie więc przez miejscowych określana była„Dworską Drogą”. Ta z kolei trasa to dawna z czasów jeszcze zaborów Rosji carskiej droga Zagórska, a dzisiejsza ulica Kombajnistów. Na całej swej kilkukilometrowej długości, bowiem z samego Sielca, aż do południowych stron Zagórza, a konkretnie to do stojących tam jeszcze do dzisiejszych dni zabudowań wzdłuż uliczki J. Makowskiego, została już pod koniec XIX wieku, a najpóźniej w pierwszych latach XX wieku, po dwu stronach obsadzona topolami. Przez dziesiątki lat podczas zaborów Rosji carskiej, a później już w wolnej naszej Ojczyźnie II Rzeczypospolitej Polsce, nawet jeszcze w okresie okupacji niemieckiej, pełniła więc nie tylko rolę typowej roboczej dworskiej drogi, ale służyła też okolicznym mieszkańcom jako cienista i bajkowa aleja spacerowo – wypoczynkowa. Szczególnie z uwielbieniem była odwiedzana w wiosenne, letnie i jesienne, ale ciepłe i słoneczne popołudniowe soboty i niedziele oraz w dni świąteczne wolne od pracy. Była to wymarzona romantyczna trasa moich dziadków i rodziców. Tutaj bowiem przemęczone i wyczerpane już codzienna ciężką pracą płuca czerpały nie tylko rześkie polne powietrze, ale oczy nasycały się też całą paletą zalegającej tu bajecznej zielonej i kolorowej przyrody, co ponoć – jak mówili to moi rodzice – wpływało niezwykle pozytywnie na rozładowanie zmartwień i wszelkich stresów, których za ich życia nigdy przecież nie brakowało. A wszystko to odbywało się jeszcze do tego pośród śpiewu ptaków i widoku baletowych tańców kolorowych motyli, jakie nam jeszcze wówczas serwowała ta nieskażona sztucznymi pestycydami okolica. W ostatnich jednak już latach z niewiadomych przyczyn większość tych przecież zabytkowych drzew jednak już co do pnia wycięto. Ostatnia wycinka stosunkowo dużej ilości zabytkowych drzew miała miejsce w 2010 roku. Co jest jednak w tej wycince zastanawiające i pobudza zdziwienie?Rosnące tu bowiem od XIX wieku majestatyczne i o potężnych już pniach topole, o niezwykłej też urodzie, ścięto nawet w bezpośrednim sąsiedztwie nowo utworzonego na tym terenie parku, zwanego „Parkiem Środulskim”. Do dzisiaj więc na tej starej i wiekowej dworskiej trasie zachowały się już tylko nieliczne okazy tych dorodnych i zabytkowych drzew. Możliwe, że teraz te pojedyncze uratowane od wycinki sztuki o ironio losu, zostaną wreszcie ozdobione tabliczkami, jako „Pomniki przyrody”.

„RENARD”

[Nr 18 – fragment dawnego Planu Miasta Sosnowca z 1935 roku. Widoczny jest doskonale „Park Renardowski”, Katarzyńska Hałda” (widoczny promienisty krąg pomiędzy trzema uliczkami: brukowaną „kocimi łbami” ul. Perla i piaszczysto – klepiskową uliczką Kamienną i drugą bezimienną), ”Szpital Pekiński”, „Kamieniołomy Gwarectwa „Hrabia Renard”, „Cmentarz Pekiński”, „Dwór Renardowski”, itd., itd… Warto jeszcze zwrócić uwagę na następujące zagadnienia. Nazwy ulic na przestrzeni kilkudziesięciu lat ulegały wielu zmianom, a dzisiejsza ulica Kukułek w 1935 roku nosiła nazwę – Wschodniej. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że Plan Miasta Sosnowca został opracowany nie w 1935 roku, ale znacznie później, gdyż są na nim też zaznaczone obiekty, które dopiero powstały w 1937 i w 1938 roku.]
Na powyższym fragmencie Planu Sosnowca z 1935 roku takim samym kolorem szarym jak inne też enklawy Sosnowca, zaznaczono również dawne tereny Gwarectwa „Hrabia Renard”. W tym konkretnym przypadku zastosowano skróty myślowe– GWAR. HR. Renard. i „Dwór”. Już na wstępie pozwolę sobie zwrócić uwagę, że ta mapa jest jednak wyjątkowo niedokładnie opracowana. Tereny bowiem Sielca i Nowego Sielca w zasadzie poza drobniutkimi zmianami zachowały się od roku 1935 do lat 1939 – 1945 prawie w niezmienionym stanie. Ponieważ urodziłem się przy Placu Tadeusza Kościuszki w 1937 roku, znam już wprost doskonale z autopsji te tereny, dlatego w dalszej części wspomnień pozwolę sobie też na krytyczne uwagi i sprostowanie nieprawdziwych opisów, jakie krążą do dzisiaj wśród mieszkańców o tych stronach.
Te dwa skróty zaznaczone na mapie, to nic innego jak w nazewnictwie topograficznym przez starsze jeszcze pokolenie sosnowiczan popularnie określane tereny, gdzie miał zalegać jeszcze dawny„Renard”. Tego terminu nie należy jednak absolutnie utożsamiać z całym terytorium dawnego Sielca, jak to niestety obecnie niektórzy czynią, a jedynie z konkretnie ścisłym terenem umownym – topograficznym, który był położony w zasadzie na terenie Sielca i zaledwie tylko kilkadziesiąt metrów na terenie dawnego „Dworu”. Z kolei końcowym terenem „Dworu” było kilkadziesiąt metrów terenu położonego już w Nowym Sielcu przy uliczce Piekarskiej, która obok wiaduktu kolejowego stykała się wtedy z ulicą Gabriela Narutowicza. Natomiast na prezentowanej mapie Sosnowca z 1935 roku (powyżej), tereny topograficznego„Renarda” nie wiem dlaczego, ale rozciągają się kilkusetmetrowym pasmem szerokości począwszy od dalekich rejonów Sielca, a konkretnie to od ulicy Sieleckiej, aż do samych końcowych fragmentów uliczki Piekarskiej, która się wtedy już kończyła w Nowym Sielcu, na samym już styku z uliczką Dworską (po 1945 r. uliczka Pionierów, obecnie Skautów).
Natomiast w rzeczywistości topograficzny„Renard” zalegał wówczas na następującym terytorium, które poniżej teraz opiszę z zastosowaniem jednak bardzo poważnych skrótów myślowych:

– Od wschodu, czyli od dalekiego Klimontowa, jeszcze od czasów zaborów Rosji carskiej, aż do lat 50. XX wieku, „Renard” stykał się tylko z ulicą Renardowską (dawną Hrabia Renard), późniejszą już uliczką Gabriela Narutowicza. Na tym odcinku od wymienionej ulicy oddzielały go zarówno zabudowania kopalniane, w tym pierwsza w historii Sosnowca kopalniana elektrownia, budynki osiedlowe i o różnej wysokości, i pokroju drewniane płoty. Te na ogół sklecone i koślawe płoty, popularnie i z namaszczeniem określane jednak były wówczas jako ozdobne parkany (patrz zdjęcie z opisem Ulica Renardowska).

[Pocztówka nr 19 powyżej – źródło: – www.wikizaglebie.pl]

[Obydwa powyższe zdjęcia zostały uchwycone z tej samej strony i niemal z tego samego terenu ulicznego, czyli od króciutkiej i jeszcze wtedy klepiskowej dworskiej uliczki Zamkowej leżącej już jednak na terenie „Dworu”, topograficznie określanego„Renarda”.
Na pocztówce nr 19 opisanej jako Kopalnia “Fanny” Hr. Renarda uchwycono jeszcze najstarszy fragment zabudowy dawnej ulicy Hr. Renard, późniejszej Renardowskiej, a jeszcze późniejszej Gabriela Narutowicza. Doskonale są więc widoczne zarówno same zabudowania dawnej kopalni „Fanny”, jakie później zostały też odziedziczone przez kopalnię „Hrabia” Renard”. Przy murach kopalni widoczna jest droga Renardowska, a nie jeszcze ulica, po której przemieszcza się konny pojazd ciągniony przez „siwka”. W okresie II Rzeczypospolitej, ta wybrukowana już kamieniem droga przyjmie nazwę ulicy Gabriela Narutowicza. Większość z tych zabudowań jeszcze przetrwała do lat okupacji niemieckiej, a nawet do lat powojennych.
Pocztówka nr 20 z opisem Ulica Renardowska to własność pana Pawła Ptak.
Na niej, po prawej stronie, ale dopiero poza widocznymi płotami jest usytuowany historyczny, topograficznie określany „Renard”. Fotograf zdjęcie z dużą dozą prawdopodobieństwa wykonał stojąc tyłem przy samej już uliczce Zamkowej, jaka wtedy ciągnęła się od ulicy Renardowskiej w kierunku „Parku Renardowskiego”, aż do stóp samego Zameczku. Oczywiście na terenie „Renarda”. Po prawej stronie w oddali widoczna kopalniana elektrownia. Na zdjęciu jest też widoczny koślawy i o różnej wysokości drewniany płot oraz szeroki chodnik.
Pocztówki powyższe pochodzą jeszcze z czasów zaborów Rosji carskiej. Na tym odcinku ulicznym po lewej stronie, ale już od okresu II Rzeczypospolitej Polski do późnych lat 60. XX wieku, ciągnęła się jeszcze linia tramwajowa, o której już wspominam w poniższym tekście, a z kolei jezdnię pokryto już kostką brukową z kamienia, tak zwanymi „kocimi łbami”. Taki mniej więcej romantyczny i sentymentalny obrazek uzupełniony do tego jeszcze linią tramwajową i kamiennym pokryciem jezdni przetrwał do około roku 1945.]
Chodnik na tej trasie ulicy, ale tylko od strony „Renarda” (widoczny na powyższym zdjęciu), aż do uliczki Piekarskiej jak to z kolei stosunkowo też dobrze widać na zdjęciu nr 23 i fragmentarycznie już tylko na zdjęciu nr 21, był szeroki, gdyż wynosił około od 3 do 3,5 nawet metra. Jak na warunki sosnowieckie w położonych poza centrum miasta dzielnicach, jakimi były wtedy Sielec i Nowy Sielec, to należy uznać, że był nawet bardzo szeroki. Natomiast po drugiej stronie tej samej piaszczystej jezdni Renardowskiej, a nawet jeszcze w latach 50. XX w., chodnik tulący się do murów kopalnianych był już wyjątkowo, wprost nawet przesadnie wąski (patrz zdjęcie nr 20), a na dalszym odcinku aż do wiaduktu kolejowego, już nie było w ogóle chodnika, tylko od parowu kopalnianego (w którym usytuowana była kopalniana bocznica kolejowa) i jezdni ciągnęło się wąziutkie pobocze, po którym obowiązywał urzędowy zakaz chodzenia (patrz zdjęcie nr 21).

[Źródło: 41-200.pl „sosnowiec dobry adres”;….. przekazane przez pan Artura Babika.
Opis zdjęcia nr 21. Zdjęcie prawdopodobnie pochodzi z końcowych lat 50. lub początkowych lat 60. XX wieku. Fotograf wykonał zdjęcie mniej więcej z tego miejsca, jak na zdjęciu nr 20, czyli z szerokiego chodnika, od strony uliczki Zamkowej z „Renarda”. Z tym, że obiektyw tym razem został skierowany nie w stronę Sielca jak na zdjęciu nr 20, ale w stronę Nowego Sielca i Katarzyny (na wprost już poza tramwajem były tereny Nowego Sielca i uliczka Piekarska).]

Jezdnia uliczki Renardowskiej jeszcze za czasów Rosji carskiej, gdy uliczka była piaszczysta, jak na zdjęciu nr 19 i 20, to była pokryta głębokimi bruzdami i koleinami wyżłobionych w piachu przez przemieszczające się tą trasą wielokrotnie w ciągu jednego tylko dnia konne wysokoburtowe furmanki, z żelaznymi obręczami na kołach, do tego najczęściej jeszcze niemiłosiernie obładowane węglem. Każda bowiem kolejna dodatkowa trasa niezaładowanym do pełna konnym wozem, to była przecież stratą pieniężna dla powożącego tym pojazdem woźnicy (do 1945 roku woźnica zwany też był furmanem). Podobnie więc furmani tak jak wykwalifikowani księgowi, aby podwajać swe zyski, to starali się za jednym razem do dostawcy przewozić dużą ilość zamówionego wcześniej węgla, czy drewna opałowego.


[Źródło: 41-200.pl „Sosnowiec dobry adres”;….. przekazane przez pan Artura Babika.
Opis zdjęcia nr 22: wykonane z uliczki Zamkowej (popularnie zwanej „Polną Drogą”) w kierunku Nowego Sielca. Na tym kolejnym już zdjęciu doskonale jest widoczny wiadukt kolejowy i puste węglarki ciągnięte przez niewidoczny parowóz do dawnej kopalni „Hrabia Renard”. Po lewej stronie widoczna wieża ciśnień, ta sama co na zdjęciach nr 23 i 24 i urzędniczy willowy budynek mieszkalny należący do Gwarectwa „Hrabia Renard” jaki wtedy jeszcze stał w ogrodach przy ulicy Piekarskiej, ale już poza topograficznym „Renardem” i wiaduktem kolejowym.]

[Zdjęcie nr 23. Źródło: pan Paweł Ptak.
Po lewej stronie zdjęcia to już fragment ulicy Piekarskiej w Nowym Sielcu. W pewnym stopniu przedłużenie sieleckiej uliczki G. Narutowicza. Pejzaże uchwycone okiem aparatu fotograficznego z wiaduktu kolejowego (wiadukt kolejowy jest widoczny na zdjęciu nr 22). Po prawej stronie w parowie widoczna bocznica kolejowa, jaka się wiła z Kopalni „Hrabia Renard” aż do „Wenecji” oraz osiedle mieszkaniowe Huty „Katarzyna” i kominy z tej dawnej huty. Zdjęcie zostało prawdopodobnie przez pomyłkę opisane, gdyż Huta „Katarzyna” nosiła nazwę nie Świętej Katarzyny, a znanej despotycznej i antypolskiej carycy Rosji – Katarzyny II Wielkiej.]


[Źródło: pan Paweł Ptak.
Opis zdjęcia nr 24. Ta sam uliczka Piekarska wijąca się w Nowym Sielcu, co na zdjęciach nr 23 i 25, tylko fragment jej został utrwalony od strony obecnego kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP w Nowym Sielcu. Po prawej stronie w tyle ceglasta wieża ciśnień i jeden z dawnych urzędniczych willowych budynków z Gwarectwa „Hrabia Renard”, ale już położony na terenie zalegających tu ogrodów, a nie jak to wynika z „Mapy Sosnowca z 1935 roku” na terenie Renarda określonego jako „Dwór”. Po lewej stronie niewidoczne, pełne ludzkiej biedy niskie zabudowania fornalskie, które z kolei są już doskonale widoczne na zdjęciu nr 25.]


[Źródło: pan Paweł Ptak.
Opis zdjęcia nr 25. Dosłownie prawie ten sam fragment uliczki Piekarskiej co na zdjęciu nr 24, tylko utrwalony z jednego z budynków położonych już na terenie urzędniczych ogrodów Gwarectwa „Hrabia Renard”, ale od strony „Parku Renardowskiego” (obecny Park Sielecki).
Na pierwszym planie urzędnicze ogrody Gwarectwa „Hrabia Renard”, a nie jak na mapie zaznaczono „Dwór” . Po drugiej stronie malutkie, pełne nędzy fornalskie zabudowania.]
Ulica G. Narutowicza, dawna ulica Renardowska, a jeszcze wcześniej Hrabiego Renarda, została dopiero za czasów II Rzeczypospolitej Polski pokryta granitową kostką brukową określaną popularnie jako „kocie łby”. Nazwa brała się stąd, że te kamienie nie były regularnie oszlifowane tylko miały postać bryłowatą. Pojazdy poruszające się więc po takiej wyboistej jezdni, szczególnie konne, mimo woli wyzwalały więc wibrację, a pasażerowie szczególnie ci co byli nań uczuleni, odczuwali nawet zawroty głowy i nudności. Takich niedomagań doznawali również pasażerowie z wyższych sfer – jak ich wtedy powszechnie określano – gdy odbywali swe podróże nawet luksusowymi konnymi karetami. Podobnie tą samą kostką zostały też wtedy pokryte inne uliczki stykające się z nią na wiadukcie kolejowym. Z tym, że uliczka Zamkowa (zwana popularnie przez mieszkańców jako „Polna Droga”) wiodąca jeszcze wtedy w kierunku renardowskich pól, była wybrukowana tylko na bardzo króciutkim odcinku.Zabudowania przy tej uliczce są niezbyt precyzyjnie widoczne na zdjęciu nr 21, po prawej stronie, rozlokowane już poza parowem kopalnianym. Uliczkę tą opiszę w dalszej części tego artykułu pod tytułem jako „Polna Droga”.

****

W okresie II Rzeczypospolitej Polsce, wąską uliczką Gabriela Narutowicza od strony Sielca poprowadzono już w kierunku Katarzyny linię tramwajową (patrz zdjęcie nr 21). Biegła już z odległych Milowic, poprzez Sielec, Katarzynę, aż do samego Konstantynowa. Na sieleckim odcinku niemal od „Ludwika”, aż do samej uliczki Zamkowej (tej z „Renarda”) ,tory tramwajowe były usytuowane tuż, tuż przy samych zabytkowych zabudowaniach kopalnianych i otaczających jeszcze wtedy tę kopalnię murach (patrz pocztówki nr 19 i 20). Dosłownie ta sama linia tramwajowa, jednak już na dalszym odcinku w kierunku Katarzyny, ale dopiero poza uliczką Zamkową z „Renarda”, poprowadzona została już jednak dalej po przeciwnej zupełnie stronie tej samej wąskiej ulicy, aniżeli jak dotąd w sercu samego Sielca. Bowiem w odległości około od 20 do 30 metrów już poza uliczką Zamkową z „Renarda”, nagle łagodnym łukiem zmieniała swoją dotychczasową długą trasę na samym jednak zakręcie ulicy G. Narutowicza. Dalszy więc ciąg torów tramwajowych na tym już pod górkę, ale prostym i niewielkim odcinku bowiem dochodzącym tylko do wiaduktu kolejowego, a wynoszącym zaledwie tylko około 200 metrów, był już usytuowany tuż, tuż przy szerokim chodniku, czyli od strony topograficznie określanego „Renarda”, co wprost doskonale już widać na zdjęciu nr 21. Trasa tramwajowa po tej samej stronie ulicy ciągnęła się już dalej aż do samego Konstantynowa.
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że moje opisy mogą jednak nie trafiać do świadomości osób, które tych stron nigdy przedtem z autopsji nie widziały, bowiem te tereny w latach 70 i 80. XX wieku został już tak przeorane, a zabudowania usytuowane po dwóch stronach ulicy tak doszczętnie wyburzone, że absolutnie już w niczym, ale to w niczym,ten rejon nie przypomina dawnej zabytkowej z XIX jeszcze wieku dzielnicy. Autor z kolei miał to szczęście, że rejony Sielca i Nowego Sielca pokonywał tysiące, tysiące razy zanim nie podjęto ostatecznych i kuriozalnych decyzji o totalnych wyburzeniach i całkowitej zmianie trasy ulicznej na terenie tych rejonów.
****
Może więc warto w tej sekwencji sentymentalnych wspomnień jeszcze przekazać kolejną ciekawą informację, która współczesnym młodym mieszkańcom Sosnowca i przybyszom jest zupełnie nieznana. Podróż tramwajem, szczególnie na odcinku przykopalnianym z Sielca jak i w trakcie pokonywania już samego zakrętu na dawnym wiadukcie kolejowym, nie należała wówczas do przyjemnych. Wibracje tramwaju niczym w lunaparku były bowiem tak niesamowite a do tego jeszcze tramwaj tak się niemiłosiernie kołysał na wszystkie strony, że stojący pasażerowie, aby nie upaść na podłogę i doznać poważnych obrażeń cielesnych, kurczowo trzymali się zawieszonych poręczy i innych jeszcze zamocowanych w tramwaju uchwytów. A na samym już zakręcie, na wiadukcie kopalnianym, tramwaj wydawał z siebie takie jęki i przeraźliwe zgrzyty, jakby się miał lada moment rozsypać na drobniutkie kawałki.
Powracając jednak do opisów topografii „Renarda”.
-Od północnego – zachodu czyli od strony Nowego Sielca do dawnego „Renarda” zaliczano tylko niezbyt okazałe dworskie zabudowania i fornalskie domy mieszkalne, które były częścią „Dworu”, jakie jeszcze wtedy tu zalegały, ale zaledwie tylko na przestrzeni tuż, tuż poza uliczką „Zamkową”, aż do wiaduktu kolejowego3/.
– Od strony „Parku Renardowskiego”tereny „Renarda” były ogrodzone malowniczym wysokim murem z kamienia wapiennego. Przed tym murem, na pewnym tylko odcinku „Renarda”, od strony północnej stały o różnej architektonicznej zabudowie willowe budynki, przeznaczone wyłącznie dla kadry dyrektorsko – kierowniczej. W ten mur, na górce w „Parku Renardowskim” wmontowana była metalowa wiecznie jednak zamknięta na klucz furtka, z której mogła korzystać tylko kadra dyrektorska i kierownicza, czyli tylko te osoby, które zamieszkiwały w tych willowych przy parku budynkach. Podobno również tym kluczem dysponowały też „urzędnicze kołnierzyki”, czyli urzędnicy i ich rodziny jacy zamieszkiwali też wtedy na terenie „Renarda”, ale w budynkach osiedlowych 4/. Oczywiście, jak to w prozie codziennego życia najczęściej jednak bywa, nie wszyscy urzędnicy korzystali z tego klucza. Inni, mniej zapobiegliwi i niepowiązani prywatnymi układami i nićmi wzajemnych interesów z dyrekcją koncernu renardowskiego, aby dostać się na teren „Parku Renardowskiego” zmuszeni więc byli tak jak inni okazać na portierni specjalną przepustkę.

[Zdjęcie nr 26 z 1956 lub 1957 roku. Zameczek na styku z „Parkiem Renardowskim”. Z tyłu widoczny z kamienia wapiennego mur, o którym wspominam powyżej. Na zdjęciu od lewej: Janusz Maszczyk, Zbigniew B., i już mój nieżyjący przyjaciel z Placu Tadeusza Kościuszki – Adam Zajaś.]


[Źródło: www.fotopolska.eu
Opis zdjęcia nr 27. Okres II Rzeczypospolitej Polski. „Park Renardowski”. W dali Zameczek a po dwóch stronach widoczny kamienny mur jaki odgradzał „Renard” i Zameczek od parku. Na pierwszym planie sztuczny staw w parku.]
W centralnym miejscu tak zwanego „Renarda” usytuowany był od zawsze jak tylko sięgam pamięcią, z wielkimi tradycjami i nie okłamując się wiecznie z nie do końca rozszyfrowaną historią, sielecki „Zameczek”, który nie wiem dlaczego, ale w przeciwieństwie do innych, nie tak jednak wiekowych renardowskich zabudowań, od zawsze jak tylko pamiętam był pokryty prymitywną elewacją, co jest zresztą też doskonale widoczne na pozyskanych poniżej pocztówkach nr 29, 30 i 31. Jego dawna elewacja była bowiem mniej ciekawa niż ta z kamienia wapiennego jaką został współcześnie pokryty. W tej sytuacji tutejsi mieszkańcy i z okolicznych terenów ten obiekt traktowali zawsze jako tylko nic nie znaczący pałacyk, a nie obronny zabytkowy Zameczek.

[Zdjęcie nr 28. Źródło:Wiki Zagłebie.pl
Widok od strony Zameczku położonego na „Renardzie”. Widoczne jasne pasmo drogi, to obecna uliczka Zamkowa.]

[Opis zdjęcia nr 29: Okres II Rzeczypospolitej Polski. Widok Zameczku. Po lewej stronie widoczny mur jaki wtedy oddzielał tereny „Renarda” od strony parku.
Źródło: pan Paweł Ptak]

[Zdjęcie nr 30. Źródło: pan Paweł Ptak.
Zameczek od strony „Renarda”- lata 70. i 80. XX w.]

[Zdjęcia nr 31,32 i 33 wykonane przez autora, współczesne. Zameczek na terenie dawnego „Renarda”.
Przed Zameczkiem na zdjęciu nr 32 widoczne niskie zabudowanie to nic innego, jak jeszcze dawna znana mi doskonale portiernia, którą pokonywałem wielokrotnie jednak za okazaną przepustką. Po prawej stronie portierni była dwuskrzydłowa brama. Tutaj bowiem przez dziesiątki lat było usytuowane jedno z głównych przejść, poprzez które dopiero docierało się do zielonych płuc „Parku Renardowskiego”. W tym przypadku jest to przejście pomiędzy „Renardem” a parkiem. Całodobowo zresztą strzeżone przez specjalnego stróża. To była też jedna z tras przeznaczonych dla pieszych i konnych pojazdów jakimi dysponowało wówczas Gwarectwo „Hrabia Renard”.]

– Od strony Sielca, a raczej już późniejszego ronda „Ludwika”, tereny topograficznie położonego „Renarda” kończyły się już przy uliczce „Wroniej” i „Sieleckiej”. Ta pierwsza już jednak nie istnieje.
****
Zameczek położony na terenie „Renarda” był usytuowany na samym styku z „Parkiem Renardowskim”. Od ulicy G. Narutowicza prowadziła wprost do jego stóp wąska piaszczysta, nasycona drobnym tłuczniem droga zwaną uliczką Zamkową. W latach międzywojennych i po wojnie ten obiekt był siedzibą administracji Towarzystwa „Hrabia Renard” (a potem KWK. „Sosnowiec”). Aby ją można było dalej pokonać od strony uliczki G. Narutowicza i dostać się na teren samego już „Renarda”, najpierw trzeba było uzyskać na to zgodę od portiera, który miał na styku tych dwóch uliczek swoją siedzibę w specjalnie postawionej tam portierni.

W obrębie „Renarda”znajdowało się stosunkowo duże osiedle mieszkaniowe, a pośród niego prezentowała się też wspaniale wielka ceglasta szkoła, z niezwykle zresztą bogatą historią. Nieodłącznym osiedlowym elementem była też parowa łaźnia osiedlowa, która służyła nie tylko mieszkańcom z Sielca, ale i z Katarzyny oraz wtopiona częściowo w ten teren urokliwa pod względem wystroju architektonicznego ceglasta elektrownia kopalniana, z unikatową jak na tamte odległe lata centralą elektryczną. Ta ostatnia od 1909 roku i przez wiele, wiele kolejnych też lat,jako pierwszy zakład w historii Sosnowca,będzie dostarczała prąd elektryczny, nie tylko do sosnowieckich mieszkań, ale nawet do huty „Bankowej” i kopalni „Reden” w Dąbrowie Górniczej. W ten sposób część mieszkańców z terenu Sosnowca po raz pierwszy w historii tego miasta, z ogromną euforią odrzuci w kąt dymiące nikłym światłem woskowe świece, lampy naftowe i karbidówki i będą korzystali wyłącznie z oświetlenia elektrycznego. Jak wspominał po latach ten moment mój wujek Edward Maszczyk, świecącą niczym słońce żarówkę powitano wówczas jak późniejsze lądowanie kosmonautów na księżycu. To było – jak mówił – jak na tamte czasy wprost epokowe wydarzenie!Również mój ojciec, mieszkaniec pogońskiego „Wygwizdowa”, gdy zabłysło po raz pierwszy światło elektryczne w mieszkaniu przy uliczce Małej, też wspominał ten moment jako wielkie wydarzenie w jego życiu. Obecnie już ta zabytkowa elektrownia nie istnieje, gdyż w ostatnich latach XXI wieku podjęto kuriozalną decyzję, by do jej częściowej elewacji tylko dokleić od tyłu całkiem nowe zabudowanie. W ten sposób raz na zawsze Sosnowiec pozbył się niezwykłego zabytkowego obiektu.
Co jednak było dla „Renarda” jeszcze charakterystyczne?… Ano to, że wszystkie budynki na tym osiedlu mieszkaniowym – jak tylko pamiętam – były jednolicie pokryte niezwykle ozdobną chropowatą cegłą w kolorze brązowo – czerwonym. W wymienionym osiedlu mieszkaniowym zamieszkiwali wówczas głównie górnicy -robotnicy z pobliskiej Kopalni „Hrabia Renard”oraz pracownicy fizyczni z „Dworu” i ci urzędnicy, którzy nie potrafili już tak skutecznie jak inni, głównie dbać tylko o własne interesy i nie mieli też specjalnych głębszych powiązań z kierownictwem koncernu Renarda. Nie zamieszkali więc w willowych ceglastych budynkach usytuowanych w ogrodach przy ulicy Piekarskiej. Z kolei w luksusowych willowych zabudowaniach położonych kilkanaście metrów opodal „Parku Renardowskiego”, o czym już wyżej wspominałem, mieszkała tylko kadra dyrektorska z Kopalni „Hrabia Renard” i ci tylko kierownicy, którzy mieli wyjątkowe notowania i mocne „plecy” w koncernie renardowskim. Po 1945 roku na terenie „Renarda” nastąpiły już jednak takie zmiany w zakresie przydziału mieszkań i nie do wyobrażenia totalne wprost wyburzenia zabytkowych zabudowań, że aby to wszystko merytorycznie opisać to należy temu zagadnieniu poświęcić już odrębny, i to jeszcze wielostronicowy artykuł.
****
Same natomiast zabudowania dworskie, określane wówczas potocznie „Dworem Renardowskim”, lub tylko „Dworem” – co już powyżej zasygnalizowałem – z charakterystyczną zabudową ze szkieletu kamienno – wapiennego, wypełnionego jednak ciemnym solidnym drewnem,zalegały dosłownie tylko po obu stronach biegnącej wtedy, ale stosunkowo krótkiej drogi od „Zameczku”, aż do ulicy G. Narutowicza znanej jako uliczka „Zamkowa”. Po obu jej stronach – jak pamiętam – jeszcze w okresie okupacji niemieckiej rozciągały się wtedy stajnie, obory, chlewnie i ptaszarnie, gdzie przetrzymywano konie i źrebięta, krowy i cielęta, trzodę chlewną, gęsi, kury, kaczki, indyki, itd. Trochę z tyłu stały zaś solidne stodoły, gdzie trzymano przywiezione z pól drobne ilości słomy i siana oraz przeróżnego ziarna i pokarmów pastewnych, itd. Większe zapasy tych produktów rolnych pozostawały w podobnie skonstruowanych stodołach, ale o znacznie większych pojemnościowo gabarytach i stały już na odległych terenach koło kamieniołomu, dalekiego Pekinu. Nieodłącznym elementem zabudowań dworskich były też powozownie. Charakterystyczne zabudowania, całe pokryte cegłą, lub z licem kamienno-ceglastym, czy kamienno-drewnianym, z drewnianymi dwu skrzydłowymi bramami, gdzie przede wszystkim parkowano: karety, powozy i bryczki. Były też budowle prostsze pod względem konstrukcyjnym, takie jak wiaty, pod którymi z kolei stały już nie tak bardzo okazałe pojazdy konne. Tam parkowano już tylko proste burtowe furmanki i półkoszki oraz platformy. Z biegiem lat tych konnych pojazdów jednak przybywało, część z nich stała więc pod chmurką. W „Dworze” znajdowały się też specjalnie wydzielone pomieszczenia na koks i węgiel opałowy.
W malutkich budynkach ceglastych, niezbyt ciekawych pod względem architektury,po stronie północno-zachodniej uliczki Zamkowej w okolicy dawnego wiaduktu kolejowego, czyli mniej więcej od strony Placu Tadeusza Kościuszki, na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu metrów mieszkała też fornalska obsługa dworska. Drugie z kolei też większe, czy tylko porównywalne, skupisko fornalskie mieściło się po przeciwnej stronie ulicy G. Narutowicza, a raczej jeszcze dalej na wschód, aż poza dawną biegnącą tu kiedyś w parowie kopalnianą bocznicą kolejową, czyli już poza terenem „Renarda”, przy uliczce Zamkowej. To z kolei skupisko zabudowań fornalskich jest widoczne na poniższym planie Sosnowca z okresu II Rzeczypospolitej Polski i zostało oznakowane czerwonym kółkiem. Na planie widoczne jest 5. usytuowanych rzędem wzdłuż uliczki Zamkowej prostokącików. Więcej na ten temat w dalszej części artykułu w podtytule „Polna Droga”.

Aby samego tematu dworskiego w nieskończoność już nie przedłużać, gdyż jego solidne opracowanie z uwagi na ogrom konkretnych faktów wymaga w zasadzie już odrębnego artykułu, warto chyba jeszcze tylko wspomnieć, że od strony gdzie przez wiele lat mieszkał autor, czyli od Placu Tadeusza Kościuszki, do „Dworu Renardowskiego” najszybciej można się było dostać z trzech stron: poprzez bramę główną i portiernię od strony uliczki Gabriela Narutowicza, bądź dłuższą trasą od strony skrzyżowania dawnych zaułków ulicznych Browarnej i Piekarskiej, po pokonaniu pewnego fragmentu „Parku Renardowskiego”. Jednak ta trasa nie tyle była dłuższa od tej pierwszej, ale bardziej skomplikowana, gdyż aby ją bezproblemowo można było pokonać, to najpierw trzeba było okazać portierom dwukrotnie specjalną przepustkę. Pierwszy raz na portierni przy skrzyżowaniu wymienionych już uliczek Browarnej i Piekarskiej (obecnie już ta portiernia i brama parkowa nie istnieją), a drugi raz, już po pokonaniu trasy parkowej wiodącej obok stawu, przy portierni, która była wtedy usytuowana tuż, tuż przy samym już Zameczku (patrz zdjęcie nr32). Trzecia trasa była w zasadzie bezkolizyjna, bowiem do „Dworu” można się było dostać przez malutką fikuśną tajemniczą furteczkę, która jeszcze wówczas była wmontowana w wysoki na ponad 2 metry kamienny wapienny mur, o niezwykłej zresztą bajecznej kolorystyce. Ten mur ciągnął się tuż, tuż obok szerokiego chodnika wzdłuż końcowych fragmentów uliczki G. Narutowicza, od samego zakrętu, czyli od uliczki Zamkowej, aż do wiaduktu kolejowego. Wymienionego już wyżej wiaduktu kolejowego, przy którym stykały się uliczki: Piekarska, Narutowicza oraz Staszica i Zamkowa (pod którym jeszcze wtedy przebiegała wymieniona już wyżej kopalniana bocznica kolejowa). Tutaj już nikt nikogo nigdy nie kontrolował, wystarczyło więc tylko pokonać kilkanaście krętych schodów w dół na teren „Renarda” i znając jeszcze do tego tajemne przejścia między fornalskimi budyneczkami, bez trudu już można było dotrzeć do uliczki Zamkowej i oczywiście też do leżących po jej dwóch stronach zabudowań dworskich. Wprawdzie istniała jeszcze czwarta możliwość, by dotrzeć do zabudowań dworskich. Przejściem tym była wiecznie jednak na klucz zamknięta metalowa furteczka w murze kamiennym przy „Parku Renardowskim”, obok willowych dyrektorskich zabudowań. Ale to przejście było zarezerwowane wyłącznie już tylko dla dyrektorskich „biały kołnierzyków”, o czym już wspominałem wyżej.
I jeszcze jedna istotna uwaga. Nazwy uliczek na przestrzeni kilkudziesięciu lat, od czasów zaborów Rosji carskiej, aż do chwili obecnej ulegały wielokrotnie zmianom, podobnie jak i nazwy wielu obiektów infrastrukturalnych. Równocześnie sam „Renard” (nie tylko!) nieoczekiwanie doznał, szczególnie w latach 70. i 80. XX wieku, ogromnej wprost skali wyburzeń. Pod kilofami i buldożerami bezmyślnie padły wtedy nie tylko wiekowe, ale też niezwykle urokliwe ceglaste budynki. Niestety dokonano też zmian w dotychczasowym układzie przebiegu wewnętrznych ciągów ulicznych. Równocześnie wszystkie uliczki i alejki zamiast pokryć ozdobną kostką, to zalano je tylko prostym pękającym asfaltem. W ostatnich latach los niszczycielski z kolei dopadł też starą wiekową już szkołę (zdj. nr 35), która od zawsze, tak jak inne okoliczne budynki, była pokryta piękną brązowo – czerwoną cegłą. Ku zaskoczeniu światłych mieszkańców z Sielca zamiast zabytkowy budynek rewitalizować, to zaczęto go pokrywać szpetnym kolorowym tynkiem. Nie wiadomo dlaczego i kto jest autorem tej kuriozalnej decyzji, ale nawet obok zabytkowego Zameczku wybudowano kolidujący z tą wiekową i zabytkową już budowlą nie tylko ogromny handlowy blaszak, ale i halę sportów zimowych. W trakcie zmian infrastrukturalnych wyburzono też wtedy na terenie „Renarda” wiele zabytkowych ceglastych i z kamienia wapiennego budynków oraz ozdobnych romantycznych kamienno – wapiennych murów i parkanów, które niczym obręcz od wielu, wielu lat otaczały ten bajkowy osiedlowo – dworski kompleks. Ta zmasowana akcja wyburzeniowa z lat 70. i 80. XX w. i kolejne w następnych latach, w tym unicestwienie w XXI już wieku zabytkowej kopalnianej elektrowni, doprowadziły w konsekwencji do takiej wręcz paradoksalnej sytuacji, że dawny podziwiany przez mieszkańców Sosnowca „Renard” jest już dzisiaj absolutnie nieporównywalny nawet do tego z lat 50. XX wieku.

[Zdjęcie 35 autora sprzed kilku lat. Dawna zabytkowa z tradycjami szkoła, zamiast rewitalizacji, to część budynku już otynkowano szpetną kolorową farbą. Ciekawy jestem jakiego spustoszenia dokonano wewnątrz tego budynku, bowiem w latach 70. XX wieku, gdy w tych wnętrzach bywałem w sosnowieckim oddziale RSW „Prasa – Książka – Ruch”, to nie mogłem się nadziwić jak wiele pozostało w nim jeszcze starych wiekowych, zabytkowych elementów.]

Koniec części drugiej. Poniższe przypisy oraz bibliografia dotyczą całości artykułu.

……………………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Opis funkcjonowania potężnego koncernu Renardów na terenie samego tylko dawnego historycznie Sosnowca jest tak niesłychanie rozległy tematycznie, że nie sposób poświęcić mu tylko kilkadziesiąt stron maszynopisu.Stąd autor w tym artykule dokonał opisów wspomnieniowych tylko w formie z zastosowaniem dużych skrótów myślowych. Osoby, które są jednak bardzo zainteresowane tematyką hrabiego Jana Renarda i Gwarectwa „Hrabia Renard” z późniejszymi zmianami przynależnościowymi i mają zamiar zagłębić się w jej najgłębsze tajemnice, to mogą tę wiedzę pozyskać z opracowanych już przez autora kilku innych artykułów. Proszę więc tylko o kontakt e- mailowy.

Artykuł jest zweryfikowaną kolejną już jego wersją na skutek pozyskania nowych nieznanych dotąd faktów jak i źródeł, m.in.: w postaci „Projektu rozbudowy szpitala na Pekinie”. Pierwszy został opublikowany w listopadzie 2013 roku.
Zdjęcie z Narodowego Archiwum Cyfrowego w Warszawie mogłem pobrać, jak zwykle bezproblemowo, w ekspresowym też trybie, dzięki wyjątkowej życzliwości Szanownej Pani Renaty Balewskiej, za co jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję. Zgoda na publikację uzyskana już 30 października 2013 roku. Zdjęcia z Wiki Zagłębie pozyskałem za zgodą Prezesa FdZD, Szanownego Pana Darka Jurka, za co jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję.
Zdjęcie – www.fotoplska.eu pozyskałem od Pani Danuty Bator, za co tej Szanownej Pani jeszcze raz dziękuję. Dziękuję też bardzo serdecznie panu Pawłowi Ptak redaktorowi znanego internetowego portalu„Sosnowiec Archiwum” i „41-200.pl Sosnowiec dobry adres – Wydarzenia, ciekawostki, historia”…oraz panu Arturowi Babik za zgodę na publikację przecudownych zdjęć z okolic sieleckiego wiaduktu kolejowego, pod którym od XIX wieku poprowadzono z Kopalni „Hrabia Renard” bocznicę kolejową aż do samej „Wenecji”.
„Projekt rozbudowy szpitala na Pekinie” pozyskałem za zgodą Państwowego Archiwum w Kielcach, Kierownika Oddziału III Udostępniania Informacji i Edukacji Archiwalnej, pana Łuksza Guldon. Sprawę prowadził starszy archiwista Hubert Mazur. Tym Szanownym Panom jeszcze raz bardzo dziękuję.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana w systemach przetwarzania lub odzyskiwania danych, ani przekazywana w jakiejkolwiek postaci elektronicznej, odbitki kserograficznej, nagrania lub jakiejkolwiek innej bez uprzedniej pisemnej zgody autora tego artykułu.

Bibliografia i przypisy:

1 – Pierwszy kopalniany szyb w Klimontowie zaczęto drążyć w 1904 roku. W tym czasie pod względem administracyjnym klimontowska kopalnia połączona była z kopalną „Niwka”. Jednak już od 1908 funkcjonuje jako odrębny zakład o nazwie Kopalnia „Klimontów”. W latach 1945 – 1950 wraz z kopalnią „Mortimer” zarządzana była przez jedną dyrekcję pod nazwą KWK. „Klimontów-Mortimer”. Od 1951 roku kopalnia w Klimontowie jest znowu samodzielnym zakładem pracy.W1974 roku została połączona z KWK “Mortimer-Porąbka” i funkcjonowała jako KWK „Czerwone-Zagłębie”. Likwidacji uległa około 2000 roku.
Typowe stare jeszcze osiedle mieszkaniowe składało się z kilkunastu zabudowań o strukturze z kamienia wapiennego. Było niezwykle urokliwe. Dzisiaj część tych zabytkowych budynków jednak już otynkowano.
2 – Za czasów zaborów Rosji carskiej, przynajmniej od roku 1907 jak to wynika z „Wydawnictwa Księgarni Michała Klenica w Sosnowcu” z 1907 roku zwana była już ulicą Zagórską. Identyczną nazwę wg Mapy Sosnowca z 1935 roku nosiła też w okresie II Rzeczypospolitej Polski.
3- Na Planie Sosnowca z 1935 roku „Dwór” jest wyjątkowo nieprecyzyjnie zaznaczony, gdyż sięga obszarowo, aż do samego końca ostatnich metrów dawnej uliczki Piekarskiej, gdzie dopiero stykała się z uliczką Dworską. Uliczka Dworaka od zawsze była wyjątkowo krótką arterią bowiem ciągnęła się tylko w linii prostej od uliczki Browarnej aż do samych tylko dwuskrzydłowych, drewnianych drzwi i portierni wiodącej do „Parku Renardowskiego” (za PRL uliczka Pionierów; obecnie Skautów).
4- Więcej na ten temat w moim artykule:-„ALEJKAMI PARKU RENARDOWSKIEGO”.
5 – „Sprawozdania z działalności Socjalistycznego Magistratu m. Sosnowca za okres od 1925 – 1928, wydanie w drukarni artystycznej ‘Górnik’ w Dąbrowie s.27 – 28 i 33 ” (kserokopia dokumentu oryginalnego w archiwum autora).
6 – Tekst gazetowy dziennika „Polonia” nr 5080 z 7 grudnia 1938 roku, pozyskałem od mojego przyjaciela – Janusza Szaleckiego, za co jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję.
7 – Pismo Archiwum Państwowego w Kielcach z dnia 11 marca 2015 roku znak:0IA.6342.164.2015.HM w sprawie wydania skanów materiałów archiwalnych. Oto treść tego pisma: „Archiwum Państwowe w Kielcach przesyła w załączeniu nieodpłatną płytę ze skanami następujących materiałów archiwalnych pochodzących z zespołu Urząd Wojewódzki Kielecki I z lat 1919 -1939:
– Projekt rozbudowy szpitala na Pekinie z 1938 (sygn..18619)
– Projekt Sali teatralnej w gmachu Związku Metalowców z 1928 r. (sygn.. 18287). Pieczątka – „Kierownik Oddziału III Udostępniania Informacji i Edukacji Archiwalnej Łukasz Guldon. Podpis nieczytelny. Koniec cytatu.
8 –Więcej na ten temat w moim artykule:-„SOSNOWIEC. W PRZESZŁOŚĆ ULICZKI ŻYTNIEJ”.
9 –Pod redakcją: Roberta Krzysztofika i Tomasza Spórny oraz Iwony Kantor – Pietragi. „Sosnowiec między Sielcem a Zagórzem. Badania przestrzeni i dziejów”. wyd. Uniwersytet Śląski Wydział Nauki o Ziemi, Sosnowiec, 2014, s. 18.
10 – Wspomnienia rodzinne i własne.

Katowice, maj 2017 rok
                                                                                                                                     Janusz Maszczyk

 

Bear